Powiatowy Urząd Pracy w Bydgoszczy nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom bezrobotnych. Nawet pracownicy urzędu przyznają, że chcieliby pomagać w inny sposób.
- Zdziwiłam się bardzo, gdy odebrałam telefon. Usłyszałam, że rozmówczyni telefonuje w sprawie pracy. W pośredniaku otrzymała listę ofert i po kolei dzwoni do firm. Bardzo się zdenerwowała, gdy powiedziałam jej, że owszem, prowadziłam firmę sprzątającą, ale to było lata temu - mówi bydgoszczanka, Urszula Sieradzka.
Lista pełna nieaktualnych ofert
Właścicielka firmy wyrejestrowała ją przed czterema laty. Dopełniła wszystkich formalności. Nazwę jej firmy można odnaleźć jedynie w Internecie.
- Czy urzędnicy aktualizują bazę danych w oparciu o Internet? Żal mi się zrobiło kobiety, bo przez lata pracowała w biurze i teraz musi szukać pracy. Łapie się wszystkiego, chętnie podejmie się nawet sprzątania, byle znaleźć zatrudnienie. Musi to zrobić, bo straci prawo do zasiłku - tak jej powiedzieli w urzędzie. I dodała mi jeszcze, że to kolejna nieaktualna oferta z listy pośredniaka - mówi Urszula Sieradzka.
Tomasz Zawiszewski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy, zaskoczony jest informacją o nieaktualnej ofercie pracy. - Sprawdzę - powiedział nam, gdy zadzwoniliśmy w tej sprawie.
Po kilkunastu minutach otrzymaliśmy telefon z PUP-u. - Nie rozumiem, o co chodzi z tą ofertą. Poszukaliśmy w Internecie, rzeczywiście znaleźliśmy taką firmę. Jednak nie mieliśmy nigdy zgłoszenia oferty od niej - twierdzi i dodaje, że urząd dysponuje ofertami, które otrzymuje tylko od pracodawców. Dostępne są przez 30 dni.
<!** reklama>
- W lutym pracodawcy zgłosili 842 oferty, w styczniu - ponad tysiąc. Najczęściej poszukiwani są sprzedawcy, handlowcy, często też pracownicy branży mechanicznej - dodaje dyrektor.
Tymczasem do pośredniaka w lutym i styczniu zgłosiło się ponad 5,5 tys. osób. - To dużo, a ofert pracy jest zbyt mało - podkreślają w PUP-ie.
Urząd jak tablica ogłoszeń
Tak wielu osobom pośredniak nie pomoże w znalezieniu pracy. Zwłaszcza, że nie ma na to pieniędzy. - Urząd pracy jest tylko tablicą ogłoszeń. Państwo niepotrzebnie wydaje na to pieniądze - twierdzą poszukujący zatrudnienia.
- Nie chcemy być tylko tablicą ogłoszeń, jednak dostaliśmy mniejsze pieniądze na szkolenia i staże. W 2010 roku obcięto nam fundusze o 60 proc. W tym roku będzie już lepiej - zapewnia dyrektor Zawiszewski.
Z powodu zmniejszenia funduszy bydgoski pośredniak został zrestrukturyzowany. Teraz łącznie z filiami pracują w nim 132 osoby. Stopa bezrobocia na koniec roku wyniosła w Bydgoszczy 8,10 proc. W powiecie była wyższa - sięgnęła 13,6 proc. Bez pracy - przynajmniej oficjalnie - jest 19136 osób. A będzie gorzej. PUP spodziewa się napływu bezrobotnych w maju...
- Niektóre zakłady sygnalizują problemy. Redukcje zaplanowano, między innymi, w Zachemie i Bydgoskiej Fabryce Mebli - mówi Tomasz Zawiszewski.
