https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Półprawdy i półśrodki

Jarosław Reszka
Ktoś, kto grzeje 160 kilometrów na godzinę ulicą, na której obowiązuje pięćdziesiątka, kusi śmierć. Złośliwa kostucha często jednak, zamiast tego, kto jej grał na nosie, zgarnia osobę Bogu ducha winną.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Ktoś, kto grzeje 160 kilometrów na godzinę ulicą, na której obowiązuje pięćdziesiątka, kusi śmierć. Złośliwa kostucha często jednak, zamiast tego, kto jej grał na nosie, zgarnia osobę Bogu ducha winną. Tak się stało po koszmarnym wypadku na Wojska Polskiego, w którym w przepołowionym bmw po zderzeniu z autobusem zginęli dwaj pasażerowie z tylnych siedzeń, a kierowca przeżył. Ironią losu jest to, że do masakry doszło na wysokości oznakowanego masztu fotoradaru, tuż za skrzyżowaniem z ruchem sterowanym światłami, niemal naprzeciwko Komendy Miejskiej Policji i w dodatku kierowca bmw mieszkał w pobliżu, więc znał ten fragment ulicy jak własną kieszeń.

Skoro tyle argumentów przeciwko kawaleryjskiej jeździe nie poskutkowało, to co jeszcze można uczynić, by szaleńcy nie siali śmierci na drogach? Daleki jestem od rzucania banalnych haseł w rodzaju: trzeba zwiekszyć liczbę patroli policji albo należy zwiększyć kary dla piratów, czy wreszcie: trzeba wszystkie postawione przy drogach skrzynki wypełnić fotoradarami. Na takie rozwiązania nie stać i najbogatszych krajów. Czasem jednak wystarczy niewielka tania zmiana, by ograniczyć ryzyko. Nie wiem na przykład, dlaczego autobusy mające przystanki wzdłuż Wojska Polskiego, a więc prostej, szybkiej ulicy, z oddzielnymi jezdniami do ruchu w przeciwne strony, nie wszędzie mogą korzystać z zatok. Dlaczego też jazda tą ulicą, pomimo remontu za remontem, na wielu odcinkach przypomina rejs statkiem po niespokojnym morzu? W koleinach w asfalcie zwłaszcza szerokie opony, takie jakie ma, m.in., bmw, stają się niesforne i kierowcy łatwo utracić panowanie nad samochodem.

<!** reklama>Kilkaset metrów od miejsca poniedziałkowej tragedii Wojska Polskiego kończy się na rondzie Kujawskim, skąd większość aut pcha się w stronę śródmieścia. Tam też jest dobre miejsce na pirackie popisy, choć w innym stylu. Na porządku dziennym są slalomy z pasa na pas i przez podwójną ciągłą oraz konkursy na pomysł w szybszym dotarciu do ronda Bernardyńskiego. Najbardziej oklepany to ucieczka z Kujawskiej w Ustronie i szturm na rondo od strony Toruńskiej. Wokół rozwiązań komunikacyjnych w tym miejscu trwa nieustanna burza mózgów, przy martwej ciszy, jeśli chodzi o konkretne decyzje.

<!** Image 2 align=none alt="Image 174283" sub="Proponowane zmiany na rondzie Bernardyńskim to wybór mniejszego zła. Fot. Tadeusz Pawłowski">Parę tygodni temu wydawało się, że miasto wie, czego chce. Powstały dwa projekty prostych zmian, wymagające jedynie wymalowania innych znaków poziomych na asfalcie. Prezydent ponoć wybrał jeden z wariantów i od początku lipca mieliśmy krążyć po Bernardyńskim według nowych zasad. Teraz (czytaj na str. 9) okazuje się, że coś jeszcze chodzi drogowcom po głowie, że będą dłubać przy rondzie i w związku z tym zmiana zasad ruchu ma nastąpić dopiero w połowie lipca. Ale jednocześnie rzecznik prezydenta zachęca wszystkich mądrali do nadsyłania kolejnych pomysłów na cudowne rozwiązanie kwadratury Bernardyńskiego koła - od lat najbardziej niebezpiecznego skrzyżowania w mieście. Powrócił też podniesiony parę miesięcy temu temat nowych buspasów. Według aktualnej wersji, wytyczone zostaną w następnym roku, a bodaj najważniejszy z nich będzie przebiegał właśnie Kujawską w dół. Wniosek: zapowiadany na połowę lipca nowy układ ruchu na Bernardyńskim będzie prowizorką na kilka miesięcy.

Tak czy inaczej, proponowane zmiany na Kujawskiej i rondzie Bernardyńskim to co najwyżej wybór mniejszego zła. Być może będzie tam bezpieczniej, na pewno natomiast nie znikną korki, a prawdopodobnie jeszcze się wydłużą. Prawdziwe lekarstwo, nie półśrodek, na ten komunikacyjny wrzód jest jedno: rozbudowa. Miasto chyba zbyt łatwo pogodziło się ze sprzeciwem konserwatora zabytków (albo zasłoniło się nim) dla planów powiększenia ronda, łącznie z pociągnięciem tramwajowej nitki w górę Kujawskiej. Unijne fundusze pożera teraz trasa uniwesytecka. Pobliska, ale raczej nie na tyle, by po jej ukończeniu rondo Bernardyńskie przestało być zmorą kierowców.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski