Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska do łyknięcia

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
No i się zaczęło. Jak zwykle. Że głos nie taki, że nie Polka z dziada pradziada, że trema pożarła i że za angielsko było, a należało po naszemu. Jak to po Eurowizji, gdzie tradycyjnie dostaliśmy straszny łomot. Tyle że w tym roku nie przesadzałbym z tym wieszaniem psów na naszej blondreprezentantce z The Jet Set, bo ani występ, ani piosenka nie były takie złe. Zastanowiłbym się raczej, co dalej z wielkim popwidowiskiem, jakim jest Eurowizja. Wygląda zresztą na to, że to pytanie zadają już sobie w wielu krajach.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >No i się zaczęło. Jak zwykle. Że głos nie taki, że nie Polka z dziada pradziada, że trema pożarła i że za angielsko było, a należało po naszemu. Jak to po Eurowizji, gdzie tradycyjnie dostaliśmy straszny łomot. Tyle że w tym roku nie przesadzałbym z tym wieszaniem psów na naszej blondreprezentantce z The Jet Set, bo ani występ, ani piosenka nie były takie złe. Zastanowiłbym się raczej, co dalej z wielkim popwidowiskiem, jakim jest Eurowizja. Wygląda zresztą na to, że to pytanie zadają już sobie w wielu krajach.

Eurowizja zawsze była konkursem szczególnym, bo rolę grało tu nie tylko muzykowanie, ale, w ogromnym stopniu, narodowe sympatie i antypatie oraz regionalne smaki artystyczne. Nas oczywiście lubiano krótko, bo jak już zaczęliśmy podbijać Europę, sympatia szybko zdechła. Zresztą skwapliwie pomagaliśmy w tym zdychaniu, wysyłając dosyć dziwacznych pieśniarzy, jakoś niepasujących do całej zabawy.

No i te samobójcze działania sprawiły, że Polskę na Eurowizji łyka się na śniadanie. Nawet teraz, choć mieliśmy - wbrew temu, co plotą zawodowi wyrzekacze - niezły popowy przebój, w miarę wykonany, i fajny zespół. I tylko okazało się, że w ogóle się to nie liczy. Tak jak nie liczy się rock, brytyjski pop i parę innych rzeczy. Liczą się tylko bałkańskie rytmy, z całym szacunkiem dla Bałkanów. Już kiedy w półfinale słuchałem, kto przeszedł dalej, przecierałem uszy ze zdumienia, a może raczej zażenowania - bo to, że sojusz bałkańsko-śródziemnomorsko-wschodni zawsze głosuje na siebie, było jasne od początku. Na szczęście sądząc z komentarzy, zaczyna to przeszkadzać również potężnym muzycznie krajom Zachodu, bo ich reprezentanci wycinani są tak, jak my. A kto będzie chciał oglądać w przyszłości zmagania Serbii z Czarnogórną, Białorusią, Bułgarią i Słowenią? Z całym szacunkiem dla artystów z tych krajów.

To zresztą ciekawe, że ów konkurs stał się symbolem jednoczenia się Europy, tylko w trochę innym sensie, niż zakładali twórcy tej imprezy. Bo wcale nie widać, żeby rodził nam się jakiś europejski smak. Wręcz przeciwnie. Coraz mocniej akcentowane są i narodowe style, i narodowe koalicje. Tyle że koalicja skandynawska czy niemieckojęzyczna nie ma szans z koalicją, która ostatnio rządzi. Wcale bym się więc nie zdziwił, gdyby w zachodnich głowach zakwitł pomysł jakiejś reformy, nawet jeśli spaść miałyby zyski z głosowania.

Z politycznego punktu widzenia oczywiście dobrze się stało, że wygrała Serbia, która mogła poczuć, że Europa wcale nie ma zamiaru się od niej odwracać mimo wydarzeń ostatnich lat. Z muzycznego punktu widzenia stało się źle, bo od serbskiej piosenki wiało wyjątkową nudą. Przynajmniej według mnie.

Najbardziej optymistyczne jest w każdym razie to, że na nasz zespół poza Irlandią (a pewnie raczej pracującymi tam Polakami) postawiła... Andora. Mały kraj, a cieszy. Chociaż gdzieś nas lubią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!