Wczoraj rozpoczął się jego festiwal. W programie, poza smakowaniem dziesiątek odmian szlachetnego napoju, także konkursy, prelekcje, quiz i panel dyskusyjny.
Najtaniej Browar Sprinter
- Kup dla nas trzy bilety - wciskał się do znajomego stojącego w długiej kolejce po wejściówkę mężczyzna o wybitnie „piwnym” zaokrągleniu z przodu.
- Panie, mnie się należy wstęp za darmo - przekonywał ochronę starszy mężczyzna, poruszający się o kulach. Dopiął swego. Bydgoski festiwal piwny już od chwili otwarcia w piątek parę minut po godz. 16 cieszył się sporym zainteresowaniem. Jednak ci, którzy liczyli, że „zatankują” co nieco za friko, byli srodze rozczarowani.
Tylko na nielicznych stoiskach z kilkudziesięciu otwartych na parkiecie hali można było zwilżyć gardło naparstkiem serwowanego w ramach degustacji napoju. A ceny nie były nawet zbliżone do tych z dyskontów czy marketów. Najtaniej swoje wyroby, bo za 5 zł za pół litra, sprzedawał Browar Sprinter. Większość firm, nie tylko producenckich, bo wystawiały się także sklepy specjalistyczne i hurtownie, za pół litra chmielowego płynu żądała średnio po 10-12 złotych.
Cenowo w górę bardzo wyróżniał się m.in. „Qrdupel” z Chmielarium (20 zł). - To belgijskie piwo, specjalnie kupażowane, o bogatym aromacie, leżakowane w beczce po hiszpańskim winie - wyjaśniał sprzedawca.
„Speedway stout”
Rekordzistą pierwszego dnia było niewątpliwie piwo o nazwie „Speedway stout” serwowane z nalewaka za... 42 złote za pół litra. - Prawdziwe amerykańskie, jeden z najlepszych stoutów na świecie o niesamowitym aromacie i smaku - zachwalała sprzedawczyni.
Młodemu mężczyźnie, który trzymał szklanicę tego napoju, aż drżały dłonie. - To dla mnie legendarne piwo, o nim dotąd tylko czytałem w sieci. Teraz nareszcie będę mógł je spróbować - mówił z przejęciem.
Różnorodność oferowanych w „Łuczniczce” piw może faktycznie oszałamiać. Są wszystkie jego odmiany, zarówno klasyczne, jak i nowe. Można posmakować piwa z dodatkiem aronii, grapefruita, ziarna konopi, leżakowanego w beczkach po whisky, bezglutenowego. O nazwach swojskich: „Podaj cegłę”, egzotycznych jak „Krzyż Południa” albo „Morelyn Monroe”.
W piątek można było także zjeść suszoną wołowinę i ryby, i oddać się przyjemnościom umysłowym w jednej z dwóch stref gier planszowych.
