https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przyjemny wakacyjny znój

Katarzyna Idczak
W egzotycznym miejscu nie czujesz, że pracujesz. Szczególnie, kiedy do twoich obowiązków należy picie drinków z gośćmi np. klubu, a po godzinach wychodzisz na plażę.

W egzotycznym miejscu nie czujesz, że pracujesz. Szczególnie, kiedy do twoich obowiązków należy picie drinków z gośćmi np. klubu, a po godzinach wychodzisz na plażę.

Wojtek był studentem prawa na toruńskim UMK, kiedy kilka lat temu jego znajomi znaleźli na stronach gdańskiego urzędu pracy ofertę zatrudnienia na Majorce. - Sieć hoteli robiła nabór na wszystkie stanowiska. Szukali kelnerów, sprzątaczek, animatorów kultury. Wysłaliśmy nasze CV, a w odpowiedzi dostaliśmy zaproszenie na międzynarodowe targi turystyczne w Gdańsku, gdzie Hiszpanie przeprowadzali rozmowy kwalifikacyjne. Było nas osiem osób i wszyscy zostaliśmy przyjęci - wspomina Wojtek. Rekrutacja odbywała się w grudniu, a już na początku wakacji Wojtek rozpoczął pracę kelnera w restauracji czterogwiazdkowego hotelu na Majorce. Zarabiał nieco ponad 1200 euro plus 150 euro napiwków na miesiąc. Mieszkał w apartamencie niedaleko plaży, a kiedy rok później wrócił w to samo miejsce, hotel wynajmował pracownikom willę. - W zasadzie nie czułem, że pracowałem. Cały czas się bawiliśmy. Kelnerzy mieli nawet lepiej od animatorów, bo pracowaliśmy 48 godzin w tygodniu a w wolnym czasie nic nas już nie interesowało - wspomina Wojtek.

Gosia wyjechała odwiedzić swoją koleżankę na Krecie. Miała przerwę wakacyjną, więc stwierdziła, że jeśli uda jej się znaleźć pracę, to zostanie na kilka tygodni.

- To było trzy lata temu, krótko przed kryzysem, więc nie było wiele ofert. Ale po tygodniu zatrudniłam się w barze, w którym do moich obowiązków należało picie z klientami. Właściciel nawet sam stawiał drinki i prosił, abym podchodziła do stolika. Chodziło o to, aby zachęcić gości. Niestety, oszukiwał mnie z napiwkami i się zwolniłam - wspomina Gosia. - Ale szybko znalazłam pracę w rodzinnym barze, gdzie też była luźna atmosfera.

<!** Image 2 align=none alt="Image 175267" sub="„Life Disco Club” we włoskim Rimini zatrudnia młodych ludzi, których jedynym zadaniem jest zabawa i zapraszanie gości na imprezę do klubu.
Fot. Nadesłane">

Zmiana rozpoczynała się po południu i kończyła około 2-3 w nocy. W ciągu dnia Gosia opalała się na plaży. Bez problemu mogła się utrzymać i zaoszczędzić trochę grosza.

Już zimą kluby w letnich kurortach werbują młodych ludzi do pracy w charakterze załogi promocyjnej. Na przykład „Life Disco Club” z włoskiego miasta Rimini poszukuje co roku pracowników w wieku od 18 do 24 lat, których praca polegałaby na tym, że w ciągu dnia chodzą w firmowych koszulkach po ulicach miasta czy po plaży i zachęcają turystów do wieczornej imprezy w klubie. Ich zarobki oprócz podstawy - 65 euro tygodniowo rosną do ponad 200 euro i zależą od tego, ilu gości uda im się „wyłapać”. - Jest kilka zasad w tej pracy - mówi Dorota, która interesowała się ofertą. - Nie można imprezować w innych klubach w tym mieście, a wieczorem trzeba bawić się przynajmniej do 3 w nocy.

Młodzi ludzie z całej Europy zjeżdżają się do Rimini, aby zawodowo imprezować. Za niewielkie pieniądze wynajmują wspólnie mieszkanie. Piją darmowe drinki, a płaci im się za nieskończoną chęć do zabawy, tańca i poznawania nowych ludzi.

W sezonie centra nurkowania w Egipcie, na wyspie Bali czy na Krecie poszukują profesjonalnych nurków. Oferty pracy można znaleźć na portalach branżowych albo bezpośrednio na stronach poszczególnych firm. Maciej Jurek, instruktor nurkowania z Bydgoszczy, przez kilka miesięcy prowadził zajęcia w turystycznym zagłębiu - Dahab w Egipcie. - Było sporo pracy - czasem nawet 6 nurkowań dziennie. Do tego uczestnicy zajęć to przede wszystkim osoby początkujące. Dopiero wieczorami mogłem trochę odetchnąć. Spotkać się z ludźmi w lokalnej knajpce - opowiada Maciej Jurek. - Średnie zarobki instruktora to 800-1200 euro miesięcznie. Życie na miejscu nie jest drogie. Jest też opcja pracy dla mniej doświadczonych nurków po kursie podstawowym, którzy pracę w egipskich centrach traktują jak wakacje i okazję do zdobycia doświadczenia. Pomagają tylko przy kursach i dostają za to kieszonkowe, za które mogą się utrzymać.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marian
tez chcę!
M
Mary1
Ciekawy wątek, aż chciałabym pojechać do takiej "pracy" ehhh, pozostaje mi jutro iść do biura:/
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski