https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prawo nie kocha dzieci

Małgorzata Oberlan
Wyciągnęli siostry z domu dziecka i wzięli je pod swoje dachy, by stworzyć im normalne rodziny. Nie byli jednak przygotowani na takie absurdy. Już trzeci miesiąc finansują nastolatki wyłącznie z własnych kieszeni. Dlaczego? - Bo urzędniczy beton ma w nosie dzieci i rodziny zastępcze - mówią.

Wyciągnęli siostry z domu dziecka i wzięli je pod swoje dachy, by stworzyć im normalne rodziny. Nie byli jednak przygotowani na takie absurdy. Już trzeci miesiąc finansują nastolatki wyłącznie z własnych kieszeni. Dlaczego? - Bo urzędniczy beton ma w nosie dzieci i rodziny zastępcze - mówią.

<!** Image 2 align=right alt="Image 160232" sub=" - Dziś czujemy się tak, jakby ktoś z nas robił wariatów - nie kryje Jan Podgórski z Chełmży, który wraz z żoną przygarnął jedną z sióstr / Fot. Jacek Smarz">Ania ma 17 lat i nie odnajdywała się w specyficznym towarzystwie dziewczyn z Domu Dziecka „Młody Las”. Za to o rok młodsza Magda wręcz za szybko mogłaby wsiąknąć w to środowisko. Nikt nie ma wątpliwości, że wspaniale się stało, gdy państwo Czarnowscy i Podgórcy postanowili oszczędzić im pobytu w toruńskiej placówce. Nikt też jednak nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego potraktowano ich jak... wolontariuszy.

Umieszczenie, czyli nic?

Dziewczyny to dzieci „toruńskie”, jak mówią urzędnicy. To znaczy, że płaci za nie gmina Toruń. Ich matka zmarła, a ojciec nie mógł stworzyć rodziny. Wraz z młodszym rodzeństwem trafiły do cioci na wsi, która stworzyła im rodzinę zastępczą spokrewnioną. Trudno oceniać, czy stanęła na wysokości zadania. Wiadomo tyle, że Ania i Magda nie chciały w niej dłużej żyć. Gdy tylko skończyły szesnaście lat, mogły same zgłosić ten fakt sądowi rodzinnemu. Tak zrobiły, prosząc o umieszczenie w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Sąd sprawę zbadał i do wniosku się przychylił. Dziewczyny trafiły do „Młodego Lasu” w Toruniu.

Wtedy do akcji wkroczyli oni. Jan Podgórski z Chełmży wraz żoną tworzyli już rodzinę zastępczą dla pięciu dziewcząt. Pana Jana wychowywały ciotki i doskonale zna smak takiego dzieciństwa. Karol Czarnowski z Kopanina natomiast to - jak oceniają urzędnicy - klasyczny typ wspierający. Głęboko wierzący, doskonale radzący sobie życiowo, bardzo zaangażowany. Obie rodziny o sytuacji sióstr dowiedziały się ze Stowarzyszenia „Wirgiliusz”. - Najpierw wystąpiliśmy o urlopowanie dziewcząt u nas. Potem o umieszczenie ich w naszych domach, w ramach rodzin zastępczych - mówią.

<!** reklama>8 września sędzia Hanna Romanowska z III Wydziału Rodzinnego i Nieletnich w Toruniu zdecydowała, by Anię i Magdę „umieścić u wnioskujących do czasu prawomocnego postępowania w sprawie (tu numer akt)”. Czyli do chwili, gdy uprawomocni się postanowienie o ustanowieniu Czarnowskich i Podgórskich rodzinami zastępczymi. - To „umieszczenie” to jest tak naprawdę nic. Nie daje podstaw do finansowania utrzymania dzieci - twierdzą urzędnicy zawodowo zajmujący się wspieraniem rodzin zastępczych. Mają rację czy tylko spychają odpowiedzialność na nieprecyzyjne orzeczenie sądu?

