To dobrze, że coraz więcej ludzi wyczulonych jest na los zwierząt i reaguje, gdy dzieje się im krzywda. Pod warunkiem jednakże, że rzeczywiście dzieje się im krzywda. Trudno mi uwierzyć, że na oddziale SOR szpitala uniwersyteckiego pracują ludzie, którzy nie mają pojęcia o psim zdrowiu i potrzebach. Tym bardziej, że dzieje się to za aprobatą właściciela szczeniaka.
A właśnie: szczeniaka. Niektórzy obrońcy Luny ten argument podnoszą jako decydujący, że szkolenie i w rezultacie pracę Luny w ramach dogoterapii trzeba odłożyć. Nie jestem wprawdzie fachowcem od szkolenia psów, ale jako wieloletni pan tych czworonogów wiem, że najłatwiej wyszkolić właśnie młodego psa.
Miejmy wreszcie na uwadze to, że psy towarzyszą ludziom od zarania dziejów nie tylko jako słodkie maskotki. Psy także pracują, czasem ciężko, na przykład na pastwisku czy w policji. Na ich tle przyszłość Luny wcale nie wydaje mi się straszna.
