- Może w Bełchatowie? - odpowiedział Mica pytaniem na pytanie „Expressu Bydgoskiego” przed wyjazdem na mecz, kiedy strzeli dla Zawiszy kolejnego gola...
Portugalski pomocnik wywołany do tablicy wziął sobie to zapytanie mocno do serca, bo w niedzielne popołudnie zdobył dwa gole (pierwszego „wespół” z obrońcą rywali, drugiego ładnym strzałem z dystansu).
Trudno sobie wyobrazić dzisiejszego Zawiszę bez duetu Mica - Alvarinho. Do olbrzymów nie należą, ale to oni rozdają karty w Zawiszy i ekstraklasie. Obaj stanowią o obliczu i jakości ofensywnej bydgoskiego zespołu.
Micael Cabrita Silva (22 lata) rozgrywa i asystuje, a jak trzeba strzela gole; Alvaro Ricardo Faustino Gomes (24 lata) straszy rywali precyzyjnymi uderzeniami z rzutów wolnych.
- Ma dobrze ułożoną lewą nogę - przyznaje kolega z zespołu Sebastian Ziajka.
Alvarinho grający w tej chwili na lewej pomocy jest najlepszym strzelcem zespołu. Z 5 goli trzy strzelił w tym roku. Podobnie jak Mica, ale on na dobre zaczął grać dopiero w tym roku - od trzeciego spotkania.
W pierwszych dwóch meczach bez niego Zawisza remisował 0:0, w sześciu kolejnych już z nim, zespół tylko wygrywa.
Mica zastąpił na rozegraniu Michała Masłowskiego, który odszedł do Legii (już w niedzielę o 18.00 mecz na Łazienkowskiej). Jest rozgrywającym, ale pod nieobecność Kamila Drygasa (ŻK) dobrze sobie radzi w tyle obok Iwana Majewskiego.
- Chociaz zawsze byłem rozgrywającym, to dla mnie nie ma znaczenia, czy gram jako "dziesiątka" czy "ósemka" - mówił w ubiegłym tygodniu, gdy zespół szykował się do meczu z Bełchatowem.
Mica i Alvarinho lubią ze sobą współpracować na boisku, o czym świadczy choćby jedyny gol w Krakowie z Wisłą (Mica asysta, Alvarinho trafienie). Trzymają się też razem poza nim.
- To mój największy przyjaciel - mówi Mica o Alvarinho. - Jak tylko mamy wolny czas, to idziemy razem na spacer albo do galerii handlowej na zakupy.