Co się komu opłaca

Gdyby dziewczęta pozostały w „Młodym Lesie”, gmina Toruń płaciłaby miesięcznie za każdą z nich 4287 złotych. Niezawodowej rodzinie zastępczej, czyli takiej jak Czarnowscy i Podgórscy, należy się natomiast ustawowe 658 złotych na utrzymanie dziecka i 164 złote dla siebie.

Jak widać, nawet ekonomia jest po stronie zastępczych. No, chyba że doprowadzi się do takiej sytuacji, że za dzieci nie płaci nikt i nic.

- Tak jest w naszej sytuacji. Listopad to trzeci miesiąc, kiedy to ciężar utrzymania dzieci spoczywa wyłącznie na naszych barkach. A nastolatki potrzebują nie tylko własnego kąta i wyżywienia. To przecież dziewczyny, które chcą się normalnie ubrać, by nie odstawać od grupy. Chcą uczestniczyć w odpłatnych zajęciach pozalekcyjnych i tak dalej. Miesiąc, nawet dwa - z takim okresem samodzielnego utrzymywania się liczyliśmy. Dziś jednak czujemy się tak, jakby ktoś z nas robił wariatów - nie kryje Jan Podgórski.

Postanawiamy iść tym tropem i prosić o wyjaśnienia odpowiedzialne (przynajmniej w teorii) instytucje. Zaczynamy od Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Toruniu, bo przecież Ania i Magda to „toruńskie” dzieci.

Olga Okrucińska, rzeczniczka ośrodka tłumaczy: - Jedynym sposobem przejęcia opieki prawnej nad osobą małoletnią było ustanowienie rodziny zastępczej. Państwo Podgórscy zwrócili się ze stosownym wnioskiem do sądu. Jednocześnie poprosili, by do czasu wydania takiego postanowienia przyznać im pieczę nad dziewczyną, gdyż był to jedyny sposób, by nie musiała pozostawać w domu dziecka i mogła u nich zamieszkać.  Zostali powiadomieni przez nas, że z tytułu pieczy nie przysługuje im żadne wsparcie finansowe, gdyż zgodnie z artykułem 78 ustęp 1 Ustawy o pomocy społecznej z 12 marca 2004 roku udziela się je tylko rodzinie zastępczej. Z chwilą uzyskania przez państwa Podgórskich statusu rodziny zastępczej dla dziewczyny MOPR w Toruniu - na mocy porozumienia - będzie przelewał pieniądze do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Toruniu, a ono będzie je przekazywało zainteresowanym.

Zasiłek? Za bogaci

Ruszamy dalej, do PCPR-u. Wiemy bowiem, że artykuł 72 ustęp 7 wymienionej ustawy daje instytucjom pewną furtkę. „W przypadku pilnej konieczności” nie trzeba czekać na prawomocną decyzję sądu, można zawrzeć umowę cywilnoprawną z rodziną. Grażyna Wasilczuk, dyrektorka centrum, po dłuższej rozmowie stwierdza, że po pierwsze: nie należy jej cytować, bo sprawa może zrobić się polityczna (okres przedwyborczy, a dyrektora centrum powołuje zarząd powiatu), po drugie zaś: dawno już poleciła zbadanie sprawy dziewcząt swojemu prawnikowi. Tak się akurat składa, że dawno zlecona interpretacja prawna gotowa będzie nazajutrz, około godz. 15. Prosimy o przesłanie jej mailem. (Esencja w ramce na dole).

Zgodnie z podpowiedzią urzędników uderzamy też do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Chełmży. Podgórscy są co prawda nieźle sytuowani i dochód na głowę w rodzinie przekracza u nich ustawowy próg 351 zł, ale istnieje jeszcze coś takiego jak celowy zasiłek specjalny. Może go otrzymać raz na dwa miesiące osoba przekraczająca próg, a znajdująca w wyjątkowej sytuacji.

- Po ten zasiłek stoi u mnie cała kolejka ciężkich przypadków - rozkłada jednak ręce Marta Radusiewicz, kierowniczka MOPS-u. - W Chełmży potrzebujących naprawdę nie brakuje. Dochody pana Podgórskiego są nienajgorsze, że tak to określę. Szczerze mówiąc, gdy mam do wyboru jego rodzinę i ciężko chorą kobietę z 470 zł renty (była u mnie wczoraj), długo się nie zastanawiam...

