https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Potrzeba jasnych, czystych reguł gry

Hanna Walenczykowska
Rok temu, kiedy obejmował Pan urząd prezydenta Bydgoszczy, musiał Pan z marszu znaleźć kilkanaście milionów złotych na odśnieżanie miasta...

Z RAFAŁEM BRUSKIM, prezydentem Bydgoszczy, rozmawia Hanna Walenczykowska.

<!** Image 3 align=none alt="Image 183416" sub="- Wydawało mi się, że przez rok uda się ten urząd przestawić na inny, bliski mi rytm pracy - mówi prezydent Rafał Bruski Fot.: Tadeusz Pawłowski">

Rok temu, kiedy obejmował Pan urząd prezydenta Bydgoszczy, musiał Pan z marszu znaleźć kilkanaście milionów złotych na odśnieżanie miasta...

Tak, w ubiegłym roku była sytuacja szczególna. Najpierw przespano początek zimy i zbyt późno zaczęto działać. Potem pod dużą społeczną presją zaczęto wywozić śnieg także z miejsc, z których nie trzeba było go usuwać. To dużo nas kosztowało. Nawet z mojej uliczki wywożono śnieg i to tak od płotu do płotu. Nie było to potrzebne, ponieważ sami w sąsiedzkim gronie wcześniej ją odśnieżyliśmy. Tak marnowano pieniądze. Działano trochę pod wpływem stresu, trochę na pokaz. Często zastanawiam się nad tym, czy w niektórych częściach Bydgoszczy można skorzystać z doświadczeń Skandynawów. Oni śniegu nie wywożą, tylko go ubijają...

Ostatecznie z ubiegłoroczną zimą Pan sobie poradził, ale - zdaniem samorządowej opozycji - zaliczył Pan kilka wpadek...

Wiem, co mi się przypisuje jako wpadki. Z takimi opiniami nie zgadzam się. Na przykład krytykowano mnie za decyzje personalne. Wymieniano kilka...

Między innymi bardzo krótką karierę w samorządzie wiceprezydenta Eryka Kosińskiego...

Tak. Jednak zawsze powinno się kogoś oceniać w chwili podejmowania decyzji, a nie po czasie, kiedy wszyscy są już mądrzy. Powołanie Eryka Kosińskiego to mój wybór. Wszelkie przesłanki wskazywały na to, że wybrałem dobrze. Rzeczywistość okazała się inna. Ja i moi zastępcy wiedzą, że praca w ratuszu jest absorbująca czasowo. Nie da się jej łączyć z niczym innym. Eryk Kosiński chciał to zrobić. W pewnym momencie stwierdził, że łączenie pracy w urzędzie i na uczelni nie ma sensu. Krytykowano mnie też za wybór inżyniera miasta...

I wiceprezydenta Stefana Markowskiego, na którego wielu narzeka...

Tak, narzekają. Rozmawiałem z wiceprezydentem na ten temat i poprosiłem go, by wyjaśnił mi, dlaczego tak jest. Czy ma złą prasę za to, jaki jest, czy za to, co robi. Jednak wprost nikt niczego panu Markowskiemu nie zarzucił.

<!** reklama>

Latem skarżono się, że wiceprezydent Bydgoszczy nie rozmawia z niektórymi biznesmenami. Zresztą Panu również zarzuca się unikanie spotkań...

Tak. Mówi się, że jestem trudno dostępny, że nie można ze mną porozmawiać. Wiem, że tak jest. Ale ja dzielę ludzi, którzy zabiegają o rozmowę, na dwie kategorie. Tych, którzy chcą się ze mną umówić na kawę i pogadać - takich spotkań nie ma. I tych, którzy mają do zrobienia jakiś interes z miastem. W pozytywnym znaczeniu tego słowa - chcą wsparcia miasta lub proszą o zastosowanie przyspieszonych procedur. Z takimi osobami spotykam się zawsze. Stosuję jednak taką zasadę, że pierwszy kontakt jest ze Stefanem Markowskim lub innymi zastępcami. Po co mamy bawić się w głuchy telefon, jeśli tematem rozmowy są sprawy budowlane? Przekazuję je więc wiceprezydentowi, który potrafi znaleźć dobre rozwiązania.

