Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz w drodze ku Orlen Basket Lidze. Pierwszy krok zrobiony

Kwarty: 15:19, 16:12, 16:20, 18:17

Górnik: Durski 11 (1), Niedźwiedzki 11 (9 zb.), Jakóbczyk 9, Góreńczyk 0, Wilk 0 - Pabian 9 (1), Jackson 9, Kowalenko 6, Czempiel 2, Margiciok 0, Dawdo 0.

Astoria: Małgorzaciak 20 (4), Zegzuła 17 (4), Kiwilsza 12 (21 zb.), Jeszke 7, Kaszowski 6 (2) - Stupnicki 4, Śmigielski 2, Walker 0, Ulczyński 0, Wińkowski 0, Burczyk 0.

Stan rywalizacji do trzech wygranych: 0-1.

W rundzie zasadniczej bydgoszczanie dwa razy pokonali Górnika. Jednak w play offach Astoria rozegrała już dziesięć meczów, a wałbrzyszanie tylko sześć, łatwo pokonując po 3-0 Kotwicę Kołobrzeg i SKS Starogard Gdański.

Pierwsze spotkanie finału było bardzo zacięte. Górę wzięła gra w obronie nad popisami w ataku. Podopieczni Aleksandra Krutikowa podeszli do meczu niezwykle skoncentrowani. W pierwszej kwarcie to oni minimalnie prowadzili. W drugiej odsłonie rywali ich złapali i na przerwę obie drużyny schodziły remisując 31:31.

W trzeciej części Astoria prowadziła już 47:38 w 26. minucie po celnych rzutach Filipa Zegzuły i trójce Mateusza Kaszowskiego. Jednak po chwili był remis, ale końcówka należała do Filipa Małgorzaciaka, który zdobył cztery "oczka".

Ostatnia kwarta to wielkie emocje. Bydgoszczanie mimo potężnego nacisku gospodarzy nie dali się złamać. W ostatniej minucie emocje sięgały zenitu. 56 sekund przed końcem po trafieniu Piotra Niedźwiedzkiego Astoria prowadziła tylko 63:62. Odpowiedział trójką Kaszowski. Po chwili trafił David Jackson. Gospodarze faulowali, ale Filipowi Zegzule nie zadrżały ręce na linii wolnych i trafił oba. Sześć sekund przed końcem znowu trafił Jackson. Na więcej bydgoszczanie im nie pozwolili.

Drugi mecz w niedzielę o godz. 18.