Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrafi się cieszyć z rzeczy małych

Małgorzata Chojnicka

MAGDA WÓJCIK, piosenkarka, wokalistka zespołu Goya, której najnowszy singiel „Halo Ziemia” stał się przebojem, opowiada o swojej karierze muzycznej i o tym, co dla niej ważne.<!** Image 2 align=none alt="Image 154953" sub="Zawód, który przynosi jej satysfakcję jest głównym powodem, dla którego Magda Wójcik mówi, że jest szczęśliwa. Fot. QL Music">

Nie jest łatwo zostać piosenkarką, a kariera sceniczna dana jest niewielkiej grupie artystów. Proszę powiedzieć, co zdecydowało o tym, że zdecydowała Pani zawalczyć o swoje miejsce na scenie?

Śpiewam od przedszkola i wtedy chyba już podjęłam decyzję, że zostanę piosenkarką. Najpierw było pianino w domu, a potem przyszedł czas na naukę w szkole muzycznej w Krasnymstawie. Muzyka pochłonęła mnie bez reszty. Rodzice od początku mnie wspierali, gdyż widzieli, że nie jest to żadna fanaberia. Zauważali, ile poświęcam czasu muzyce. Sama uczyłam się gry na gitarze, a akordy zaczynały mi wychodzić metodą prób i błędów. Potem były przeglądy, festiwale, chór szkolny i zespół wokalny. Wybraną drogę życiową realizowałam więc konsekwentnie od samego początku. W mojej rodzinie zawsze była miłość do muzyki, ale u mnie się to genetyczne zamiłowanie najbardziej skrystalizowało.

Mój dziadek ze strony mamy śpiewał w chórze wojskowym, a tata grał trochę na gitarze i akordeonie. Zresztą moja mama naprawdę czysto śpiewa, ale poszła w innym kierunku. Zaczynałam śpiewać razem z siostrą, ale ona bardziej zabrała się za naukę.

Sama tworzy Pani piosenki, które śpiewa. Proszę powiedzieć, co Panią inspiruje?

Inspiracji szukam w wyobraźni. Oczywiście w piosenkach jest dużo moich przeżyć emocjonalnych, dużo jednak sobie wyobrażam. Nawet sytuacje z pozoru prozaiczne można ubrać w słowa, dodać więcej kolorów. Staram się robić taką otoczkę wokół codziennych, ale w gruncie rzeczy, najpiękniejszych sytuacji. Od bardzo dawna piszę piosenki - swoje myśli przelewam na papier. Pierwsze moje teksty były takie naiwne, ale kiedy niedawno do nich wróciłam, doszłam do wniosku, że w sumie są bardzo fajne. Od zawsze bardzo dużo czytałam, bo to pomaga i przede wszystkim rozwija wyobraźnię. Najpierw musi być to, co sobie wyobrażamy. Dobre teksty wymagają trochę wprawy. Przez lata nabrałam pewności i autentyczności. Jestem pewna tego, co chcę przekazać. Staram się, by były to treści uniwersalne, opowiadam o sytuacjach emocjonalnych, dotyczących każdego z nas. Tematyka jest uniwersalna, łatwa do zinterpretowania. Piszę teksty do muzyki - ona jest pierwsza. Jednak nie powstają one w oderwaniu od muzyki, bo dopiero z nią tworzą integralną całość. Dla mnie oprawa muzyczna, towarzysząca słowom jest bardzo ważna. Słuchając innych artystów zwracam na to szczególną uwagę. <!** reklama>

Skąd pomysł na karierę solową?

Bardzo przeżywałam swoją ostatnią płytę solową. Przez tyle lat sporo się nauczyłam i czułam się na tyle pewnie, żeby spróbować swych sił. Jest ona bardziej osobista, a powstała z moich poszukiwań. Każdy może wyrażać się na swój sposób, a później dzięki temu wnosimy coś nowego do zespołu. Podstawowy trzon zespołu Goya nie zmienia się od 15 lat, gdyż od samego początku tworzą go trzy osoby. W pierwszej kolejności jesteśmy przyjaciółmi, co jest bardzo ważne. W innych warunkach nie można dobrze pracować.

Jeśli w zespole dzieje się coś nie tak, to od razu widać. Wnioskuję, że publiczność odbiera nas jako osoby autentyczne. Nie musimy na scenie niczego udawać.

Jestem takim człowiekiem, że chciałabym, aby wszyscy się zgadzali.

Śledząc programy telewizyjne odnosi się wrażenie, że odziera się osoby znane z prywatności, albo pokazuje się je w zupełnie nietypowych dla nich sytuacjach. Co Pani o tym sądzi, czy wszystko jest na sprzedaż?

