Przypomnijmy - w poniedziałkowy wieczór 18 maja w centrum Bydgoszczy pijany kierowca BMW uszkodził 12 samochodów. Mężczyzna, jadąc ulicami Łokietka, Królowej Jadwigi i Rejtana, zahaczał o zaparkowane po drodze auta, poza tym uderzył w autobus miejski i otarł się o ścianę jednego z budynków przy ulicy Królowej Jadwigi. Dwaj świadkowie złapali go na ulicy Rejtana, po tym jak uderzył w tył opla i próbował uciec. Policja zatrzymała 35-latka. Okazało się, że ma ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Przy okazji wyszło na jaw, że bydgoszczanin od 2012 roku miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów za jazdę po pijanemu.
Mężczyzna z powodu kłopotów z nerkami musiał być dializowany. Trafił do szpitala „Jurasza”. W środę miał stawić się w komisariacie. Do wczoraj się nie zgłosił.
- W takiej sytuacji informujemy prokuraturę, która wydaje nakaz doprowadzenia. Dopóki nie mamy tej osoby, nie możemy jej postawić zarzutu - mówi nadkom.
Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Bydgoszczanin może usłyszeć zarzut złamania zakazu prowadzenia pojazdów. Grozi za to do 5 lat pozbawienia wolności.
Bardziej skomplikowana jest sprawa karambolu, do którego doszło 14 maja po południu na Trasie Uniwersyteckiej w kierunku Wzgórza Wolności. Kierujący mercedesem mężczyzna uderzył w tył jadącego przed nim pojazdu. Nastąpił efekt domina - samochody uderzały jeden w drugi. Łącznie uszkodzone zostało siedem aut.
Przy sprawcy karambolu policjanci znaleźli woreczek z marihuaną. Kierowcy została pobrana krew do badań. Wiadomo, że wydmuchał zero promila. Niewykluczone jednak, że mógł być pod wpływem narkotyków. - Skierujemy do sądu wniosek o ukaranie za wykroczenie, polegające na spowodowaniu zagrożenia w ruchu lądowym oraz za przestępstwo posiadania narkotyków - wyjaśnia nadkom. Maciej Daszkiewicz.