https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prawica zazdrości lewicy biura

Sławomir Bobbe
Wczoraj oficjalnie otwarto biura poselskie Janusza Zemkego i Anny Bańkowskiej, parlamentarzystów LiD. Choć siedziba lewicy od lat jest ta sama, wiele zmieniło się po otwarciu tuż obok „Drukarni”.

Wczoraj oficjalnie otwarto biura poselskie Janusza Zemkego i Anny Bańkowskiej, parlamentarzystów LiD. Choć siedziba lewicy od lat jest ta sama, wiele zmieniło się po otwarciu tuż obok „Drukarni”.

Teraz siedziba SLD jest obiektem zazdrości innych posłów. - Kiedyś mieli wejście z tyłu budynku, teraz znajdują się w szczególnie ruchliwym miejscu, przechodzą tędy setki osób - mówi Tomasz Latos, poseł PiS. Dla byłej już partii rządzącej skończyła się hossa i parlamentarzyści PiS-u musieli przenieść się z reprezentacyjnej siedziby przy ulicy Pomorskiej do mniejszych pomieszczeń przy ulicy Długiej. - Nie rezygnujemy jednak z naszych powiatowych biur - deklaruje poseł Latos. - Wczoraj podpisałem umowę na wynajęcie pomieszczenia w Inowrocławiu, przejmuję też biuro po pośle Markowskim w Więcborku.

<!** reklama>Posłowie PiS zawsze stawiali na region i prowadzą tam łącznie kilkanaście „przedstawicielstw”, w których zwykle spotkać można ich asystentów lub wolontariuszy. Otwarcie biur terenowych mają w planach, na razie bliżej nieokreślonych, również posłowie lewicy.

Wszyscy jednak zgodnie narzekają na nikłe środki przeznaczone na ich prowadzenie. - Miesięcznie mamy do dyspozycji 10 tysięcy 150 złotych - mówi posłanka Bańkowska. - Zatrudniam dwóch asystentów, od stycznia będą to trzy osoby - mówi poseł Latos. - Do tego dochodzą koszty wynajmu pomieszczeń, dojazdy, telefony, materiały biurowe. Takie pieniądze to naprawdę niewiele. - Wszystko zależy, jak się gospodaruje środkami. Ja wynajmuję pomieszczenie na biuro poselskie od ADM, która ma niższe stawki dla organizacji społecznych i partii, zatrudniam studentów lub na umowę-zlecenie i jakoś mieszczę się w limicie - mówi Teresa Piotrowska z PO. - Oczywiście, gdyby pieniędzy było więcej, mogłabym na przyklad podpisać umowę z drugim prawnikiem. Pierwszy bowiem jest zarzucony sprawami naszych mieszkańców, tylu udziela porad.

Posłowie PO również dzielą się swoimi biurami. - Ustaliliśmy, że parlamentarzysta ma swoje główne biuro i jedno w terenie. Ja mam w Nowem. Oczywiście, mogą z niego korzystać inni posłowie - mówi posłanka.

Parlamentarzyści mają obowiązek prowadzenia minimum jednego biura, jeśli nie otworzą żadnego, nie dostaną pieniędzy na ich prowadzenie. Nie mają jednak obowiązku przebywania w nim ani pełnienia dyżurów, nie muszą też nikogo zatrudniać. - Takie działanie byłoby bez sensu, elektorat w kolejnych wyborach na pewno „podziękowałby” za aktywność przy urnie wyborczej - mówi poseł Latos.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski