Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo do bycia obywatelką

Dorota Witt
Na sprawie rozwodowej mężczyznę sędzia pyta, czy pił i bił. Kobietę, czy gotowała obiady i myła podłogi, tak jakby gwarantem udanego związku był trzeźwy mąż siedzący na kanapie i żona podająca do stołu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 215078" sub="Mimo teoretycznie równych praw kobietom w Polsce nadal jest trudniej zdobyć pracę, a później awansować. Chociaż mają lepsze wykształcenie, zarabiają mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach i nadal stanowią mniejszość w polskiej polityce.
[Fot. THINKSTOCK]">
Na sprawie rozwodowej mężczyznę sędzia pyta, czy pił i bił. Kobietę, czy gotowała obiady i myła podłogi, tak jakby gwarantem udanego związku był trzeźwy mąż siedzący na kanapie i żona podająca do stołu.

Takie same prawa kobiet i mężczyzn gwarantuje konstytucja, ale dzisiejszy zapis to rezultat ewolucji w myśleniu o kobietach. - Jeszcze w ustawie zasadniczej z 1952 roku czytaliśmy: „kobieta ma równe z mężczyzną prawa…”, a więc, że to mężczyzna jest podmiotem prawa, to jego interesy są reprezentowane - mówi Anna Wróblewska-Zawadzka, socjolożka płci, współorganizatorka bydgoskiego happeningu One Billion Rising przeciw przemocy domowej. - A kobiety? Po prostu dostają te same prawa co mężczyźni, bez refleksji nad ich doświadczeniami. <!** reklama>
Prawo od wieków jest tworzone przez mężczyzn, patriarchat ma się tu świetnie. - W zakresie teorii i filozofii prawa w Polsce mamy 44 profesorów i 6 profesorek - wylicza Anna Wróblewska-Zawadzka. - To pokazuje, kto myśli o prawie.
Myślą i politycy. Wymyślili, miedzy innymi, ustawę antyaborcyjną, okrzykniętą złotym środkiem między argumentami konserwatystów i feministek. - To dyskusyjne w tym kontekście słowo - mówi Anna Wróblewska-Zawadzka. - Dość przypomnieć, że kiedy przegłosowywano ustawę, pominięto ponad milion podpisów zebranych pod protestem przeciw niej. Kobiety, które dziś podpisałyby się pod takim sprzeciwem, dokonują aborcji w podziemiu albo za granicą, co pokazuje, że ustawa zupełnie nie funkcjonuje.
Dobrze działa za to prawo rodziców do informacji o kuracjach, jakim poddawane jest dziecko. To jedna z przyczyn niechcianych ciąż nastolatek. W polskich przepisach po 15. urodzinach chłopak i dziewczyna uznawani są za „zdolnych do wyrażenia zgody na czynności seksualne”, a gdy mogą już uprawiać seks w majestacie prawa, oboje powinni móc też decydować, czy chcę mieć dzieci, czy nie. - Nic bardziej mylnego. Dziewczyna dostanie receptę na środki antykoncepcyjne tylko w obecności rodziców, ale chłopak może bez przeszkód kupić prezerwatywy
- mówi Anna Wróblewska-Zawadzka. - Podobnie z zawieraniem związku małżeńskiego. Przepis daje do tego prawo 18-latkom, ale w szczególnym wypadku, a więc jeśli kobieta zajdzie w ciążę, za mąż może wyjść już 16-latka, o ile pozwoli jej na to sąd i „z okoliczności wynika, że zawarcie małżeństwa będzie zgodne z dobrem założonej rodziny”. 16-latek, który zapłodni 18-latkę, nie może jednak wcześniej uzyskać zdolności do czynności prawnych, „dobra założonej rodziny” nikt nie bierze już pod uwagę. 

Nie myślą o nim też ojcowie uchylający się po rozwodzie od płacenia alimentów na dzieci. Z tego obowiązku wywiązuje się zaledwie co 10. Dziecko tradycyjnie przypisane jest do matki i to jej częściej sądy przyznają opiekę nad pociechą, co jest przejawem dyskryminacji ojców. Okazuje się jednak, że w czasie trwania małżeństwa ci często dobrowolnie z tej opieki rezygnują. - Tylko pięć procent tatusiów  w Polsce bierze urlopy ojcowskie, ale nowe prawo tego nie zmieni. Zgodnie z ustawą urlop, którego nie wykorzysta ojciec, nie przepada, a w konsekwencji weźmie go matka, co jeszcze pogorszy jej sytuację na rynku pracy - zauważa socjolożka.
Na rozprawach rozwodowych sądy często kierują się stereotypowym postrzeganiem ról członków rodziny. Badania pokazują, że mężczyzn pyta się o nadużywanie alkoholu i stosowanie przemocy, kobiety o wywiązywanie się z „obowiązków żony”, dbanie o dom i dzieci. Z tego wynika, że wystarczy, by mąż nie był skłonny do patologicznych zachowań, aby uszczęśliwić całą rodzinę, przynajmniej w oczach prawników.

Jaskrawym obrazem dyskryminacji są rozprawy mające na celu ukaranie sprawcy gwałtu. Dotąd przestępstwo to było ścigane tylko na wniosek osoby pokrzywdzonej: - Taka sytuacja była sygnałem, że kobieta ma się wstydzić, a przecież wstydzić powinien się sprawca przemocy seksualnej - podkreśla Anna Wróblewska-Zawadzka. - W sądach kobiety są pytane o to, jak były ubrane w chwili gwałtu, czy nie zachowywały się wyzywająco, czy poruszały się w ciemnej uliczce, jak wygląda ich życie seksualne, czy są dziewicami. Jakby cokolwiek miało umniejszyć winę sprawcy.

Niezmiennie od lat Polska jest w ogonie świata także pod względem udziału kobiet w polityce. - Mamy niecałe 24 procent posłanek i 13 procent senatorek. Ratunkiem miałyby być parytety i kwoty w polityce, ale także w biznesie. - Argumentem ich przeciwników jest to, że taka regulacja jest sztuczna - mówi nasza rozmówczyni. - Ale czy całe prawo, jako wytwór kultury, nie jest sztuczne? Mówi się, że parytety spowodują, że do polityki wejdą głupie kobiety, które pojawiły się tylko po to, by zapełnić listy. A czy dziś, bez tej regulacji, nie ma w niej i nie najmądrzejszych mężczyzn? Skoro oni mogą, to czemu nie dać szansy kobietom? Poza tym statystyki pokazują, że Polki są lepiej wykształcone od Polaków.

Co ważne, takie regulacje to tylko środek tymczasowy. Mają zagwarantować równość. Znikną, gdy tylko nauczymy się ją szanować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!