Po emocjonującym meczu otwarcia Pucharu Narodów Afryki - gospodarze turnieju Kameruńczycy przegrywali z Burkina Faso, lecz po dwóch rzutach karnych udało im się wygrać 2:1 - kolejne spotkania nie zachwyciły. Niedzielę zakończyło zwycięstwo Republiki Zielonego Przylądka nad Etiopią (1:0). W czterech poniedziałkowych meczach również kończyło się na jednej bramce.
Faworyt bukmacherów do zwycięstwa w turnieju, Senegal, długo męczył się ze 121. w rankingu FIFA ("Lwy Terangi" są 20.) reprezentacją Zimbabwe. Dopiero w óśmej minucie doliczonego czasu gry rzut karny na wagę trzech punktów wykorzystał Sadio Mane. As Liverpoolu mógł w tym meczu w ogóle nie zagrać. Groziła mu kwarantanna, gdyż na turniej przyleciał tym samym samolotem co Edouard Mendy, który miał później pozytywny wynik testu na koronawirusa.
W drugim meczu grupy B polskim kibicom przypomniał się Jose Kante (aktualnie Kajrat Ałmaty). Były napastnik Górnika Zabrze, Wisły Płock i Legii Warszawa na boiskach Ekstraklasy rozegrał 121 spotkań, w których strzelił 31 goli. Gwinejczyk przeciwko Malawi do siatki nie trafił. Zaliczył jednak asystę przy bramce, którą zdobył Issiaga Sylla.
W grupie C również nie doczekaliśmy się strzeleckich popisów. Spotkanie Marokańczyków z reprezentacją Ghany rozstrzygnęła bramka grającego na co dzień we francuskim Angers Sofiane'a Boufala w 83. minucie. Mecz Gabon - Komory też zakończył się wynikiem 1:0. Gabończycy poradzili sobie bez zakażonego koronawirusem kapitana drużyny Pierre'a-Emericka Aubameyanga. Pod jego nieobecność do siatki z bardzo ostrego kąta trafił Aaron Boupendza.
ZOBACZ TEŻ:
ZOBACZ TEŻ:
Najbardziej wartościowe drużyny świata. Dominacja klubów Pre...