Bardzo szybko można pójść na łatwiznę i utracić autentyczność. Ludzie zaczynają nas postrzegać jako osoby gotujące, tańczące czy jeżdżące na lodzie. Ja wolę się nie rozdrabniać.

Są to drogi na skróty. Nie mam w życiu takich sytuacji, których musiałabym się wstydzić przed rodzicami czy rodzinnym miastem. Cudza prywatność staje się teraz dostępna dla każdego. Niektórzy dają na to przyzwolenie. Mnie jednak udaje się ją zachować. Brakuje teraz tej aury tajemniczości, która otaczała przedwojenne gwiazdy. Ona była ogromnym magnesem. Uważam, że część prywatności trzeba zachować. Nie eksponuję siebie - publiczność na koncercie wolę podkręcić muzyką, a nie swoim zachowaniem. Cieszę się, że moje piosenki są lepiej rozpoznawalne niż ja. Dzięki temu spokojnie robię zakupy w sklepie, bo nikt nie zerka do mojego koszyka.

Czy musi się troszczyć Pani w sposób szczególny o swój głos?

Muszę troszczyć się o głos, który jest moim narzędziem pracy. Najgorsza jest dla niego klimatyzacja w samochodzie. Nigdy nie piję zimnego piwa, a kilka dni przed koncertem unikam wszelkich gazowanych napojów. Cały czas też uczę się śpiewu, a im dłużej to robię, tym mam więcej pokory.

Jaka jest Magda Wójcik?

Jestem bardzo szczęśliwa i czuję się spełniona. Potrafię się cieszyć z rzeczy małych. Wykonuję zawód, który przynosi mi satysfakcję, a niektórzy ludzie tego nie mają. W dodatku mogę organizować sobie czas, jak chcę. Tym bardziej że mamy własne studio i możemy tam tworzyć, gdy jest przysłowiowa wena. Wbrew obiegowej opinii, jest to bardzo ciężka i niepewna praca, ale nie narzekam. W wakacje gramy koncerty, a w okresie jesienno-zimowym pracujemy w studio. Siedzi się w nim najfajniej, gdy za oknami jest szaro i zimno. Koncerty są wielką przyjemnością - uciążliwa jest jedynie sama podróż. Ciężko jest mi tupnąć nogą, chociaż czasami tak trzeba. Komfort pracy daje mi spokój wokół mnie. Jako zodiakalna Panna lubię uporządkowanie - nie przesadne, bo miewam bałagan w życiu, ale tylko w sprawach prozaicznych. Lubię moje rytuały i moją codzienność. Do niczego nie są mi potrzebne skoki adrenaliny. Doceniam osoby, które robią szalone rzeczy, ale mnie na to raczej nie byłoby stać.

Gdyby nie została Pani piosenkarką...

Jest jeszcze jeden zawód, który mnie fascynował. Marzyłam, by zostać astronomem. Jednak ścisła strona mojego umysłu nie funkcjonowała tak, jakbym sobie tego życzyła. Gdybym była lepsza z matematyki i fizyki, to może moja droga życiowa ułożyłaby się zupełnie inaczej. Bardzo lubię sięgać po książki popularnonaukowe, bo astronomia i kosmologia totalnie mnie wciągnęły. Trzeba całkowicie otworzyć głowę na inną skalę i to mnie bardzo pociąga. Fascynują mnie odległe galaktyki i poszukiwanie innych cywilizacji.

Co Panią odpręża?

Filmy, książki i wyjazdy.

Z mężem jesteśmy fanami Krety  i tam się nam najlepiej wypoczywa. Jestem też wielką miłośniczką książek Joanny Chmielewskiej, które mnie niesamowicie odprężają. Jej twórczość towarzyszy mi przez całe życie. Najpierw były to powieści dla dzieci, a ja się razem z nimi rozwijałam. Potem przyszedł czas na „dorosłą” twórczość. W swojej biblioteczce mam wszystkie książki Joanny Chmielewskiej i chyba nawet, gdy będę miała 90 lat, sięgnę po nie, by poprawić sobie nastrój. Cenię ją za poczucie humoru i zasób fajnych powiedzeń.

O czym Pani marzy?

Marzę o wycieczce w kosmos - na pewno z czasem będą takie wyjazdy komercyjne. Chciałabym zobaczyć kiedyś Ziemię z orbity. Podobno łapie się ogromny dystans do wszystkiego, bowiem jesteśmy totalnym pyłkiem w tej skali. Jednak chciałabym to zrobić u schyłku życia, a taka podróż byłaby warta, aby wydać na nią ostatnią emeryturę... A poza tym, by dożyć takiego postępu w cywilizacji, że zostanie odnaleziona pozaziemska cywilizacja lub wynaleziony lek na jakąś nieuleczalną chorobę, bym mogła cieszyć się z całym światem...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!