Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomaganie daje satysfakcję

Iwona Matusiak
- Czasami najbardziej potrzebna jest po prostu obecność drugiej osoby - mówi Beata Głąbicka, koordynatorka wolontariatu w Fundacji Salus Homini.

- Czasami najbardziej potrzebna jest po prostu obecność drugiej osoby - mówi Beata Głąbicka, koordynatorka wolontariatu w Fundacji Salus Homini.<!** Image 2 align=none alt="Image 224508" sub="Praca wolontariusza nauczyła Beatę Głąbicką (z lewej) cieszyć się z każdej małej rzeczy / Fot.: ARCHIWUM">

Jak zaczęła się Pani przygoda z fundacją i z wolontariatem?

Jakiś czas temu na słowo „hospicjum” reagowałam lękiem i starałam się nie mieć nic do czynienia z miejscem, które ono oznacza. Wolontariusze hospicyjni to byli - oni. Nie rozumiałam i nie chciałam zrozumieć motywów, którymi się kierują. Wszystko zmieniło się, kiedy bliska mi osoba zmagała się z chorobą nowotworową. Kiedy przyszedł czas nieustannej opieki i czas jej odejścia. Wtedy doświadczyłam, jak bardzo potrzebna jest pomoc drugiego człowieka, wsparcie, zwykła obecność. Po jakimś czasie miałam silne przekonanie, że trzeba oddać to, co się otrzymało. Wolontariat hospicyjny, w ramach fundacji właśnie, to świadomy wybór.

Czym jest dla Pani praca w fundacji?

Zaczęłam nieśmiało, z pytaniem z tyłu głowy „Czy potrafię?”. Przeszłam szkolenie wolontariuszy medycznych, to pozwala mi mieć pewność, że w sytuacji, kiedy jestem z pacjentem hospicyjnym, będę umiała sobie poradzić. Jeśli rodzina i chory akceptują moją obecność, poczytuję to sobie za wielki honor. Od kilku miesięcy jestem koordynatorką wolontariatu fundacji. Przyglądam się pracy innych wolontariuszy. Tych, którzy odwiedzają chorych, tych którzy pomagają w akcjach jakie przeprowadzamy, aby promować ideę wolontariatu hospicyjnego, pozyskiwać fundusze na sprzęt medyczny, leki i inne potrzeby pacjentów Hospicjum Domowego w Nakle. Duży nacisk kładziemy na promowanie badań profilaktycznych, zwłaszcza wśród kobiet. Praca w „Salus Homini” ma coraz większe znaczenie. Uczę się pokory, szacunku, doceniać małe rzeczy i cieszyć z drobiazgów. Godność człowieka w obliczu choroby, miłość rodziny i determinacja w walce o wyzdrowienie, w końcu zgoda na odejście. To zmienia hierarchię wartości. W siedzibie fundacji staram się być w każdy poniedziałek i środę od godz. 17.30 do 19. W tym czasie zapraszamy wszystkich zainteresowanych wolontariatem, udzielamy odpowiedzi na wszelkie pytania.  

Jakie działania obecnie są priorytetowe dla nakielskich wolontariuszy?

12 października rozpoczęła się X Ogólnopolska Kampania „Hospicjum to też Życie”. W tym roku przebiega ona pod hasłem „Pomóż ukoić ból” i poświęcona jest problemom osieroconych dzieci. Ta sfera naszej pracy jest szczególnie ważna. Angażuje wielu wolontariuszy i jest oczkiem w głowie naszej pani prezes, Dobrosławy Jedynak. Kładzie ona nacisk na to, żeby dzieci z rodzin pacjentów Hospicjum Domowego znalazły u nas pomoc psychologiczną, pomoc w nauce, propozycje na spędzanie wolnego czasu, żeby miały wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Dlatego dbamy o to, żeby nie pokazywać ich wizerunku. Na naszej stronie internetowej nie umieszczamy zdjęć z naszymi dziećmi. Chcemy jednak głośno mówić o ich potrzebach, o trudnej sytuacji. Dla mnie to ogromna radość, kiedy widzę jak się otwierają, jak rozwijają. Chciałabym, żeby miały takie same warunki jak dzieciaki, które mają oboje rodziców. Obecnie próbujemy też swoich sił w wyprawach z niepełnosprawnymi na basen. Jest duże zapotrzebowanie na taką pomoc. Zajęcia poprzedzone były szkoleniem i integracją na „suchym lądzie”. Jeśli się sprawdzimy, a wszystko na to wskazuje, to poczynimy starania, żeby to była stała propozycja. 

Czy łatwo jest zostać wolontariuszem?

Łatwo, wystarczy sobie uczciwie odpowiedzieć na proste pytania, które także zadamy kandydatowi. Dlaczego chcę być wolontariuszem? Ile mogę poświęcić czasu na pracę w fundacji? Lubię pracować w zespole czy indywidualnie? Czy chcę być wolontariuszem akcyjnym czy pracować systematycznie? Chcę być wolontariuszem medycznym, czy próbować sił w kwestach, akcjach promocyjnych, a może praca z dzieciakami? Potem podpisujemy porozumienie i... do pracy! Bo to, co robi wolontariusz to jest właśnie praca. Wolontariusz nie pobiera za nią wynagrodzenia, ale to nie zmniejsza jej znaczenia, może natomiast otrzymać zaświadczenie o swojej pracy, które śmiało można wykorzystać w swoim CV. Otrzymuje coś jeszcze, satysfakcję, poczucie, że jest się potrzebnym, że robi coś pożytecznego. „Salus Homini” zawsze przyciągała młodych wolontariuszy.

Jak to jest z pomaganiem? Czy chcemy pomagać? Czy mieszkańcy chętnie włączają się w różne akcje?

Mam wiele pozytywnych doświadczeń. Grono naszych przyjaciół i dobroczyńców jest liczne. Działamy w naszym, lokalnym środowisku. Można nas sprawdzić i bardzo dbamy o to, żeby to, co robimy, zwłaszcza wszelkie finansowe działania, były transparentne. Na stronie internetowej publikujemy sprawozdania finansowe, informacje o zebranych pieniądzach w czasie kwest, z dystrybucji cegiełek. Jeśli mieszkańcy widzą sens tego co robimy, widzą efekty działań, że ich praca jest doceniona i nie idzie na marne, chętnie pomagają.

  • Beata Głąbicka - z zawodu jest nauczycielką, ale utrzymuję się z obrotu nieruchomościami. W Fundacji Salus Homini działa od trzech lat. Fascynuje się folklorem, zwłaszcza tańcem ludowym. Lubi aktywnie spędzać czas, uprawia nordic walking, tenis i narciarstwo. Lubi podróże, spotkania z ciekawymi ludźmi i dobrą książkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!