- Komisja zlustrowała wszystkie 9 przejazdów w gminie pod kątem bezpieczeństwa. Uważnie słuchała uwag mieszkańców. Wnioski? Trzy niestrzeżone przejazdy: w Kornatowie, Pniewitem i Chrustach, rekomendowała do zamknięcia. Na innych bezpieczeństwo trzeba poprawić. Docelowo zostać ma 6 przejazdów strzeżonych, połowa z rogatkami, połowa z sygnalizacją świetlną - mówi Jakub Kochowicz, wójt Lisewa.
PRZECZYTAJ:Tragedia w miejscowości Pniewite. Samochód wjechał pod szynobus. Nie żyje dwójka dzieci
To na jego wniosek powołano do życia tę komisję, składającą się z przedstawicieli spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, gminy i Powiatowego Zarządu Dróg. Stało się to tragedii, do jakiej doszło w Pniewitem na początku czerwca br. Na niestrzeżonym przejeździe zginęła dwójka dzieci: 3-letnia dziewczynka i 7-letni chłopiec. Rodzice dzieci trafili do szpitala. Pojazd prowadziła 31-letnia Kamila O.
14 lipca matce dzieci postawiono zarzuty dotyczące nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i nieumyślnego spowodowania śmiertelnego wypadku. Prowadzący śledztwo prokurator Witold Preiss z Chełmna szybko stał się obiektem ataków internetowych hejterów. Zarzuty dla matki wywołały też oburzenie szerokiej, telewizyjnej widowni.
PRZECZYTAJ:Kto winien śmierci dzieci? Dlaczego mieszkańcy Pniewitego nie mają bezpiecznego przejazdu kolejowego
- Byłem zmuszony postawić te zarzuty. Nie mogłem zignorować obciążających matkę dowodów w postaci zeznań dwóch maszynistów i pasażera oraz oględzin miejsca wypadku - tłumaczy prokurator. - Postawienie zarzutów nie jest jednak jednoznaczne ze skierowaniem do sądu aktu oskarżenia. Ostatecznym dowodem w tej sprawie będzie dla mnie opinia biegłego z dziedziny badania wypadków komunikacyjnych.
Światło na tragedię rzucić ma też jeszcze eksperyment procesowy, który 26 sierpnia wykonany ma zostać na miejscu wypadku przez prokuraturę i Państwową Komisję Badania Wypadków Kolejowych przy Ministerstwie Infrastruktury. Jesienią spodziewany jest też raport z prac tejże.
Kamila O. nie przyznała się do winy i odmówiła złożenia zeznań. Złożył je jej mąż zapewniając, że przed przejazdem upewniali się co do bezpieczeństwa. Trzeba podkreślić, że matka sama zbierała podpisy pod petycją do PKP o bezpieczny przejazd.