A ci, którzy wyciągają ręce tylko po pieniądze?

To też duża grupa. Od tego chronić mnie będzie to, co staram się robić w każdym obszarze: czysty i przejrzysty system finansowania. Jeszcze się wszędzie nie udało go wdrożyć, ale jest coraz lepiej.

Udało się w...

W sporcie. Mam nadzieję, że uda się z kulturą. Według tej zasady działamy już w edukacji. Superskrajnym przypadkiem nieracjonalnych decyzji mojego poprzednika było to, że kiedy mieliśmy mnóstwo szkół z dziurawymi i cieknącymi dachami, ze szparami w oknach tak dużymi, że palec można było w nie włożyć, kilka milionów złotych wydano na remont auli I LO. Nawet freski zostały odnowione. System bowiem był taki, że kto jest bliżej ucha szefa, ten ma więcej pieniędzy. Podobnie było też w środowisku kultury. Brak reguł, brak zasad. Dlatego chcę, by miasto przeprowadzało jak najwięcej konkursów z jasnymi kryteriami oceny.

<!** Image 4 align=none alt="Image 183416" sub="- Nie jest ważne, kto jest marszałkiem, ważne jest, kto i jak dzieli pieniądze. Walka tak naprawdę toczy się o pieniądze - nie do prywatnych kieszeni, ale pieniądze przeznaczane na rozwój - twierdzi Rafał Bruski Fot.: Tadeusz Pawłowski">

Myśli Pan o wydatkach poprzednika, które przeznaczał na tzw. promocję?

Tak. Mój poprzednik ogromne kwoty zapisywał w budżecie na promocję. Istniała jednak duża dowolność. Pieniądze z promocji tak naprawdę służyły zwiększaniu budżetu danego wydarzenia - na przyklad festynu osiedlowego czy szkolnego. Funkcjonowało też wspomaganie kultury przez telefon i przez spółki miejskie. Chodziło o to, by jak najwięcej pieniędzy znajdowało się poza obszarem decyzyjnym radnych.

Skoro wpadek nie było...

Wydawało mi się, że przez rok - i to mogę uznać za wpadkę - uda się ten urząd przestawić na inny, bliski mi rytm pracy. Niestety, mentalnie jeszcze wiele osób znajduje się w poprzedniej epoce. Na przykład w piątek przed Wigilią w naszym punkcie w Fordonie kilka osób nie zdążyło do godziny 14 załatwić swoich spraw. Urzędnicy odesłali ich kwitkiem. Tak być nie powinno.

Co Pan uważa za plusy kończącego się 2011 roku?

Pewnie będę nudny, ale od tego wszystko się zaczyna i na tym wszystko się kończy. Finanse. Udało się zatrzymać zadłużanie miasta. Staram się też ograniczać zatrudnienie i prowadzić twardą politykę kadrową. Na razie ubyło w Urzędzie Miasta około 20 etatów. Wykorzystujemy okazję, jeśli się ktoś zwolni. Odczuwam jednak niedosyt, bo za słabo rozwijamy informatyzację. Opóźnia się wdrażanie ogólnopolskiego programu elektronicznego podpisu dla każdego obywatela. Mimo to, będziemy wykorzystywać jej możliwości nie tylko w wewnętrznych procesach, ale i zewnętrznych - tak, by obywatel mógł wiele spraw załatwić przez Internet.

Niektórzy urzędnicy twierdzą, że przez ten informatyczny system, który Pan wdraża, będą inwigilowani...

Tak nie będzie. System ma służyć poprawie jakości i szybkości pracy. On, oczywiście, posiada też funkcję monitorowania pracy.