Radusiewicz przyznaje jednak, że w historii dziewcząt coś jest nie tak. - Jest dziecko, a nie idą za nim pieniądze. Prawo mamy niedoskonałe - podsumowuje.

W filmie nie ma absurdów

Nieoficjalnie od pracowników wszystkich trzech instytucji dowiedzieć się można o wiele więcej. Po pierwsze tego, że te 658 złotych na utrzymanie dziecka powyżej lat siedmiu to całkiem niezły kąsek. - Nie byłaby pani zadowolona, dostając tyle rodzinnego na dziecko? - pyta urzędnik numer jeden, znacząco zawieszając głos.

Po drugie tego, że nie warto się wychylać. - Gdyby Czarnowscy i Podgórscy się tak nie spieszyli z przejęciem opieki nad siostrami, tylko poczekali na prawomocny wyrok sądu ustanawiający ich rodzinami zastępczymi, nie byłoby tego całego ambarasu. Wyszli przed szereg i mają kłopot - objaśnia urzędnik numer dwa.

Zastępczy tymczasem nie śpieszyli się bez potrzeby. „Ania w sierpniu 2010 roku decyzją sądu została umieszczona w Domu Dziecka „Młody Las” w Toruniu. W placówce tej po przybyciu doznawała różnych przykrości od innych dziewcząt. Z chwilą podjęcia informacji o traumatycznych przeżyciach dziecka...” - tak swój wniosek do sądu, pisany 1 września, rozpoczął Karol Czarnowski. Ale czy urzędników musi to obchodzić?

* * *

- Kocham to, ale ten urzędniczy beton mnie przeraża - bez ogródek mówi Podgórski o zastępczym rodzicielstwie. Odsyłany od Annasza do Kajfasza czuje się jak głupi wujek.

Karol Czarnowski z kolei, gdy znajomi pytają go, „jak to u ciebie jest w tej rodzinie zastępczej”, odpowiada, że tak samo jak filmie „Rodzina zastępcza”, tylko z finansowaniem gorzej. No, i absurdów urzędniczych więcej. Takich, których scenariusze filmowe nie przewidują.

PS Imiona dziewcząt zostały zmienione


PCPR oświadcza:

To nie my, to MOPR

„Zdaniem PCPR w Toruniu organem zobowiązanym do ponoszenia wydatków na dzieci jest MOPR w Toruniu. Tymczasowe postanowienie o umieszczeniu dzieci w rodzinie spełniającej funkcję rodziny zastępczej naszym zdaniem sąd wydał w dniu 8 września 2010 r. Mocą tego orzeczenia sąd zdecydował jednoznacznie, iż w rodzinach, co do których toczy się postępowanie o ustanowienie ich rodzinami zastępczymi, należy umieścić dzieci w trybie natychmiastowym. W naszym przekonaniu okoliczność, iż w treści postanowienia nie znalazło się stwierdzenie „rodzina zastępcza” nie pozbawia państwa Podgórskich i Czarnowskich takiego statusu. W takim wypadku, na mocy artykułu 86 Ustawy o pomocy społecznej, powiatem właściwym do ponoszenia wydatków na dziecko jest powiat miejsca zamieszkania dziecka przed jego umieszczeniem w pierwszej formie opieki zastępczej. Ze strony powiatu toruńskiego zostało udzielone rodzinom wsparcie rzeczowe i finansowe przy współudziale sponsorów według potrzeb zgłaszanych przez rodziny (np. zeszyty, żywność).

Artykuł 72 ustęp 7 Ustawy o pomocy społecznej nie ma tu wprost zastosowania, bowiem dotyczy on sytuacji, w której na mocy umowy cywilnoprawnej należy pilnie umieścić dziecko w rodzinie zastępczej (tymczasowej). Natomiast w opisywanej sytuacji takie umieszczenie dzieci w rodzinie już nastąpiło na podstawie postanowienia sądu”.

Grażyna Wasilczuk, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Toruniu

 

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski