Biegły sądowy Wiesław Graban podtrzymał wczoraj w bydgoskim sądzie swoją opinię na temat wypadku Mateusza Pyskira. Wynika z niej, że wina leży po stronie chłopca.
<!** Image 3 align=none alt="Image 200191" sub="Rodzice Mateusza i ich pełnomocniczka procesowa po raz kolejny musieli zmierzyć się z kontrowersyjną opinią biegłego Fot.: Dariusz Bloch">
Proces przed Sądem Rejonowym w Bydgoszczy to drugie podejście do tej sprawy. Sprawa wróciła do ponownego rozpoznania po apelacji.
Wczoraj sąd przesłuchał Wiesława Grabana i Przemysława Sopla, biegłych z Torunia, autorów pierwszej opinii w sprawie wypadku, sporządzonej 14 września 2007 roku.
Biegły Graban stwierdził w niej, że pieszy (syn państwa Pyskirów) wbiegł na jezdnię za pasami, po czym odwrócił się i zawrócił. Samochód uderzył go zaś w prawy bok, lekko z tyłu. Druga teza toruńskiego eksperta brzmiała, że BMW kierowane przez oskarżonego Michaela G. jechało z prędkością ok. 50 km/h oraz że kierowca praktycznie nie miał czasu, by zatrzymać się przed pieszym.
<!** reklama>
- Podtrzymuję tę opinię - stwierdził biegły, z zastrzeżeniem, że na tamtym etapie sprawy nie dysponował innym materiałem dowodowym. Wyjaśnił też, że informacje o rzekomym zachowaniu pieszego czerpał z zeznań Michaela G. i jego pasażerki.
- Dlaczego nie wziął pan pod uwagę zeznań świadka z volkswagena, która stwierdziła, że Mateusz wszedł na pasy? - pytała Małgorzata Pyskir, matka zabitego chłopca.
Biegły Graban zeznał, że jego zdaniem BMW zasłaniało widok osobom z volkswagena.
Zostały odczytane wcześniejsze zeznania biegłego, złożone w pierwszym procesie, już po ujawnieniu opinii z Instytutu Zehna w Poznaniu. Wynika z niej, że inne niż wcześniej było miejsce usytuowania pieszego w chwili zdarzenia. Nie za przejściem, ale na nim, blisko jego skraju. Przesłuchany wówczas biegły Graban przychylił się do nowych ustaleń, tłumacząc, że swoją opinię przygotował w oparciu o mniejszy materiał dowodowy.
Sędzia Jakub Kościerzyński kilkakrotnie uchylał pytania Małgorzaty i Jerzego Pyskirów - oskarżycieli posiłkowych - uznając, że sugerują odpowiedzi.
Drugi z przesłuchanych wczoraj świadków - biegły medycyny sądowej - powiedział, że na podstawie obrażeń nie może jednoznacznie stwierdzić, czy w chwili uderzenia pieszy szedł, biegł czy też stał. Kolejna rozprawa w grudniu.