Kolejny plus to...

Staram się wszędzie korzystać z narzędzi, które daje mi demokracja. Plusem jest też dobry zespół, ten, który sam wybierałem. Jestem z niego zadowolony. U innych urzędników nadal brakuje mi - ale nie u zastępców - kreatywności.

Mówi Pan o kreatywności. Czy miasto zdąży przygotować projekty, które będą mogły uzyskać unijne dotacje po 2014 roku?

Tak. Większość spraw zrealizujemy w 2012 roku. Co prawda, nie wiadomo, kiedy Unia przyjmie swój budżet, ale zanim to zrobi, będzie już wiadomo, ile pieniędzy i na co przeznaczy. Dziś, nie mając pieniędzy na ulicę Grunwaldzką, opracowujemy koncepcję jej przebudowy. Takich projektów będzie więcej...

Ulica Grunwaldzka i...

Pomysłów i potrzeb jest wiele.

Niektórzy twierdzą jednak, że ponoć ich Pan jednak nie ma...

Tak mówią. Na początku 2011 roku, kiedy obejmowałem urząd, odbyła się konferencja prasowa o finansach i wtedy bałem się o jakichkolwiek wizjach mówić, bo miasto było bardzo zadłużone. Ostatnio skarbnik podał, że te relacje, które były wtedy, pozwalały na spłatę zadłużenia przez 63 lata. Ściskanie pasa wszędzie, a na pewno znajdzie się jeszcze kilka dziedzin, w których można to zrobić, powoduje, że można zacząć planować nowe inwestycje. Mieszkańcy jednak najbardziej czekają na miejsca pracy. Niestety, tu moja rola, rola prezydenta, jest tylko pośrednia. Chciałbym również, żeby mieszkańcy sprawnie poruszali się po drogach. Stąd inwestycje: ulica Grunwaldzka, trasa S5, która już się realizuje.

Węzeł wschodni?

To olbrzymie pieniądze... Ale może powinienem zacząć od czegoś innego. Poczekajmy na priorytety Unii. Potrzeb w mieście mamy tak dużo, że musimy wykorzystać każdą szansę. Tak nie było. Decyzje marszałka były polityczne. Mam też żal, na przykład do KPEC-u o to, że nie wystąpił o dodatkowe pieniądze na modernizację sieci lub źródeł ciepła. MZK to kolejna spółka, która z takiej możliwości nie korzystała. Leśny Park Kultury i Wypoczynku przez wiele lat nie sięgał nawet po dotacje z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Wiele instytucji nie zrobiło nic, by znaleźć zewnętrzne źródła finansowania...

Skoro mówimy o marszałku województwa. Marszałek Piotr Całbecki ma swój towar eksportowy - gęsinę. Bydgoszczanie będą mieli?

Rozmawiamy od wielu miesięcy na ten temat. Wielu osobom spoza Bydgoszczy nasze miasto kojarzy się z Pesą i Sową. Może więc warto prowadzić jakąś wspólną strategię promocyjną? Jest problem w znalezieniu wyrazistych symboli... Na pewno mamy wodę i to jest coś, co nas wyróżnia. Musimy szukać takich dziedzin, w których jesteśmy najlepsi. Jeden z radnych zadał mi pytanie, czemu promocyjnie nie wykorzystujemy tego, że stacjonują u nas jednostki NATO. Niewiele jest przecież takich miast.

Niedawno został Pan wybrany szefem bydgoskiej Platformy Obywatelskiej. Zamierza Pan walczyć z Toruniem o to, by zarząd regionu tej partii miał swoją siedzibę w Bydgoszczy?

Utożsamiam się z bydgoską Platformą i to jest dla mnie pewien dyskomfort. Mój charakter nie pozwala mi milczeć w sytuacjach, kiedy uważam, że Zarząd Województwa podejmuje niekorzystne dla Bydgoszczy decyzje. W każdej partii są pewne spory i nie ma się czemu dziwić. Jednak będąc członkiem PO nie mogę prowadzić bardzo agresywnej polityki. Nie chodzi przecież o to, by prowokować kłótnie. One nigdy do niczego nie doprowadzą. Fakty obronią się same.

Marszałek z Bydgoszczy?

I tu działa czysta arytmetyka. Kto ma więcej głosów, ten ma władzę. I tu powiem coś, co zabrzmi może trochę naiwnie - nie jest ważne, kto jest marszałkiem, ważne jest, kto i jak dzieli pieniądze. Walka tak naprawdę toczy się o pieniądze - nie do prywatnych kieszeni, ale pieniądze przeznaczane na rozwój.

Bydgoszczanom na 2012 rok życzy Pan...

Tego, by na pytanie, czy są zadowoleni z życia w Bydgoszczy, zawsze odpowiadali „tak”. Bydgoszczanie będą zadowoleni wtedy, kiedy w wielu miejscach - na uliczce, w szkole, do której chodzą dzieci, w teatrze i w galerii - dostrzegać zaczną pozytywne zmiany. Wówczas dojdą do wniosku, że Bydgoszcz jest lepsza od innych miast. Pojawi się poczucie dumy z tego, że się jest bydgoszczaninem. To wartość, którą trudno zmierzyć i którą każdy prezydent powinien stawiać sobie za najwyższy cel.

Ważne daty rocznej kadencji

  • 14.12.2010 - zaprzysiężenie prezydenta Rafała Bruskiego.
  • 20.12.2010 - powołanie zastępców: Jana Szopińskiego i Eryka Kosińskiego.
  • 26.01.2011 - pracę rozpoczyna skarbnik miasta - Piotr Tomaszewski.
  • 14.11.2011 - Grażyna Ciemniak zostaje wiceprezydentem.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

123
Rada Miasta Bydgoszczy przyjęła stanowisko do Premiera RP w którym domaga się jasnego określenia przez rząd miasta centralnego przyszłej metropolii która powstanie w województwie kujawsko-pomorskim.

Na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu Miłośników Ziemi Bydgoskiej, skierowano interpelację, w której wszyscy bydgoscy posłowie (oraz dwóch posłów z innych okręgów) domagają się konkretnej odpowiedzi Ministerstwa Rozwoju Regionalnego co do lokalizacji przyszłej metropolii.
n
nowy rok
Powołanie czterech zastępców Prezydanta to najważniejsze....
wydarzenia mijającego roku urzędowania Pana Bruskiego....Niech to stwierdzenie zaczerpnięte z wywiadu posłuży za mój komentarz
l
luk
Jak na razie dla mnie Bydgoszcz jest miastem zaściankowym, któremu bardzo daleko do ideału. Żyje się tutaj dobrze niewielkiej grupie "elity" i "vip-ów" we wzajemnych układach. Jak jesteś spoza układu, zapomnij, że zrobisz jakiś interes, albo zarobisz dobre pieniądze. Nie ma szans !!!!
z
zezowata Kundzia
Naćpałeś się na sylwestra. bydgoszczaki to kapusie, szpicle, ubole,esbole,TW i buraki z wsi.
A
Andrzej Adamski
"Finanse"- brzmi jak "alfa i omega". Mam inne zdanie, choć to niezbędne narzędzie, ale tylko narzędzie.
Przed chwilą, w Bydgoszczy, rozpoczął się Rok Leona Wyczółkowskiego.
Życzę wszystkim bydgoszczanom, w tym oczywiście Panu Prezydentowi, abyśmy przyczyniali się, każdy na swój sposób, do uświetniania tego, iście metropolitalnego wydarzenia.
Finanse przydadzą się, ale nie są niezbędne.
ŁÄ„CZY NAS BYDGOSZCZ
F
Fan
Bydgoszcz to piękne miasto o bardzo dużym potencjale, które tkwi także a może przede wszystkim w jej mieszkańcach.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski