Prezes lotniska w Bydgoszczy ma udziały w firmie transportowej! Konflikt interesów?

Smaki Kujaw i Pomorza - sezon 4 odcinek 12

Od kilku miesięcy Tomasz Moraczewski, prezes Portu Lotniczego w Bydgoszczy (to spółka, której większościowym udziałowcem jest samorząd województwa) ma poważne kłopoty prawne. Podczas kontroli CBA wykryło nieprawidłowości w jego oświadczeniach majątkowych. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Gdyni.

W tym roku prezes wypełnił oświadczenie majątkowe skrupulatnie. Wykazał, że w roku minionym — jako prezes lotniczej spółki i dyrektor Departamentu Transportu Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu — posiadał 9 procent udziałów w spółce z.o.o. o nazwie "Morvi". To firma transportowa, oferująca m.in. przewozy autokarowe. Z KRS dostępnego w internecie wynika, że działa od 2004 roku i od tego czasu też Moraczewski jest jej wspólnikiem.

Od kiedy prezes Tomasz Moraczewski posiada udziały w tej firmie transportowej? Z tym pytaniem zwróciliśmy do: samego prezesa, obsługi prasowej lotniska oraz rzeczniczki marszałka województwa. Nikt na to pytanie nam nie odpowiedział. W rozmowie telefonicznej prezes powiedział nam, że nie pamięta, czy udziały w tej spółce wykazywał w oświadczeniach majątkowych w poprzednich latach. Zadeklarował, że to sprawdzi i poinformuje, ale na deklaracjach się skończyło.

Sprawdziliśmy zatem sami. W oświadczeniu za rok 2020 - śladu po udziałach w "Morvi" brak. W oświadczeniu za rok 2019 - identycznie. Tak samo wygląda oświadczenie za rok 2018.

Oczywiście, możliwe, że Tomasz Moraczewski udziały zbywał i nabywał. Ponieważ jednak nie odpowiedział nam na pytanie z tym związane, pewności co do tego brak.

"W oświadczeniu majątkowym nie ma informacji o datach nabycia udziałów osoby składającej oświadczenie – o szczegóły należy pytać składającego oświadczenie" - tak poradził nam z kolei Marek Smoczyk, sekretarz województwa. Wróciliśmy zatem do punktu wyjścia, czyli milczenia na ten temat prezesa lotniska.

W ubiegłym roku Tomasz Moraczewski, obok posady prezesa PLB, pełnił jeszcze funkcje dyrektora Departamentu Transportu Urzędu Marszałkowskiego. Czy to nie kłóciło się z byciem wspólnikiem w prywatnej firmie transportowej? Według prezesa — nie.

-W czasie pełnienia funkcji w Porcie Lotniczym oraz Departamencie Transportu UM żadna z moich decyzji lub działań podejmowanych w czasie pełnienia funkcji w tych instytucjach nie była w żaden sposób związana, oraz nie miała wpływu na funkcjonowanie spółki, w której posiadam udziały. Pragnę też dodać, że żadna z instytucji nadzorczych czy kontrolnych nie dopatrzyła się istnienia konfliktu interesów związanego z posiadaniem przeze mnie udziałów w spółce trzeciej. Polskie prawo nie zakazuje osobom pełniącym funkcję zarządcze posiadania udziałów w innych spółkach. Z uwagi na fakt trwającego postępowania wyjaśniającego, na tym etapie nie mogę udzielać dodatkowych informacji — takiej odpowiedzi udzielił nam Tomasz Moraczewski.

Marek Smoczyk, sekretarz województwa, do pytania o konflikt interesów odniósł się natomiast tak: "- Zgodnie z obowiązującym prawem, co wynika z druku oświadczenia majątkowego, oświadczający ma prawo do posiadania nie więcej, niż 10 procent udziałów w spółce. W związku, z czym udziały Tomasza Moraczewskiego nie kolidują z obowiązkami w Porcie Lotniczym Bydgoszcz, ani też nie kolidowały, kiedy pełnił obowiązki dyrektora Departamentu Transportu, na część etatu".

Dodajmy, że w przeszłości Tomasz Moraczewski czuwał również w Urzędzie Marszałkowskim nad przewozami kolejowymi. Gdy istniała taka konieczność, okresowo zastępowano je na niektórych odcinkach zastępczą komunikacją autobusową. Czy tak działo się w czasie, w którym urzędnik był już wspólnikiem prywatnej firmy "Morvi"? Od tego pytania również nie da się uciec. Nie da się jednak na nie odpowiedzieć bez danych, w których dokładnie latach Moraczewski miał udziały.

Jak wspomnieliśmy, kontrolerzy CBA odkryli nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych Tomasza Moraczewskiego, prezesa Portu Lotniczego Bydgoszcz i zawiadomili śledczych. Prokuratura z Gdyni przekazuje, że śledztwo w sprawie fałszywych oświadczeń dotyczy 5 czynów z lat 2017-2020.

Dla bezstronności sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Gdyni. Było to 28 stycznia br. Najpierw wykonano tzw. czynności sprawdzające. One wykazały, że są podstawy do formalnego wszczęcia śledztwa. Uczyniono to 28 lutego.

-Śledztwo prowadzimy w sprawie o przestępstwa z art. 233 par 1 i 6 Kodeku karnego (składanie fałszywych oświadczeń przez osoby, które czynią to pod rygorem odpowiedzialności karnej). Chodzi o 5 czynów z tej kategorii popełnionych w latach 2017-2020. Zagrożone są one karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8 - przekazuje prokurator rejonowa Anna Piórkowska.

W śledztwie wykonywane są teraz kolejne czynności procesowe, w tym przesłuchania świadków. Na obecnym etapie nie zaplanowano powołania biegłego. Śledztwo nadal toczy się "w sprawie", co oznacza, że dotąd zarzutów w nim żadnych nie stawiano. Ani prokuratura, ani Tomasz Moraczewski nie zdradzają, czego konkretnie dotyczyć mają nieprawidłowości.

Do sprawy będziemy wracali.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

• Bieżące wypadki i utrudnienia w Kujawsko-Pomorskiem
• Gdzie dobrze zjeść w Toruniu i okolicach?
• Toruń Retro!
• Sport w Toruniu