Warszawa, Gdańsk, Białystok, radom Łódź - w tych miastach zarządzanych przez ludzi z PO od jakiegoś czasu zaczyna się robić gorąco. Akcje Centralnego Biura Śledczego i prokuratury mają wykazać nieprawidłowości i łamanie prawa przez prezydentów.
- Nawet jakiś czas temu zażartowałem, mówiąc do prezydenta Bruskiego, że teraz on jest na celowniku, ale ten żart był nie do końca był bez podstaw - mówi „Expressowi” Paweł Olszewski, bydgoski poseł PO. - Sposób działania PiS jest prosty - nasłać CBA i prokuraturę, która chodzi na pasku Ziobry, i znaleźć coś na prezydentów. A potem wprowadzić zarząd komisaryczny. Takiego siłowego rozwiązania w Bydgoszczy nie da się wykluczyć...
Prosta droga do władzy
O wyznaczenie komisarza wnioskuje do rządu wojewoda. Prawo mówi, że może to nastąpić w razie „nierokującego nadziei na szybką poprawę i przedłużającego się braku skuteczności w wykonywaniu zadań publicznych przez organy gminy”. Komisarz - czyli w praktyce człowiek rządu - może trwać na stanowisku dwa lata, nie dłużej jednak niż do wyboru rady oraz wójta na kolejną kadencję.
Najważniejszym elementem tej operacji jest fakt, że w wyborach na prezydenta potem może startować komisarz, a poprzedni włodarz może być pozbawiony prawa do startu przez np. sąd administracyjny. To prosta droga do przejęcia władzy.
Finanse stabilne
Zwykle głównym powodem wprowadzania komisarza jest fatalny stan finansów publicznych. Stało się tak niedawno w przypadku gminy Ostrowice, która... zadłużała się w parabankach. W maju do wojewody skierowano wniosek o komisarza w Grudziądzu - tu z powodu beznadziejnych wyników finansowych miejscowego szpitala.
- Mało jest samorządów, które mają tak dobrą sytuacje finansową jak my - mówi Piotr Tomaszewski, skarbnik miasta. - Mamy nadwyżkę operacyjną 153 mln zł, w przyszłym roku z własnych środków zainwestujemy 283 mln zł. Budżet jest stabilny.
Czujność i histeria
- Nie obawiamy się zarządu komisarycznego, ponieważ nie łamiemy prawa - mówi Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta miasta. - Jednak zachowujemy czujność, bo widzimy jaka jest atmosfera wokół samorządów.
Rzeczywiście, czujność się przyda, bo... o zagrożeniu „atakiem” CBA mówi - jak twierdzi nasz informator - sam prezydent Bruski. - Od trzech miesięcy takie wypowiedzi pojawiają się na spotkaniach partyjnych - słyszymy.
- To objaw histerii albo próba szantażu politycznego koalicji, w której są wewnętrzne konflikty - mówi Łukasz Schreiber, bydgoski poseł PiS. Inny poseł tej partii, Piotr Król, twierdzi: - Wprowadzanie komisarza nie byłoby w naszym interesie, bo im dłużej prezydent Bruski jest na swoim stołku, tym są większe szanse, że to jego ostatnia kadencja.
Jan Szopiński, wiceprzewodniczący bydgoskiej Rady Miasta nie widzi powodów do zgodnego z prawem wprowadzenia zarządu komisarycznego w mieście. Zwraca jednak uwagę: - To także PO była za powołaniem CBA, więc teraz powinna znosić konsekwencje bycia na łasce tej służby.
Przeczytaj też: Zmiana przepisów może zniszczyć plany Bydgoszczy na finansowanie in vitro
- Wojewoda Kujawsko-Pomorski nie rozważa możliwości wprowadzenia w Bydgoszczy zarządu komisarycznego - ucina Jarosław Jakubowski doradca wojewody.
Chętni do referendum
Skoro nie komisarz, to może referendum odwołujące Rafała Bruskiego? - Mało realne - uważa poseł Olszewski. Ale...
- Są środowiska, które chcą referendum - mówi niezależny radny Bogdan Dzakanowski. -Były rozmowy w tej sprawie z PiS, ale oni odżegnują się od pomysłu. Mam właściwie gotowy wniosek o referendum, nie byłoby problemu z odwołaniem tego pana. Było to pośrednią przyczyną założenia mi sprawy w sądzie za rzekome szarganie dobrego imienia prezydenta.
Osobą, która zapowiadała organizację referendum, był też były poseł Grzegorz Gruszka. Obecnie takich zamiarów już nie ma. - Bruski powinien sam zrezygnować, jeśli nie, przy okazji wyborów i tak zapłaci cenę za swoje nieudolne rządy – ocenia. - Facet, zamiast skupić się na rozwoju miasta, woli podskakiwać na demonstracjach KOD.
Przypomnijmy, że rozterek przy organizowaniu referendum za odwołaniem władz nie ma w gminie Dobrcz. Tam komitet referendalny zebrał już 30 procent potrzebnych do ogłoszenia referendum podpisów.
Polub "Express" na Facebooku