Rozmowa z JERZYM PATERSKIM, muzykiem.
Gdy ukaże się ten numer „Expressu”, zespół Jurek Paterski C.Club będzie grał w Nashville...
<!** Image 2 align=right alt="Image 90870" >Raczej w Mrongoville!
Fakt - miałam na myśli „polskie Nashville”, czyli Mrągowo. Zostało przemianowane na Mrongoville?
Nazwa żyje już swoim życiem, bo skojarzenie miejsca, gdzie od ponad ćwierć wieku odbywa się Międzynarodowy Festiwal Muzyki Country z mekką countrowców z całego świata jest oczywiste. Jednak nie o przemianowanie Mrągowa chodzi, ale o pomysł Korneliusza Pacudy na stworzenie tutaj specjalnego miasteczka country. Paradoksalnie, nie będzie ono odwzorowaniem Nashville, ale osady z Dzikiego Zachodu, takiej z saloonem i siedzibą szeryfa!
Korneliusz Pacuda to niestrudzony propagator muzyki country w Polsce, ale mnie - wiernej słuchaczki „Trójki” - nie przekonał. Nie dlatego, że to „obce klimaty”, bo równie daleko nam do delty Missisipi, kolebki bluesa, który uwielbiam.
Przecież country narodziło się z połączenia folku z bluesem właśnie! Zresztą country dzisiaj ma wiele stylów i podgatunków, które się mieszają i czerpią z siebie nawzajem. Weźmy rock and roll też tkwiący korzeniami w muzyce country. Mój zespół określiłbym właśnie mianem country-rockn`rollowego z „wycieczkami” z stronę rythm&bluesa. Tymczasem u nas w sprawie country ciągle pokutuje krzywdzący stereotyp, że to banjo i dość prymitywna muzyka kowbojów, a przecież zarówno instrumentarium, jak i inspiracje są coraz bogatsze! Z biegiem lat wykształciło się też „polskie country” z takimi, sztandarowymi przedstawicielami, jak Tomek Szwed czy Lonstar.
Wszyscy spotkacie się zapewne w Mrągowie. Czy udział w tamtejszym pikniku to rzeczywiście taki prestiż?
Gdy dziewięć lat temu zaczynałem swoją przygodę z country, wystartowaliśmy w takim ogólnopolskim przeglądzie w Polanicy Zdroju. Zajmując trzecie miejsce, awansowaliśmy do występów na scenie miejskiej. Niby to nie scena główna festiwalu, a jakie tłumy, jaki entuzjazm! To robi wrażenie! No i są najważniejsi z kraju, ale też gwiazdy ze Stanów, z Holandii, Niemiec, Francji... Podobnie międzynarodowa jest publiczność. Co tu dużo mówić, jeśli chcesz się liczyć w polskim country, musisz grać w Mrągowie, ale dostać się tam wcale nie jest łatwo. Przekonaliśmy się o tym w 2006 r., gdy dopiero po zaciętej rywalizacji zakwalifikowaliśmy się na festiwal i to XXV – jubileuszowy. Na kolejny w 2007 roku zostaliśmy już zaproszeni, podobnie jak w tym roku. To wielka satysfakcja.
<!** reklama>Satysfakcja uskrzydla, ale co z prozą życia?
Od 12. roku życia występowałem już publicznie i słyszałem od rodziców: co to za zawód, że z muzyki nie wyżyję! Obok edukacji muzycznej skończyłem więc Instytut Technologii i Eksploatacji Maszyn, ale jako inżynier przepracowałem zaledwie trzy lata. Potem wyruszyłem w moją muzyczną trasę i tak zostało...
Głównie zarabia Pan jednak nie w kowbojskim kapeluszu, ale w garniturze, jak inżynier.
Jestem muzykiem rozrywkowym, który, jak trzeba, siada w garniturze przy pianinie, zagra na saksofonie, akordeonie albo zaśpiewa jako Wasz Muzyk. Doświadczenie zdobywałem grając rozrywkowo, m.in., na statkach oceanicznych, na których opłynąłem prawie cały świat. Jednak bardziej autorska, twórcza praca wiąże się z zespołem C. Club, dla którego komponuję i piszę teksty. Jesienią ma się ukazać nasza płyta „A ja gram”, czekamy tylko na dopełnienie formalności z ZAiKS-em, bo - obok utworów autorskich - znajdzie się na niej kilka słynnych coverów światowych także w języku polskim. Mamy też przygotowany materiał na kolejną płytę.
Właśnie wróciliście z Chojnic, gdzie podobno odbywał się kaszubski festiwal country. Przyznam, że to zestawienie brzmi dość egzotycznie!
Rzeczywiście, 19 lipca graliśmy w Chojnicach, gdzie wśród zespołów był i taki, który piosenki w stylu country śpiewał po kaszubsku. Taki eksperyment... Jednak wspominałem już, że muzyka country bardzo się rozwinęła i od dawna nie oznacza tylko starego amerykańskiego folku. Najważniejsze jest to, że znalazło się miasto, które chciało i potrafiło taki festiwal zorganizować, zyskując od razu rozgłos.
A cóż takiego mają Chojnice, czego nie ma Bydgoszcz, że po naszym Pikniku Country wszelki słuch zaginął?
Tak zupełnie nie zaginął, bo Korneliusz Pacuda, prowadząc wiele imprez country, również tę ostatnią, zawsze wspomina ze sceny bydgoskie pikniki, a i my koncertując po Polsce podkreślamy, że jesteśmy z Bydgoszczy, wnosząc skromny wkład w promocję miasta. Kiedy widzę, jaką popularnością cieszą się w Polsce zloty country, bo to nie tylko muzyka, ale i taniec, mnóstwo gadżetów i cała infrastruktura, myślę, czy nie można by reaktywować bydgoskiego pikniku. Przyznam, że rozmawiałem już na ten temat z przedstawicielami władz miejskich i spotkałem się z bardzo przychylnym klimatem, bo sprawy kultury i sportu są tu priorytetem. Mistrzostwa lekkoatletyczne trochę oddaliły w czasie konkretyzację tematu, ale to zrozumiałe. Uważam jednak, że festiwal country też przyniósłby Bydgoszczy reklamę, bo miłośników tej muzyki jest bardzo dużo. Po przyjeździe z Mrągowa będę chciał więc wrócić do tych rozmów i mam nadzieję, że nasze miasto znowu stanie się gospodarzem pikniku country.
Warto wiedzieć
Jerzy Paterski – muzyk (gitara, piano, harmonijka ustna, wokal); lider zespołu country-rockn`rollowego Jurek Paterski C.Club. Od 25-27 lipca zespół, w którym grają też: Adam Szulc (bas, wokal), Marek Tomaszewski (gitara, wokal) i Konrad Kaczmarek (perkusja) wystąpi na XXVII Międzynarodowym Festiwalu Country w Mrągowie; dla bydgoskiej publiczności mrągowskie reminiscencje 12 sierpnia na Starym Rynku.