Cztery lata mieszkańcy Kobylarni walczyli o bezpieczne przejście do przystanku autobusowego. Drogowcom rozwiązanie problemu zajęło kilka dni pracy.<!** Image 2 align=none alt="Image 151876" >
- Bardzo się cieszymy, że wreszcie mamy bezpieczniejsze przejście. Od czterech lat staraliśmy się o nie. Jeszcze obiecano nam nowe przystanki po modernizacji trasy - mówi Sławomir Rębacz, sołtys Kobylarni.
W kwietniu opisaliśmy problem mieszkańców Kobylarni. Zdesperowani mówili, że każdego dnia boją się o swoje dzieci. Przejście było nieoświetlone w miejscu, gdzie kierowcy znacznie przekraczali prędkość. Samochody niespodziewanie wyłaniały się zza zakrętu. Poprosili o przesunięcie zatoczki autobusowej, aby przejście dla pieszych mogło powstać między miejscem zatrzymywania się autobusów. Mirosław Kielnik, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy, odpowiedzialny za trasę przebiegająca przez Kobylarnię, w rozmowie z nami stwierdził wówczas, że czas rozwiązać problem. Słowa dotrzymał.
- Spełniliśmy praktycznie wszystkie postulaty mieszkańców. I ekipy drogowe pracujące tam rzeczywiście potwierdziły ich zasadność - mówi dyrektor Kielnik.<!** reklama>
Remont kosztował ponad 20 tys. zł. Na razie jednak zatoczka dla autobusów nie została przesunięta. Stanie się tak przy okazji przebudowy całej trasy 254, łączącej Bydgoszcz z Łabiszynem. Czy wreszcie zostaną rozładowane korki w Nowej Wsi Wielkiej, gdzie kierowcy czekają, aż będą mogli skręcić i jechać dalej? Często sznurek aut blokuje pas jadącym dalej na Inowrocław.
- W tym roku powstanie projekt modernizacji. Ujęta tam będzie analiza bezpieczeństwa i zastanowimy się wspólnie z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, jak udrożnić ruch, aby kierowcy mogli łatwiej włączać się do niego - obiecuje Mirosław Kielnik.