Kilka dni temu odbyło się spotkanie
poświęcone wielkiemu pożarowi w Giebni i zapobieganiu kolejnym.
Wciąż nie wiadomo, co było przyczyną wielkie pożaru na
składowisku odpadów pod Pakością. Władze gminy zapewniają
również, że chcą dogłębnie wyjaśnić, co poparzyło tak
dotkliwie strażaków podczas wcześniejszej akcji.
<!** Image 2 align=middle alt="Image 218036" >O tym, że śmieciowisko w Giebni budzi
ostatnio szczególne zainteresowanie stróżów prawa pisaliśmy już
tydzień temu. Chodzi o to, że wielki pożar był już kolejnym w
tym roku. W tej kwestii pojawiają się zresztą spore rozbieżności.
Wiceburmistrz Pakości Szymon Łepski
oraz szef Przedsiębiorstwa Usług Gminnych Maciej Wojtysiak
twierdzą, że dotąd były dwa. Tymczasem na pieczołowicie
prowadzonej stronie internetowej pakoskiej OSP, która rejestruje
wszystkie swoje interwencje, widnieje 6 tegorocznych wyjazdów do
pożarów śmieci w Giebni.
Jak zapewnia pakoski ratusz, po
ewentualnym ustaleniu przyczyn pożarów będzie można podjąć, o
ile to możliwe, działania zapobiegające takim zdarzeniom w
przyszłości.
<!** reklama>- Trudno ocenić co było ich
przyczyną. My takiej wiedzy na dzisiaj nie posiadamy. Istnieje
prawdopodobieństwo, iż występująca w tym okresie wysoka
temperatura spowodowała samozapłon na składowisku – odpowiada na
nasze pytania Szymon Łepski, który zapewnia również, że na
terenie składowiska funkcjonuje czynna i w pełni sprawna sieć
hydrantowa wykonana zgodnie z wymaganą dokumentacją
techniczno-projektową. O braku sieci informowali strażacy z
Kruszwicy, którzy także gasili pożar.
- Zapewniam, że jest ona w pełni
sprawna. Oczywiście zasięg pożaru spowodował również
konieczność skorzystania z hydrantów usytuowanych w innych
miejscach – dopowiada Maciej Wojtysiak.
Kilka dni temu w Inowrocławiu odbyło
się spotkanie poświęcone sytuacji w Giebni. Strażacy postanowili
zająć się problemem pożarów, które na innych składowiskach nie
mają miejsca.
- Niepokoi sytuacja, że na tym
wysypisko doszło już do kilku pożarów, a na innych tak się nie
dzieje. Trzeba to przeanalizować i porozmawiać o niedociągnięciach
tam panujących – komentował wcześniej w rozmowie z nami zastępca
komendanta inowrocławskiej straży pożarnej, brygadier Rafał
Wesołek.
W spotkaniu w siedzibie inowrocławskiej
straży pożarnej wzięli udział przedstawiciele Pakości oraz
Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska, Państwowego Powiatowego
Inspektora Sanitarnego starostwa.
- Uczestnicy spotkania ocenili również
przebieg współdziałania wszystkich służb podczas gaszenia pożaru
oraz działania, które mogą w jeszcze większym stopniu zapobiegać
takim zdarzeniom w przyszłości – czytamy w komunikacie
opublikowanym na stronie pakoskiego ratusza.
Wciąż nieznana jest substancja, którą
poparzyli się w Giebni trzej strażacy, którzy interweniowali tam
podczas wezwania miesiąc wcześniej. Wiceburmistrz Pakości
informuje, że trwa postępowanie wyjaśniające okoliczności
poparzenia.
- Z naszych wewnętrznych ustaleń
wynika, iż ofiary poparzenia podczas zaistnienia tego zdarzenia
prawdopodobnie przebywały na terenie składowania pyłów z
produkcji cementu portlandzkiego, to jest substancji bezpiecznej i
dopuszczonej do składowania na naszym obiekcie – mówi Szymon
Łepski.
Dyrektor pakoskiej komunalki
nadzorującej pracę zakładu w Giebni zapewnia z kolei, że wszelkie
deponowane tam odpady są dopuszczone do składowania, co
potwierdzają również kontrole odpowiednich służb ochrony
środowiska.