https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polskie oko na tajną broń Hitlera

Maciej Kosobucki
Wiosną 1943 roku polski wywiad zdobył informacje o niemieckich próbach z bronią rakietową V-1 i V-2 w Peenemünde. Przekazano je aliantom i niemiecka baza została zbombardowana. Sukces polskiego wywiadu zdecydował o losach wojny, a przyczynili się do niego dwaj bydgoszczanie.

Wiosną 1943 roku polski wywiad zdobył informacje o niemieckich próbach z bronią rakietową V-1 i V-2 w Peenemünde. Przekazano je aliantom i niemiecka baza została zbombardowana. Sukces polskiego wywiadu zdecydował o losach wojny, a przyczynili się do niego dwaj bydgoszczanie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 62761" sub="Tak wyglądały niemieckie wyrzutnie rakiet V-2 w Peenemünde. Na zdjęciu obok zbiornik na paliwo wykorzystywany właśnie w tego typu pociskach na poligonie w Borach Tucholskich. / Zdjęcia: Archiwum">Tajna broń rakietowa III Rzeszy znalazła się w kręgu zainteresowań polskiego wywiadu już w 1932 roku. By ją rozpracować, gen. bryg. Aleksander Litwinowicz powołał Tymczasowy Komitet Doradczo-Naukowy. Na jego czele stanął wybitny radioelektronik prof. Janusz Groszkowski. Wywiad polski za wszelką cenę próbował zdobyć jak najwięcej informacji o niemieckiej tajnej broni. W realizacji tego zadania skutecznie przeszkadzała mu jednak Abwehra.

Pod przykrywką handlowca

Do wybuchu II wojny światowej hitlerowska technologia pocisków V nie stanowiła większego zagrożenia. Niemcy potrzebowali dużo czasu na jej udoskonalenie. Dopiero klęska Luftwaffe podczas bitwy o Anglię spowodowała nagłe przyśpieszenie prac badawczych. Hitler ściągnął najwybitniejszych naukowców z całej okupowanej Europy. Na początku października 1942 roku dokonano pierwszej udanej próby z rakietą V-2. Pocisk taki potrafił zniszczyć cele oddalone o 190 kilometrów. W 1943 roku niemieckie rakiety stanowiły już realne zagrożenie dla Londynu. W tym momencie do akcji włączył się polski wywiad.

<!** reklama left>Szczególną rolę w walce z cudowną bronią Hitlera odegrali dwaj bydgoszczanie, Augustyn i Roman Trägerowie, żołnierze podziemnej organizacji „Miecz i Pług”. Pierwszy z nich był doświadczonym pracownikiem operacyjnym II Oddziału Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Jako 25-latek rozpoczął pracę w polskim wywiadzie. Miejscem jego działań operacyjnych był Górny Śląsk. Pod przykrywką handlowca zatrudnionego w niemieckich zakładach „R. Polski i Fie Standard Nobel S.A” wykonywał różne zadania wywiadowcze. Śledził przebieg plebiscytu w Bytomiu, przewoził tajne materiały do Kędzierzyna, obserwował działania niemieckich bojówek.

<!** Image 4 align=right alt="Image 62764" sub="Augustyn i Roman Trägerowie - to dzięki nim Brytyj-czycy mogli zbombardować bazę w Peenemünde">Jednak w 1928 roku kontrwywiad niemiecki zdołał go zdekonspirować. Augustyn Träger opuścił Bytom i udał się do Warszawy. Do Bydgoszczy przyjechał w 1934 roku i rozpoczął pracę jako handlowiec. Reprezentował różne firmy zagraniczne zajmujące się eksportem samochodów do Polski. Nieoficjalnie nadal współpracował z wywiadem. Bardzo często wyjeżdżał do Niemiec pod pozorem prowadzenia spraw handlowych. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej rozpracował agenturę dywersantów niemieckich w Bydgoszczy.

Zadania młodego agenta

W 1939 roku, po zajęciu miasta przez wojska niemieckie, Augustyn Trager zbiegł, obawiając się represji władz hitlerowskich. Długo ukrywał się, używając pseudonimów „Sęk”, „Dąb”, „Tragarz”. W 1941 roku wykorzystał do celów wywiadowczych swoje austriackie pochodzenie i przyjął drugą grupę niemieckiej listy narodowej. Rozpoczął wnikliwą obserwację hitlerowskich władz okupacyjnych w Bydgoszczy. Organizował struktury pomorskiego oddziału „Miecza i Pługa”. Jego dom (Wełniany Rynek 10) był centralą tej organizacji na Pomorzu.

Augustyn Träger bardzo często jeździł do Warszawy, gdzie przekazywał informacje oraz spotykał się z wpływowymi przedstawicielami wywiadu „Miecza i Pługa”. Jako handlowiec niemieckiej firmy „Ph Gather - Dusseldorf Bromberg” pomagał wielu członkom podziemia, wystawiając fikcyjne zaświadczenia o ich zatrudnieniu. W 1941 roku wraz z Janem Kotlewskim, komendantem wojskowym pomorskiego okręgu „Miecza i Pługa”, postanowił zaangażować do pracy wywiadowczej swojego syna Romana. Zaprzysiężenie odbyło się w Bydgoszczy.

<!** Image 3 align=left alt="Image 62761" >Młody agent wykonywał zadania na terenie III Rzeszy. Doskonale rozpracował rozmieszczenie niemieckich umocnień w rejonie Wrocławia Śródmieścia oraz fabrykę słynnych bombowców nurkujących Ju-87. Tajne meldunki przekazywał do Bydgoszczy za pośrednictwem ojca.

Londyn sprawdza szkice

Na początku marca 1942 roku Roman Träger został powołany do Wehrmachtu. Skierowano go do Flosenburga, gdzie odbył specjalistyczne przeszkolenie i został elektrotechnikiem. Wiosną 1943 roku Roman Träger trafił do Peenemünde na wyspie Uznam. W niemieckim ośrodku doświadczalnym zajmował się naprawami sprzętu. Podczas swoich codziennych prac zwrócił uwagę na wyrzutnie pocisków rakietowych. Szybko zorientował się, że w tym miejscu odbywa się masowa produkcja rakiet V-1 i V-2. Przebywając na przepustce świątecznej w Bydgoszczy, informacje te przekazał swojemu ojcu.

Augustyn Träger natychmiast powiadomił centralę „Miecza i Pługa” w Warszawie. Wiadomość z Pennemünde zainteresowała szefa komórki wywiadowczej Bernarda Kaczmarka. Podczas kolejnej wizyty Romana Trägera w Bydgoszczy mężczyźni spotkali się. Młody agent przekazał szczegółowe szkice, uwzględniające rozmieszczenie hal fabrycznych, baraków robotniczych oraz stanowisk wyrzutni. Centrala „Miecza i Pługa” niezwłocznie zawiadomiła Londyn.

- Wywiad brytyjski szczegółowo sprawdził i potwierdził informacje otrzymane od polskiego agenta - mówi Robert Grochowski, historyk z Bydgoszczy. - 17 sierpnia 1943 roku RAF zbombardował Peenemünde. Aliancki nalot poważnie zniszczył fabrykę oraz powstrzymał szybki rozwój niemieckiego przemysłu rakietowego. Miało to istotny wpływ na ostateczny przebieg II wojny światowej.

Po zniszczeniu Peenemünde Niemcy nie zaniechali prowadzenia doświadczeń z bronią V. Część poligonów rakietowych została przeniesiona na ziemie okupowanej Polski. Wywiad Armii Krajowej wnikliwie śledził ich rozmieszczenie.

Pilnie strzeżona Dębia Góra

- Zachowane źródła oraz relacje świadków informują, że takie poligony znajdowały się w Bliźnie na Podkarpaciu, Borach Tucholskich, Łebie oraz Zalesiu na wyspie Wolin - dodaje Robert Grochowski.

Do tej pory mało znane było stanowisko pocisków „Reinboter” w Dębiej Górze koło Łabiszyna. Wybudowano je w 1944 roku. Prace przebiegały się w ścisłej tajemnicy. Okoliczna ludność polska nie miała tu wstępu.

- Teren był ogrodzony zasiekami. Na straży stali strażnicy z psami. Nieraz słyszałem i widziałem szybko przelatujące rakiety - mówi Edmund Gołata, przedwojenny mieszkaniec Łabiszyna, autor licznych publikacji poświęconych historii Wielkopolski, Kujaw i Pomorza. - Nadlatywały z południowego wschodu wzdłuż Noteci przez miejscowość Pturek i Jezioro Wolickie. Strzelano w kierunku Konina i Sieradza. Pierwszego września 1944 roku jedna z takich rakiet spadła na budynek gospodarski we wsi Pturek. Przebiła strych i eksplodowała nad brzegiem jeziora. Zabiła polską rodzinę. Próby z pociskami V w rejonie Łabiszyna przeprowadzano do połowy stycznia 1945 roku.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
MiP
Pytania do mojego komentarza prosze kierowac
pod [email protected]
wiem duzo wiecej odnosnie Miecza i Pluga
M
MiP
Ci panowie opisani powyzej to tylko pionki
glówną rolę w całej tej historii odegrał
Jan Czarnecki przedwojenny fotoreporter Dziennika Bydgoskiego mam na to dowody
a cała reszta to tylko jego pracownicy

Wybrane dla Ciebie

Mafia śmieciowa. Wojewoda zamyka delegaturę WIOŚ w Toruniu

Mafia śmieciowa. Wojewoda zamyka delegaturę WIOŚ w Toruniu

Cyfrowi, aktywni, zadłużeni. Polacy w tym wieku toną w rachunkach

Cyfrowi, aktywni, zadłużeni. Polacy w tym wieku toną w rachunkach

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski