7 stycznia 2015 roku - dokładnie tego dnia do Kancelarii Sejmu złożono prawie 160 tysięcy podpisów poparcia projektu ustawy o utworzeniu w Bydgoszczy samodzielnej uczelni medycznej i tym samym oderwaniu Collegium Medicum od toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Mija zatem rok, odkąd realnie Bydgoszcz zaczęła starać się o własny uniwersytet medyczny. Były wielkie plany, wielkie konflikty z Toruniem, wielkie obietnice. Było wreszcie - w kwietniu 2015 - pierwsze czytanie projektu ustawy w Sejmie, po którym skierowano go do Komisji Zdrowia oraz Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. I na tym się skończyło.
Przeczytaj**Komisarzem w prezydenta Bydgoszczy?**
- Nie naciskałem, ale zadziałam
Wiele wskazuje na to, że wszyscy ci, którzy marzyli o samodzielnym uniwersytecie medycznym nad Brdą, będą musieli obejść się smakiem. Temat jakby był już zapomniany. - To nie tak. Powinno się odbyć wspólne posiedzenie obu sejmowych komisji, do których trafił projekt ustawy - mówi Tomasz Latos, bydgoski poseł PiS, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia. - Do tej pory nie naciskałem w tej sprawie. Cały czas liczyłem bowiem, że może uda się znaleźć porozumienie z władzami UMK. Nie udało się, będę więc niedługo rozmawiał z posłem Bartoszem Arłukowiczem, przewodniczącym Komisji Zdrowia, by takie wspólne posiedzenie zorganizować.
Tak zmieniło się miejsce po bydgoskiej Kaskadzie [zdjęcia]
Na czym polegały te próby porozumienia z toruńską uczelnią? - To były bodaj trzy nieformalne spotkania z rektorem UMK, prof. Andrzejem Tretynem - odpowiada poseł Latos. - Próbowałem przekonać rektora, że być może dobrym pomysłem byłoby utworzenie kierunków medycznych na UMK, a wtedy Bydgoszcz mogłaby się odłączyć od uczelni i powołać własny uniwersytet. Uzyskałem tylko zapewnienie, że nie będzie prób przeniesienia uczelni do Torunia. Nie było jednak woli porozumienia - dodaje.
PrzeczytajZnowu można ubiegać się o pieniądze z programu MdM na 2017 rok
I raczej się na to nie zanosi, bo jak mówi Marcin Czyżniewski, rzecznik Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, sprawa ucichła i tak powinno zostać. - Już się tym tematem nie zajmujemy, a gdyby nawet, to nic się w naszym stanowisku nie zmieniło - komentuje.
Czy zatem jest choć cień szansy, że pomysł się odrodzi? - Cień szansy zawsze jest. Będę się starał przekonać teraz posła Arłukowicza, by zwołać wspólne posiedzenie obu sejmowych komisji, które procedowały projekt ustawy - mówi Latos. - Sytuacja jednak wygląda następująco - nawet, jeśli doszłoby do przegłosowania odłączenia Collegium Medicum od UMK, to i tak ta decyzja mogłaby zostać zaskarżona jako niekonstytucyjna. Zdaje się, że zrobiliśmy wielki błąd wiele lat temu, w czasie włączania CM do UMK. Szkoda, że nie ustalono wtedy warunków, na jakich można by zgrabnie i bez problemów przeprowadzić „rozwód” Collegium Medicum i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w sytuacji, gdy ten mariaż nie przebiegałby tak, jak powinien.
- Mało tego, szkoda, że w zapisach nie ma mowy o fuzji, a o włączeniu jednej placówki w struktury drugiej - dodaje.
Konsolidacja to jeden z plusów
Poseł widzi jednak dobre strony akcji starania się o uniwersytet medyczny w Bydgoszczy. - Widać, że środowiska bydgoskie się przy tej okazji skonsolidowały, zaczęły myśleć wspólnie - mówi. - Druga sprawa to fakt, że akcja zwróciła uwagę na problemy, z jakimi borykamy się lokalnie.
Zabójcze toksyny i trujący pył nad Bydgoszczą
Co, gdyby jednak temat powołania uczelni medycznej wrócił?
- Prezydent i Rada Miasta podtrzymują swoje zaangażowanie organizacyjne i prawne w utworzenie uniwersytetu medycznego - słyszymy w bydgoskim ratuszu.
Przypomnijmy: inicjatywę powołania w Bydgoszczy samodzielnej uczelni medycznej podjął w 2015 roku poseł Zbigniew Pawłowicz, wcześniej wieloletni dyrektor bydgoskiego Centrum Onkologii. Powołano komitet, który szybko zebrał podpisy pod obywatelskim projektem ustawy. UMK i wiele toruńskich środowisk od początku nie popierało tych starań. Ostatecznie od kilku miesięcy o idei samodzielnej uczelni medycznej w Bydgoszczy jest cicho.
Polub "Express" na Facebooku
