Polskie trio w Vojens

Przed nami przedostatni turniej tegorocznego cyklu. Na stadionie Ole Olsena zobaczymy m.in. Krzysztofa Kasprzaka.

To będzie drugi w tym roku występ „Kaspera” w elicie. Miesiąc temu, tuż przed zawodami w Cardiff nogę złamał Kennetha Bjerre. Szefowie Grand Prix zadzwonili więc do Polaka, który jest drugim rezerwowym cyklu (pierwszy oczekujący, Martin Vaculik zastępował wówczas leczącego uraz stopy Jarosława Hampela). Zawodnik Stali Gorzów przystąpił do turnieju „z marszu” i nieoczekiwanie zajął w nim 2. miejsce. <!** reklama>

Dwa tygodnie później w Malilli „Kaspera” zabrakło. Wszystko dlatego, że do pełni sił powrócił Hampel, a za Bjerre startował mający pierwszeństwo w takich sytuacjach Vaculik. Kilka dni temu kłopoty zdrowotne dopadły jednak także Słowaka, który musiał położyć się w szpitalu.

- Mam problem z ciśnieniem krwi i nerkami. Musimy wszystko sprawdzić. Cały czas moje ciśnienie wynosi około 160 na 90. Jeśli mam takie, nie mogę jeździć, bo czuje się jak pijany - mówił zawodnik oficjalnemu portalowi Grand Prix.

Na kłopotach zdrowotnych kolegów skorzystał Kasprzak, który będzie trzecim, obok Jarosława Hampela i Tomasza Golloba, polskim żużlowcem w Vojens. Dzisiejsze zawody będą szczególnie ważne dla tego ostatniego. „Chudy” złapał wiatr w żagle i do trzeciego w klasyfikacji Nickiego Pedersena traci zaledwie 9, a do drugiego Grega Hancocka 12 punktów. Poza zasięgiem wydaje się być jedynie Chris Holder (20 oczek przewagi nad Polakiem).

- Odzyskałem realną szansę na medal, więc łatwo z niej nie zrezygnuję - powiedział Gollob we wczorajszym wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”. - Nie kalkuluję, jaki krążek mógłbym zdobyć, bo takie podejście nic nie da. Postawiłem sobie zadanie, żeby z każdego biegu wycisnąć ile się da. Dlatego wszystkie siły szykuję na Vojens - dodaje.

Dla tego 8-tysięcznego miasteczka będzie to pożegnanie z Grand Prix. Za rok elita do Vojens już nie przyjedzie.