Gzella, Medeński, Otlewski, Meyer - te nazwiska są dla przeciętnego mieszkańca powiatu świeckiego synonimem bogactwa i sukcesu. Jak doszli do majątków i jacy są prywatnie?
Do niedawna za jednego z najbogatszych ludzi w Świeciu uchodził Bronisław Bobiński, właściciel firmy Elbrox, który zaczynał na początku lat 80 od małego zakładu elektrycznego. Dziś Elbrox to duża firma wielobranżowa, zajmująca się m.in. robotami elektroenergetycznymi i zakładaniem sieci telekomunikacyjnych. W listopadzie tego roku zginął w wypadku samochodowym koło Osia.
W góry na niedźwiedzia
O Stefanie Medeńskim zrobiło się głośno, kiedy sponsorowana przez niego drużyna koszykarska Polpak Świecie zaczęła odnosić coraz większe sukcesy. Jak duże pieniądze wchodzą tu w grę świadczy najlepiej fakt, że roczny budżet klubu to około 3 mln złotych.
<!** Image 2 align=left alt="Image 13220" >Medeński rozwinął skrzydła w połowie lat 90. Kiedy prywatyzowano byłą Celulozę w Świeciu, gdzie pracował jako kierownik. Wykupił część maszyn i zajął się produkcją opakowań z tektury falistej w Polednie koło Bukowca. Interesy szły na tyle dobrze, że kupił tam sobie zabytkowy pałacyk. Dziś zatrudnia około 200 osób. Oprócz koszykówki, wielką pasją Medeńskiego jest myślistwo.
- Polowałem na niemal wszystkich kontynentach. Na początku tego roku wybrałem się do Ameryki Północnej na wielkie niedźwiedzie. To świetne, choć czasami nie pozbawione ryzyka odprężenie po ciężkiej pracy - powiedział Stefan Medeński w rozmowie z dziennikarzem „Expressu Świecie”.
Zaczynali od pasztetowej
Zapalonym myśliwym jest również Krzysztof Otlewski. Pracę na własny rachunek rozpoczął w 1980 r. w odziedziczonym po ojcu małym warsztacie stolarskim w Osiu. Miał wtedy 23 lata. Teraz w stolarniach w Osiu i Laskowicach zatrudnia około 450 pracowników. W ubiegłym roku jego firma miała 41,6 miliona złotych przychodu.
- Czy osiągnąłem sukces? Jeśli chodzi o sprawy zawodowe, to pewnie tak. Ale dla mnie tak naprawdę liczy się to, aby być zwykłym człowiekiem, mieć bliski kontakt z przeciętnymi mieszkańcami Osia i nie chodzić z głową w chmurach - mówi Krzysztof Otlewski.
Mirosław Gzella to kolejny pasjonat polowań. Ma w Osiu własną strzelnicę. Zaczynał w połowie lat 80 od wyrabiania pasztetowej i salcesonów, bo tylko na produkcję podrobów pozwalały prywatnym przedsiębiorcom ówczesne komunistyczne władze.
W ubiegłym roku otworzył nowy zakład przetwórstwa mięsnego w Osiu kosztem 4 mln złotych, w którym pracuje 200 osób. Ma też drukarnię w Laskowicach, gdzie zatrudnia 140 pracowników, ośrodek wypoczynkowy w Tleniu i dwie stacje paliw.
Marian Meyer, właściciel Zakładów Mięsnych Viola w Lnianie, bardziej od polowań woli żeglarstwo i podróże.
Wybiera się właśnie na urlop na Dominikanę. Zaczynał dwadzieścia lat temu od produkcji słonych paluszków i - podobnie jak Mirosław Gzella - podrobów. Dziś w Violi pracuje ponad 200 osób, a kiełbasami z Lniana zajadają się Niemcy i Irlandczycy.