Przebrana za Łuczniczkę może być bardziej ciekawska niż na co dzień. Jednocześnie tylko dzięki temu, że jest zawodową aktorką nie krępuje się chodzić w stroju nagiej kobiety.
<!** Image 4 align=right alt="Image 137690" sub="Łuczniczka prywatnie i... Fot. Urząd Miasta Bydgoszcz ">Pomnik Łuczniczki stoi w Bydgoszczy prawie od stu lat, ale dopiero rok temu pojawił się pomysł, aby ożywić kobietę z łukiem. Specjalnie na potrzeby wystawy, z którą nasze miasto pojechało na poznańskie targi turystyczne, miejscowy Teatr Pantominy „Dar” przygotował krótki spektakl z Marianem Rejewskim, Przechodzącym przez rzekę i Łuczniczką w rolach głównych. Ostatnia postać, którą gra Monika Siech, jako najstarszy symbol grodu nad Brdą przyjęła się najlepiej w promocyjnej strategii miasta
- Kiedy wychodzę na ulicę w jej przebraniu, jestem bojowa i odważna. Bo właśnie tak odczytuję Łuczniczkę. Jest niby nagą dzikuską, obdartą ze wszystkiego, ale nosi w sobie wewnętrzną siłę. Z napiętym łukiem patrzy w przyszłość - mówi Monika Siech. - Dobieram grę w zależności od miejsca i okoliczności. Myślę sobie na przykład, że taką damę z przeszłości mogłyby zainteresować okulary, więc zaczepiam człowieka w okularach. W tym stroju mogę być bardziej ciekawska niż na co dzień.
<!** reklama>Monika Siech z pantominą jest związana od kilkunastu lat. Razem z mężem Jarosławem, prowadzi w Bydgoszczy teatr pantomimy. Jeżdżą z występami po całej Polsce.
<!** Image 2 align=right alt="Image 137687" sub="...służbowo Fot. Dariusz Bloch">- Uczyłam się w I LO, chciałam zostać lekarzem, ale z powodu poważnej choroby miałam rok przerwy w nauce i wtedy zainteresowałam się aktorstwem. Narodziło się wiele pytań, ale ostatecznie wyjechałam do Ustronia Górskiego do chrześcijańskiej szkoły pantomimy, dramy i tańca - wspomina aktorka. - Po trzech latach zdałam eksternistyczny egzamin w Akademii Teatralnej w Warszawie. Mam dyplom aktora mima - tłumaczy pani Monika.
Aż trudno uwierzyć, że filigranowa i dowcipna Łuczniczka jest mamą 14-letniej Kai i 12-letniej Kingi. Kiedy wciela się w postać nagiej kobiety, nie zna wstydu i nie reaguje na swoje prawdziwe imię.
- To jest właśnie warsztat aktorski. Bywa, że mężczyźni próbują mnie zaczepiać i szeptem pytają, czy mam coś na sobie. Ale to mnie nie rozprasza - mówi Monika Siech.
Swój kostium zaprojektowała sama i wykonała go z pomocą dwóch koleżanek artystek.
- Czasem w ramach promocji urząd miasta zatrudnia Łuczniczkę, aby zaskoczyć turystów. Na początku stoję w parku jak pomnik i poruszam się niespodziewanie.