- Prezydent mógł kupić boiska za 5 procent ich wartości, ale przez swoją kłótliwość i zacietrzewienie zmarnował tę szansę - uważa poseł Paweł Olszewski. - To bzdura - mówi Konstanty Dombrowicz.<!** Image 2 align=none alt="Image 155807" sub="Radny Maciej Zegarski uważa, że banery „Tramwaj do Fordonu” to element rozpoczynającej się kampanii wyborczej prezydenta Konstantego Dombrowicza. Fot. Tymon Markowski">
Prezydent Bydgoszczy w czwartek oświadczył, że miasto nie odda Agencji Mienia Wojskowego użytkowanych obecnie boisk. Wojsko chce sprzedać teren - Dzieci będą tam dalej trenowały. Jeśli wojsko chce, to niech przegoni je czołgami - stwierdził na specjalnej konferencji. Te słowa zaskoczyły bydgoskiego lidera PO, Pawła Olszewskiego. - Sprawy by nie było - mówi poseł
- gdyby Konstanty Dombrowicz przystał na propozycję prezesa agencji sprzed półtora roku. Wówczas otrzymał propozycję, aby zakupić te grunty z 95-procentową bonifikatą, czyli za 5 procent wartości. Ale jego kłótliwość i zacietrzewienie spowodowały, że tego nie zrobił.
Prezydent Bydgoszczy, Konstanty Dombrowicz, odpiera zarzuty.
- Poseł Paweł Olszewski kłamie, informując, że rzekomo miasto dostało propozycję zakupu boisk
w kompleksie sportowym Zawisza za 5 procent ich wyceny. Takiej propozycji nigdy nie było. Dysponujemy kompletem dokumentów w tej sprawie. Prezes AMW podczas spotkania także takich propozycji nie składał. Pan poseł - mimo swej obecności na spotkaniu - w niczym nie pomógł. Nie pomagał także w dalszych zabiegach miasta o odzyskanie boisk sportowych, których przekazanie miastu było ustalone.
Prezydent żąda też przeprosin od radnego Macieja Zegarskiego za to, że ten stwierdził, że obecny prezydent rozpoczął kampanię wyborczą. - Do radnego zostało wysłane przedsądowne żądanie publikacji przeprosin oraz wpłaty 1000 złotych na bydgoskie hospicjum w związku z jego wypowiedzią
o rzekomym wykorzystywaniu planszy informującej o budowie tramwaju do Fordonu do prezydenckiej kampanii wyborczej - mówi asystent prezydenta, Jerzy Woźniak.<!** reklama>
Maciej Zegarski zarzutami się nie przejął. Oskarża też prezydenta o naciski na rajców. - Prezydent chciał mnie zastraszyć, czego próbował dokonać dzwoniąc do mnie i pisząc SMS-y, że jak zagłosuję tak a nie inaczej, to utrudni realizację moich projektów. Nie dam się zastraszyć. Żądanie przeprosin za nazwanie banerów początkiem kampanii wyborczej jest kuriozalne. Spółka „Tramwaj Fordon” istnieje dwa lata, a reklama na Mostowej, która nijak ma się do miejsca inwestycji, została postawiona akurat cztery miesiące przed wyborami. Jeśli do tego dołączymy kartki wysyłane do bydgoszczan z programem „Miasto dla pokoleń” i prośbą o jego poparcie oraz stronę internetową, nikt chyba nie powinien mieć wątpliwości, jak to nazwać. Bo jeśli nie jest to nieformalny początek kampanii wyborczej, to co to jest?
Zarzuty o zastraszaniu radnych ratusz odpiera. - Po niefortunnym dla miasta głosowaniu w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego „Śródmieście - plac Wolności”, prezydent zapytał za pośrednictwem SMS-a zaprzyjaźnionych - wydawało mu się - radnych: Bernadettę Różańską-Majchrzak, Łukasza Kowalskiego oraz Janusza Drozdalskiego, dlaczego głosowali przeciw interesom Bydgoszczy? To wszystko. Nie ma żadnego zakazu, by pytać każdego, kto ma wpływ na miejskie sprawy, o powody jego stanowiska. Prezydent wykasował już ze swego telefonu numery wspomnianych „przyjaciół”, ale treść SMS-ów jest do wglądu - wyjaśnia Jerzy Woźniak.
Co zrobi poseł Paweł Olszewski, któremu prezydent nazywa kłamcą? - Konstantemu Dombrowiczowi puszczają nerwy przed kampanią. Ja nie jestem tak małostkowy i nie pójdę do sądu. Ale wystarczy zapytać prezesa AMW, czy padła propozycja sprzedaży terenu z bonifikatą - mówi Paweł Olszewski.