Promile profesora. Znany bydgoski lekarz przyłapany w pracy pod wpływem alkoholu

Lekarzowi zarzuca się, że 29 lipca pojawił się w pracy pod wpływem alkoholu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że nie przyjmował wtedy pacjentów. Jednak policjanci zamierzają dokładnie sprawdzić, czy mógł narazić kogoś na utratę zdrowia lub życia.

- To ma znaczenie - mówi nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Na razie policjanci z komisariatu w Fordonie prowadzą sprawę o wykroczenie, więc znajdzie ona swój finał w sądzie.

Jeśli okazałoby się, że lekarz naraził pacjentów na utratę zdrowia lub życia, to będzie sprawa karna. Jedno jest pewne, funkcjonariusze po otrzymaniu zgłoszenia zastali lekarza w pracy. Miał około promila alkoholu w wydychanym powietrzu - dodaje nadkomisarz Maciej Daszkiewicz.

Udało nam się ustalić, że sprawę na policję zgłosiła jedna z osób pracujących w Centrum Onkologii.

Zbigniew Pawłowicz, dyrektor Centrum Onkologii, nie chciał się wczoraj wypowiadać na ten temat. - Nie będzie żadnego komentarza w tej sprawie - powiedział „Expressowi”.

Wiadomo jednak, że tego samego dnia lekarz złożył wypowiedzenie z pracy.

W przeszłości profesor miał już kłopoty z prawem. W kwietniu tego roku na jednej z ulic w Fordonie policjanci zatrzymali kierowcę mercedesa, którym okazał się Roman M. Miał promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Za jazdę po pijanemu grozi do 2 lat więzienia, ale sąd warunkowo umorzył sprawę na rok.

- Sąd podjął taką decyzję, bo wcześniej ta osoba nie popełniła żadnego przestępstwa i miała dobrą opinię, więc dobrze rokowała na przyszłość - powiedział nam Adam Lis, zastępca prokuratora rejonowego z Prokuratury Bydgoszcz-Północ. - W nowej sprawie na razie nie trafiły do nas żadne akta - dodaje.

Wczoraj nie udało nam się skontaktować z profesorem.