<!** Image 2 align=left alt="Image 168592" sub="Michał Zaleski">W Bydgoszczy wciąż zarzuca się marszałkowi Piotrowi Całbeckiemu faworyzowanie Torunia kosztem Bydgoszczy. Skąd Pana zdaniem ten wzrost napięcia między stolicami województwa, bo rzecz dotyczy nie tylko rozdziału pieniędzy przez marszałka? Ostatnio prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski stwierdził na przykład, że Centrum Powiadamiania Ratunkowego znajdzie się w Bydgoszczy, bo Toruń tę sprawę odpuścił. Potem Pan musiał wyjaśniać, że było zupełnie inaczej. Emocję budzi też sprawa metropolii.
Przykład z CPR to przykład wyborczy. Wystarczy spojrzeć na daty na dokumentach - wszytko działo się na kilka miesięcy przed jesiennymi wyborami. Przed nami kolejne, parlamentarne. A przy tej okazji politycy szczególnie ujawniają skłonności do radykalizowania postaw. I znów bębenek nieufności może być podbijany. Prezydent Bruski trafnie ocenia, że wiele bierze się z nieufności. Nie wiem, dlaczego taka nieufność powstała i nie wiem, jak się sytuacja rozwinie. Wiem jedno - będę wygaszać emocje, by wracać do normalnych relacji, które panują między 90-95 procentami ludzi z obu miast. Proszę zapytać ludzi stawiających Bydgoszcz i Toruń w kontrze do siebie - co zrobić, by między tymi miastami nie było przepływu ludzi, pomysłów, kapitałów? Przecież nie zbudujemy jakiegoś muru. Trzeba szukać szansy na przyszłość. Po wspólnych przedsięwzięciach, jak choćby Zakład Termicznej Utylizacji Odpadów Komunalnych czy kolej BiT City, musimy realizować kolejne. Ciągle brakuje mi jasności w kwestii lotniska w Bydgoszczy. Kiedyś stwierdziliśmy, że w regionie nie ma szans na drugi port lotniczy. Taki jest bowiem w Bydgoszczy. Oczekujemy, że sprawa idzie w kierunku stworzenia w tym mieście znaczącego regionalnego portu lotniczego. Toruń powinien temu sprzyjać. W tegorocznym budżecie Torunia są pieniądze na promocję naszego miasta poprzez regionalny port lotniczy. To sygnał, że z tej drogi nie zamierzamy zejść. Oczywiście, że problemem jest nieufność. Tyle że budują ją także takie głosy jak ten prezydenta Bruskiego, powtarzającego oskarżenia
o dyskryminowanie Bydgoszczy. Zarzut skierowany jest do marszałka Całbeckiego, ale przecież stawia w dwuznacznym świetle cały Toruń - jako miasto cynicznie korzystające z cudzej krzywdy. Ale nie ma czegoś takiego! Co do unijnych pieniędzy to w latach 2004-2006 jedna czwarta funduszy, które dostał Toruń pochodziła od samorządu województwa. Resztę przyznały instytucje państwowe. W latach 2007-2013 wojewódzkich pieniędzy z Regionalnego Programu Operacyjnego w ogólnej puli funduszy unijnej dla Torunia jest jedna trzecia. To twarde fakty. Wśród przedsiębiorców lepiej pozyskują fundusze unijne ci z Bydgoszczy. Kto się stara, ten dostaje pieniądze.
Ale gdy ktoś rzuca hasło „Toruń nas okrada”, to powinniśmy natychmiast reagować?
Muszę zdecydowanie podkreślić
- Toruń gra fair, ale jeśli ktoś będzie grał wobec Torunia niefair, to na pewno stanowczo zareaguję. Myślę jednak, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Rozmawiajmy o pozycji obu miast w przyszłej metropolii, ale nie o tym, czy ma ona powstać. Na niedawnych konsultacjach metropolitalnych w Bydgoszczy wstał zastępca prezydenta Gdyni i stwierdził, że podważanie dwubiegunowej metropolii z udziałem Bydgoszczy i Torunia jest bezsensowne. W Gdyni nie podważają metropolii trójmiejskiej, choć relacje Gdańska i Gdyni też nie zawsze są idealne.
<!** reklama>
Jednak w ostatnim czasie odczuł Pan, że w Bydgoszczy Toruń niezbyt dobrze, łagodnie stwierdzając, traktują. Wystarczy wspomnieć Pana wyprawę do Bydgoszczy, by przekonać to miasto do wspólnego startu o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Nikt tam Pana nawet nie przywitał.
Intencje wyjazdu do Bydgoszczy w sprawie ESK były szlachetne. Nie przewidziałem jednak, że taką wyprawą zawstydzę kolegów z Bydgoszczy. Pójść i powiedzieć komuś prosto w oczy, że pójdziemy osobno, jest trudniejsze niż zrobienie tego zaocznie. Wierzę, że za obecnym napięciem między miastami stoi grupka osób i nie będzie to miało wpływu na wzajemne relacje.
Prezydent Bruski gratulował Panu wynegocjowania świetnych warunków dla Torunia, dotyczących spalarni. Te bydgoskie, ustalone przezjego poprzednika, ocenił jako gorsze.
Warunki są naprawdę równe. Takie firmy przynoszą zyski. W Bydgoszczy będzie tak samo. Ciężar inwestycji spoczywa na Bydgoszczy, ale za 10 lat będzie efekt w postaci pozyskania energii i dochodów. To zostanie w Bydgoszczy. Tzw. inżynieria finansowa tego przedsięwzięcia jest bardzo dla nich korzystna.
Widać, że niektórzy chcieliby
w Bydgoszczy instytucji z Torunia, choćby Urzędu Marszałkowskiego, ale śmieci już nie...
Zadania Urzędu Marszałkowskiego są jasno określone. Nie można się doszukiwać relacji między wynikami jego pracy a lokalizacją jego siedziby. Na pewno to miastotwórcza instytucja. W Toruniu ma dobre warunki i spokojnie może tu funkcjonować.
