Tak pożar w dawnej stolarni w Srebrnicy, przerobionej przed laty na mieszkania relacjonował nam kpt. Karol Smarz, oficer prasowy komendanta miejskiego PSP w Bydgoszczy. Przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej w lodówce stojącej w korytarzu, na parterze budynku.
- Obok mieszka moja chora mama, codziennie ją doglądam - wspomina pani Maria. - Mój mąż i syn w pracy... Wracam od mamy, otwieram drzwi wejściowe, a tu ogień bije od lodówki. Wyłączyłam ją z prądu i chlusnęłam wodą. Zrobiło się bardzo dużo dymu...
Więcej wiadomości z Koronowa i okolic na www.pomorska.pl/koronowo
Ogień objął już klatkę schodową, a tam, na piętrze był mój 12-letni wnuk. A na parterze, obok korytarza, synowa z dwójką maleńkich dzieci. Jedno 16-miesięczne, drugie 4-miesięczne... Nie mogła wyjść z pokoju, bo też bił tam ogień. Zanim przyjechali strażacy, wyniosłam dwie butle po gazie. Straż przyjechała szybko. Na szczęście z drabiną. Dzięki temu mogli wydostać z piętra naszego 12-letniego wnuka. A drudzy strażacy pomogli wydostać się z pokoju na parterze synowej z dwójką tych maleńkich dzieci...
- To bardzo dzielna kobieta - Chwalą panią Marię strażacy. - Zanim przyjechaliśmy wyniosła te butle ...
Jest sobota wieczór, trzy dni po pożarze. Pani Maria z rodziną siedzą przy stole przed domem. - Mamy czwórkę dzieci. Trójka mieszka w Bydgoszczy i Wrocławiu. Przyjechały wszystkie. Wnętrze domu już wysprzątane. W poniedziałek możemy zaczynać remont.
Wiele osób pomaga pogorzelcom. Jak? Wystarczy wejść na portal zrzutka.pl. - Bezimienni na ogół ludzie wpłacili już 5553 zł - powiedziała nam w niedzielę wieczorem pani Maria. - Dziękujemy!
O tej akcji pomocy pogorzelcom ze Srebrnicy będziemy jeszcze informować.
Zobacz nasz nowy program: "Dojrzalsi" (odcinek 4)
