Okazuje się, że to na zlecenie taty zabrano dzieci. Matka z ojcem dzieci są skonfliktowani.
"Pilnie potrzebna pomoc! Dzisiaj na bydgoskich Wyżynach około godziny 8:50 przed piekarnią Piekuś (ul. Ogrody) zostały porwanie dzieci w wieku 6 (dziewczynka) i 7 lat (chłopiec). Z pojazdu marki Peugeot o numerach WH64788 wybiegło 4 mężczyzn, którzy w szarpaninie zaciągnęli dzieci do samochodu i odjechali. Wszystkich świadków bardzo proszę o pomoc oraz zgłoszenie się na komisariat policji na Wyżynach".
Taki komunikat pojawił się na Facebooku w poniedziałek (1 lipca) po godz. 10.
Policja potwierdza, że do zabrania dzieci doszło. Na razie niewiele wiadomo.
- Gromadzimy dokumentację w tej sprawie - mówi nam kom. Przemysław Słomski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
W tle jest konflikt matki z ojcem dzieci. Mama ponoć utrudniała tacie kontakty z maluchami. Słomski dodaje: - Ojciec zadzwonił do nas po zabraniu dzieci. Poinformował, że z nim są oraz jakim samochodem jadą.
Tych dzieci do dziś nie udało się odnaleźć. Tajemnicze zagin...
Mężczyzna ma stawić się na policji razem z dziećmi.
Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że tata nie miał odebranych czy ograniczonych praw do dzieci. W momencie, gdy zabrał córkę i syna, one przebywały pod opieką dziadka. To dziadek zawiadomił policję.
Wujek dzieci (ze strony mamy) opowiada: - Dzieci jeszcze wczoraj (w niedzielę, 30 czerwca - przyp. red.) widziały się z tatą. Nic nie wskazywało na to, że nazajutrz zostaną porwane na zlecenie ojca. Moja siostra nie utrudniała mu kontaktu z dziećmi. Wcześniej razem mieszkali pod Warszawą. Fakt, ona po rozstaniu wyprowadziła się z dziećmi do Bydgoszczy, a on został pod stolicą. Odległość nie stanowiła jednak problemu. Kiedy ojciec chciał, to się widywał z dziećmi.
Flash INFO, odcinek 22 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza.
