https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Porządek nie tak łatwo utrzymać

Barbara Winowiecka
- Walka z dzikimi wysypiskami jest niczym syzyfowa praca – stwierdza Edyta Kliczykowska, kierowniczka Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Świeciu.

- Walka z dzikimi wysypiskami jest niczym syzyfowa praca – stwierdza Edyta Kliczykowska, kierowniczka Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Świeciu.

<!** Image 2 align=right alt="Image 113732" sub="Łukasz Fic wspólnie z ojcem zakasali rękawy i sami zabrali się za likwidację dzikiego wysypiska śmieci / Fot. Marek Wojciekiewicz">Dzisiaj pierwszy dzień wiosny. To więc najlepszy czas, by zacząć porządki. I o ile te domowe mogą zająć nam niewiele czasu – miejskie są już bardziej skomplikowane.

- Staramy się to robić na bieżąco. Mamy już uprzątniętą część chodników i ulic - wyjaśnia Edyta Kliczykowska. - Większym problemem są dla nas natomiast dzikie wysypiska. Mimo, że je likwidujemy, na drugi dzień w tych samych miejscach śmieci pojawiają się ponownie. Walka z nimi to taka syzyfowa praca.

Jak dodaje Edyta Kliczykowska, worki z odpadami najczęściej podrzucane są w okolicach Sulnówka, z reguły pod tamtejszym wiaduktem. Pojawiają się także przy ulicach Chmielniki, Konopnickiej albo wzdłuż rzeki Wdy i w pobliżu zamku. Sporo takich przykrych niespodzianek znajdowanych jest też w lasach.

<!** reklama>- Spotkać tam można wszystko, nawet potłuczone szyby czy opony. Nierzadko zdarza się, że ktoś pozbywa się całej przyczepy śmieci. Taki proceder niełatwo udowodnić. Złapanie kogoś na gorącym uczynku jest bardzo trudne.

- Staramy się dotrzeć do sprawcy po zawartości śmieci. Kiedyś znaleźliśmy w nich faktury z nazwiskiem. Dzięki temu poznaliśmy dane osoby, która dopuściła się tego czynu. Została zobligowana do ich uprzątnięcia i ukarana mandatem – podkreśla Roman Witt, komendant Straży Miejskiej w Świeciu. - O takich wysypiskach zazwyczaj informują nas okoliczni mieszkańcy.

Łukasz Fic z ulicy Zielonej w Świeciu nie czekał jednak na służby komunalne i sam zabrał się za sprzątanie.

- Historia powtarza się co roku - mówi Łukasz Fic. - To miejsce przylegające bezpośrednio do mojej posesji traktowane jest jak wysypisko śmieci. W tym roku postanowiliśmy z ojcem zrobić z tym porządek. Najpierw to posprzątamy, a potem przytniemy rosnące dziko krzaki w których kryją się często okoliczni menele i osuszają butelki z tanim winem.

A jakie kary grożą za zaśmiecanie? Stosunkowo niewielkie, maksymalny mandat, który może wystawić straż miejska, wynosi 500 złotych.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski