Z kilogramami walczy dziś pewnie połowa z nas. Kiedy jednak nadwaga przestaje być problemem estetycznym, a zaczyna wpływać na nasze zdrowie?
Wzorzec pięknej sylwetki przez wieki ulegał zmianom, dlatego lekarz zawsze ocenia nadmierną masę ciała tylko w kontekście zdrowotnym. Na podstawie dużych badań epidemiologicznych wykazano, że ilość tkanki tłuszczowej przekraczająca 30 proc. masy ciała w sposób istotny wpływa na skrócenie życia i pogorszenie jego jakości. Trudno jednak w czasie badania lekarskiego ocenić procentową zawartość tkanki tłuszczowej. Dlatego posługujemy się miarami pośrednimi, takimi jak BMI i obwód w pasie.
Kto częściej zgłasza się do specjalistów zajmujących się leczeniem otyłości, kobiety czy mężczyźni?
Częściej zgłaszają się kobiety. Mężczyźni zwykle zaczynają redukować masę ciała z powodów zdrowotnych, dużo rzadziej niż kobiety z powodów estetycznych. Z drugiej strony, w naszych realiach mężczyźnie łatwiej zmienić tryb życia. Kobieta ma często wyrzuty sumienia, że rozpoczynając dietę i ćwiczenia, potrzebuje więcej czasu dla siebie i zaczyna, w swojej opinii, zaniedbywać najbliższych.
A co jest takim bodźcem, który sprawia, że osoby otyłe zaczynają szukać pomocy?
Otyłość u żadnego pacjenta nie zaczyna się nagle. Stopniowe zmiany naszego wyglądu powodują, że przyzwyczajamy się do tego, co widzimy w lustrze. Aby pacjent podjął decyzję o odchudzaniu, potrzebny jest zwykle punkt zwrotny. Bardzo często motywacją do zgłoszenia się po pomoc bywa pojawienie się choroby, której wystąpienie wiąże się z otyłością. I taka motywacja, przynajmniej w początkowym okresie, jest bardzo mocna. Często ma to też podłoże, nazwijmy to, estetyczne, ale to są dość kruche podstawy.
Czy osoby otyłe mówią w Pana gabinecie głównie o kłopotach ze zdrowiem, czy dzielą się też spostrzeżeniami na temat samoakceptacji lub presji społeczeństwa?
Osoby otyłe przez większość z nas są często uważane za ludzi wesołych, których trudno zranić. Jest to bardzo powierzchowna opinia. Bardzo wielu moich pacjentów ma kłopoty z niską samooceną. W dużej mierze wynika to ze społecznego ostracyzmu, jaki ich spotyka. Otyłemu przypisujemy skłonność do patologicznego objadania się, co bardzo mija się z prawdą. Nawet w gabinetach lekarskich taki pacjent szybciej usłyszy kolejne „kazanie”, niż uzyska profesjonalną pomoc. Dlatego osoby te wolą schować się za maską wesołka, niż narażać się na ataki.
W jakim stopniu za „epidemię” otyłości odpowiada dzisiejsze tempo życia?
Wydaje się, że jest to sprawa kluczowa. Biologicznie jesteśmy przygotowani do oszczędzania energii i zdobywania pożywienia. Dopiero od bardzo krótkiego czasu, z punktu widzenia ewolucji, żyjemy w świecie łatwego dostępu do żywności. Bardzo istotny jest również brak ruchu. Automatyzacja wielu prac uwalnia nas od konieczności pracy fizycznej, coraz bardziej atrakcyjne są też dla nas formy spędzania czasu „za biurkiem”. Wreszcie powszechna motoryzacja ograniczająca konieczność chodzenia do kilkuset metrów dziennie. W żywieniu królują wysokokaloryczne przekąski, fast foody, produkty o wysokim ładunku energetycznym. Współczesny człowiek często nie ma czasu na refleksję nad samym sobą, nie zauważa, kiedy goniąc dobra doczesne, „dogonił” kilkadziesiąt zbędnych kilogramów.
Jak walczy się z otyłością? Sama dieta, jak podejrzewam, nie wystarczy?
Z otyłością się nie walczy. Otyłość się leczy. I nie chodzi tu tylko o zabawę słowami. Walka kojarzy nam się z wrogiem, a w tym przypadku wrogiem staje się nasze ciało, nasze zbędne kilogramy. Moi pacjenci stracili często wiele lat na toczenie bitew z samym sobą - przegranych i utwierdzających ich w przekonaniu, że skuteczne schudnięcie jest niemożliwe. Generalnie redukcję masy ciała uzyskujemy utrzymując przez dłuższy czas ujemny bilans energetyczny. Jednak tak naprawdę prawidłowe leczenie zaczyna się od uporządkowania emocji. Chory powinien zastanowić się nad swoją motywacją, zrozumieć, że konieczne jest uzbrojenie się w cierpliwość. Początek leczenia jest zaproszeniem do wspólnej pracy, w której czeka nas wiele sukcesów, ale i nie będziemy wolni od porażek. Konieczne jest przywrócenie wiary w siebie oraz poczucia władzy nad swoim ciałem.
Czy NFZ wspiera w jakiś sposób to leczenie?
Leczenie otyłości w ramach NFZ może odbywać się w poradniach metabolicznych, jak i diabetologicznych, wyspecjalizowanych ośrodkach leczenia uzdrowiskowego. Refundowane jest również leczenie operacyjne otyłości ogromnego stopnia w ośrodkach chirurgii bariatrycznej.
Jaką pamięta Pan największą metamorfozę?
Kogoś, komu leczenie całkiem odmieniło życie? Odpowiadając przekornie na to pytanie, można powiedzieć, że każdemu pacjentowi, który skutecznie zredukował masę ciała, leczenie odmieniło życie. Zmiana stylu życia jest bowiem nieodzownym warunkiem skutecznego odchudzania. Wśród moich pacjentów są osoby, które utraciły 20, 50, 100, a nawet 200 kg. Niektórym z nich te zmiany pozwoliły na przywrócenie podstawowych sprawności, jak umycie się, założenie skarpetek, samodzielny spacer czy wejście po schodach. Innym umożliwiły założenie rodziny, urodzenie zdrowego dziecka, powrót do pracy zawodowej. Oprę się jednak pokusie opisywania konkretnych przypadków, nawet anonimowo. Aby skutecznie odchudzić chorego na otyłość, trzeba przede wszystkim zdobyć jego zaufanie i nie chciałbym tego zaufania stracić.