Składnice opału podlegają tym samym przepisom co inne przedsiębiorstwa - przykładowo piekarnie, warsztaty, czy osiedlowe sklepiki. Ich właścicieli obowiązują m.in.: Prawo o ochronie środowiska, Prawo wodne czy rozporządzenia ministra w sprawie dopuszczalnych norm hałasu, w sprawie gospodarowania odpadami czy w sprawie emisji pyłów i zanieczyszczeń. Wszystko i nic. Zero konkretów. Za to papierów, które trzeba pozyskać w procesie inwestycyjnym - całe mnóstwo.
<!** reklama>
Prawo mówi, że kontrolę nad dbaniem o środowisko sprawują również jednostki samorządu terytorialnego. Urzędnicy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska przyznają, że czasem lepiej interweniować u wójta, który odpowiednią decyzją może wpłynąć, by zaprzestano szkodliwej działalności. Wykazywany w trakcie kontroli negatywny wpływ na środowisko, zwłaszcza gdy chodzi o zagrożenie życia lub zdrowia, musi być poparty badaniami. W przypadku „niezorganizowanej” emisji pyłów jest to jednak niemożliwe. Uciążliwości zapylenia nie da się zmierzyć. A skoro tak to problem z punktu widzenia prawa znika sam. Ponadto zalecenia zabezpieczeń hałd węgla zawierają sformułowania „powinna” zamiast „musi”. To tak jak ze słowem „prawie”, które robi wielką różnicę. Na szczęście, wszystko wskazuje na to, że w przypadku składnicy węgla w Kotomierzu mieszkańcy mogą liczyć na dobrą wolę sąsiada - przedsiębiorcy.