Żadne pieniądze wydane na kampanię wyborczą nie powinny gwarantować sukcesu. Sukces komitetu wyborczego lub partii politycznej powinien zależeć od przedstawienia wyborcom sensownego projektu.
Niektórzy prowadzą kampanię w Internecie. Traktuję to jak papierek lakmusowy i na podstawie wpisów, które pojawiają się od trzech, może czterech miesięcy, mogę stwierdzić, że Polacy czekają na zmiany. Tendencje te potwierdziła przegrana prezydenta Bronisława Komorowskiego. Osoby, które wówczas znajdowały się na obrzeżach polityki, osiągnęły dobre rezultaty. Myślę o Pawle Kukizie, który odniósł ogromny sukces, ale nie wykorzystał go w pełni, ponieważ nie potrafił sklecić sensownego programu.
Bardzo, bardzo duże pieniądze na kampanię wydają najsilniejsze ugrupowania, czyli rządząca Platforma Obywatelska i największe ugrupowanie opozycyjne - Prawo i Sprawiedliwość. Niestety, w większości przeznacza się je na kampanię obrazkową, a nie, tak jak jest na przykład w Niemczech, na pracę organiczną, związaną z budowaniem realnych projektów. W Polsce politycy skupiają się na walce z przeciwnikami, dlatego w pewnym momencie zawsze pojawia się kampania negatywna. W Warszawie np. otwarta została restauracja „Ewa i Przyjaciele”, która ma przypominać o ostatnich aferach - taki element porusza uwagę odbiorców, ale nie jest to sposób na wygraną.
Wielu kandydatów przywołuje zasady demokracji. Mówimy jednak o populizmie, występującym po obu stronach politycznej sceny.