Jak podaje Onet.pl, w środę przed gmachem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego odbyła się pikieta. Pracownicy Muzeum Narodowego protestują, bowiem domagają się odwołania dyrektora placówki.
- Naszym jedynym postulatem jest odwołanie z pełnionej funkcji dyrektora prof. Jerzego Miziołka. Taka petycja z ramienia naszej sekcji regionalnej zostanie złożona dziś w ministerstwie - powiedziała w środę w rozmowie z Onetem Ewa Frąckowiak, szefowa "Solidarności" w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Pracownicy tłumaczą, że patologie zarządce posunęły się w tej placówce tak daleko, że grozi jej nawet rozpad. Związkowcy zarzucają także prof. Jerzemu Miziołkowi nie wywiązanie się z danych na początku obietnic. Na portalu Onet.pl czytamy również, że oczami pracowników, doszło już do sytuacji bez wyjścia. Dialog został zerwany.
W okolicach lutego wycofaliśmy swoje poparcie w ministerstwie dla dyrektora w czym wsparły nas wszystkie przedstawicielstwa pracownicze, które działają w Muzeum - dodaje. - Na zewnątrz tego nie widać; nie zamkniemy przecież zbiorów, nie przestaniemy pracować. Najważniejsza jest dla nas nasza publiczność. Robimy to w końcu dla społeczeństwa, które łoży na utrzymanie tych zbiorów. Pracujemy w bardzo trudnych warunkach, zupełnie w cieniu, jesteśmy niewidoczni. Musimy mieć warunki do normalnej pracy, bez chaosu i eskalujących działań. - przytacza wypowiedź protestujących portal Onet.pl
To nie pierwszy protest przeciwko dyrektorowi Muzeum Narodowego. Wcześniej pod listem z apelem o jego zdymisjonowanie podpisali się ludzie związani z polskim środowiskiem artystycznym, a wśród nich m.in. Wojciech Tochman, Olga Tokarczuk, dr Agnieszka Morawińska i Ziemowit Szczerek. Dodatkowo, jak podane portal Onet.pl 8 lipca list do wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego skierowali pracownicy Instytutów i Katedr historii sztuki oraz muzeów i instytucji kultury w Polsce i na świecie.
Źródło: Onet.pl
