Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ptaki trzeba sobie wychować

Tekst: Michał Malinowski Zdjęcia: Grzegorz Olkowski
- Nie ja jeżdżę na zawody. To gołębie walczą o zwycięstwo - podkreśla Ryszard Zasadzki, hodowca z Chełmży, który o swoich ptakach i ich sukcesach przelotowych na kilkusetkilometrowych dystansach mógłby opowiadać godzinami.

- Nie ja jeżdżę na zawody. To gołębie walczą o zwycięstwo - podkreśla Ryszard Zasadzki, hodowca z Chełmży, który o swoich ptakach i ich sukcesach przelotowych na kilkusetkilometrowych dystansach mógłby opowiadać godzinami.

<!** Image 2 align=none alt="Image 188121" sub="- Hodowlę gołębi można przyrównać do zabawy, której końca nie widać - mówi Ryszard Zasadzki. Fot. Grzegorz Olkowski">- Gołębie towarzyszą mi już od ponad 40 lat. To dzięki dziadkowi. Cudnie opowiadał o tych pięknych ptakach, które biorą udział w wyścigach - wspomina Ryszard Zasadzki z Chełmży, hodowca i prezes Klubu Gołębi Dystansowych „Kopernik”. - Pamiętam, jak jeden z ptaków przyleciał na nasze podwórko. Dziadek wyjaśnił mi, że chce się tylko pożywić i zaraz wyruszy w dalszą trasę. I tak właśnie się stało. To u dziadka skonstruowałem pierwszy gołębnik. Dziś moja hodowla liczy około 160 ptaków.

Pracy jest sporo: sprzątanie gołębników, karmienie, wyjeżdżanie na treningi - to tylko niektóre z codziennych obowiązków. Na szczęście, są to obowiązki, które chyba każdy hodowca wykonuje z przyjemnością. Hobby nie należy do najtańszych. 20-kilogramowa paczka karmy kosztuje ok. 60 zł... A jak rodzina odbiera zaangażowanie pana Ryszarda?

- Cieszę się z tego, że jakoś to toleruje, choć wielkiego entuzjazmu nie widzę - przyznaje hodowca. - Praca przy gołębniku - z wychodzeniem na treningi - zajmuje mi nawet dziesięć godzin dziennie. Faktycznie, czasami trudno znaleźć czas, aby wyjechać z rodziną.

<!** reklama>Klub Gołębi Dystansowych „Kopernik” zrzesza 70 entuzjastów z trzech okręgów: toruńskiego, bydgoskiego i włocławskiego. Hodowcy przygotowują swoje ptaki do ścigania się na długich dystansach - od 700 do 1200 kilometrów, a głównym celem jest zorganizowanie pięciu lotów długodystansowych w roku. Klubowicze przyznają, że było łatwiej, gdy mieli sponsora, który nie szczędził funduszy na atrakcyjne nagrody.

- Niestety, jak to w życiu bywa, sponsor wycofał się - dodaje pan Ryszard. - Ostatnio jednak zainteresowało się nami kilka firm, które produkują karmę dla gołębi i akcesoria. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie.

Ryszard Zasadzki ma na swoim koncie wiele sukcesów. Ten największy odniósł w 2007 roku, kiedy to zdobył drugie miejsce w rankingu „Dobry lot”. Tę samą lokatę zajęła samica z jego hodowli dziesięć lat wcześniej w ogólnopolskim konkursie. Z dumą prezentuje również ogromny puchar za całokształt pracy i osiągnięć od Klubu Hodowców Gołębi Pocztowych.

- Nie ja jeżdżę na zawody. To ptaki walczą o zwycięstwo - podkreśla chełmżanin. - Rywalizują na trzech dystansach: sprincie, średnim i maratonie. Mnie, oczywiście, najbardziej kręci ten ostatni. Uważam się za hodowcę spełnionego w lotowaniu gołębi długodystansowych Polskiego Związku Gołębi Pocztowych, chciałbym natomiast osiągnąć sukces w zawodach międzynarodowych.

W hodowli gołębi długodystansowych niezmiernie ważny jest trening - z reguły na dystansie 200-300 kilometrów. Potem, już podczas konkursu, o sukcesie decyduje średnia prędkość, która mierzona jest z dokładnością do trzech miejsc po przecinku. Tym zajmuje się specjalny rachmistrz. Wylicza prędkość dla poszczególnych gołębników.

Gołębie zawsze wracają do swojego właściciela. Są dwa sposoby motywacji do powrotu. Pierwszy z nich to na tzw. gniazdo, który wykorzystuje się przy lotach długodystansowych. Jest najskuteczniejszy. Drugi natomiast wiąże się z tęsknotą gołębia do partnera. Niestety, nie zawsze się sprawdza, gdyż i ptasie uczucie po pewnym czasie mija...

Dla zwykłego śmiertelnika gołąb z hodowli niczym nie różni się od tego spacerującego po miejskich rynkach. Fachowiec od razu wskaż e różnice - zwłaszcza te dotyczące budowy ptaka. I jeszcze jedna ważna sprawa: dla klasowego hodowcy gołębi istotne jest nie to, ile ich kupi, a to, ile sam wyhoduje. Ptaki trzeba u siebie wychować, by wiedziały później, do którego gołębnika mają wrócić.

- Hodowlę gołębi można przyrównać do zabawy, której końca nie widać. Mogę pochwalić się tym, że nie pozyskiwałem ptaków za grube pieniądze, tylko sam je wyhodowałem - zaznacza Ryszard Zasadzki. - I nie ukrywam, chciałbym, by kiedyś w mojej hodowli pojawił się ptak, pokonujący długie dystanse w tempie błyskawicy.

Zobacz galerię: Ptaki trzeba sobie wychować

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!