Zgłoszenia o przestępstwach, których nie było, nie zdarzają się często. Osoby, które chcą wyprowadzić stróżów prawa w pole, próbują w ten sposób wyłudzić pieniądze albo komuś zaszkodzić.
<!** Image 2 align=right alt="Image 93286" sub="Przez dwa miesiące w roku Przyjezierze jest zastawione samochodami. Mieszkaniec powiatu konińskiego zgłaszając kradzież auta liczył, że w takim „tłumie” uda mu się wprowadzić w błąd policję Fot. Maciej Piątek
">Na pomysł, jak szybko i bez zbytniego wysiłku wejść w posiadanie większej gotówki wpadł niedawno 28-letni mieszkaniec powiatu konińskiego, Marcin M., który przyjechał nad jezioro Ostrowskie do Przyjezierza. Po trzech godzinach spędzonych na plaży mężczyzna poinformował miejscową policję, że skradziono mu samochód marki volkswagen passat z 2003 roku.
Odnaleziono wrak
- Już w trakcie wykonywania pierwszych czynności, związanych z poszukiwaniem auta, nasi koledzy pod Łodzią ustalili, że resztki takiego samego samochodu zostały porzucone w tamtejszym lesie. Wszystkie dane dotyczące numerów się zgadzały - informuje zastępca szefa w Komendzie Powiatowej Policji w Mogilnie, młodszy inspektor Marek Jankowski.
<!** reklama>Funkcjonariusze z Mogilna postanowili więc ponownie porozmawiać z poszkodowanym. W trakcie kolejnego przesłuchania Marcin M. „pękł” i przyznał, że całe zdarzenie upozorował. Przyjechał bowiem do Przyjezierza specjalnie po to, by powiadomić policję o kradzieży auta, gdyż chciał w ten sposób uzyskać odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej. Nie spodziewał się jednak, że policji uda się tak szybko natrafić na porzucony w lesie wrak passata. Wartość samochodu oszacowano na prawie 40 tysięcy złotych, więc gdyby plan się powiódł, do kieszeni mieszkańca powiatu konińskiego trafiłaby spora gotówka.
- Po przesłuchaniu mężczyzna został zwolniony. Jednak to nie oznacza, że na tym kończą się jego kłopoty. Nie dość bowiem, że nie otrzyma nawet grosza z ubezpieczalni, to za fałszywe zawiadomienie o przestępstwie grozi mu do dwóch lat pozbawienia wolności. Natomiast za składanie nieprawdziwych zeznań kodeks karny przewiduje karę do trzech lat pozbawienia wolności - przypomina zastępca komendanta Marek Jankowski.
Kolizja, której nie było
Niedawno mogileńscy funkcjonariusze zajmowali się podobną sprawą, gdy otrzymali zgłoszenie o kolizji, której nie było. W sprawę zamieszany był nawet ksiądz jednej z gnieźnieńskich parafii. Próba oszukania funkcjonariuszy i firmy ubezpieczeniowej jednak się nie powiodła.
- Nie mamy zbyt często do czynienia z takimi sprawami. Jeśli jednak wpływają fałszywe zgłoszenia o przestępstwach, to głównie dotyczą kwestii komunikacyjnych i wyłudzenia odszkodowań od ubezpieczycieli. Rzadko zdarza się, że ktoś składa nieprawdziwe zgłoszenie o popełnieniu przestępstwa tylko po to, by innej osobie zaszkodzić - twierdzi nasz rozmówca.