https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pokój z widokiem na wybieg

Katarzyna Oleksy
Potrafi wykonywać nasze komendy, wiernie kroczy u naszego boku i skoczyłby za nami w ogień. Niestety, nie może nurkować czy wspinać się po górach.

Potrafi wykonywać nasze komendy, wiernie kroczy u naszego boku i skoczyłby za nami w ogień. Niestety, nie może nurkować czy wspinać się po górach.

<!** Image 3 align=right alt="Image 88110" sub="Pies Platon, rasy Briard, trafił w dobre ręce Martyny Krelskiej w hotelu „Pod Budą”. Niestety, nie wszyscy właściciele zapewniają swoim czworonożnym przyjaciołom takie warunki... /Fot. Radosław Sałaciński">Co więc zrobić z psem podczas wakacyjnego urlopu?

- Zazwyczaj całą rodziną odpoczywamy na działce, więc nie ma problemu. Gorzej gdy wyjeżdżamy. Na szczęście mamy koleżankę, która od lat zajmuje się Maksem. Znają się więc, nie ma kłopotów - opowiada pani Agnieszka, właścicielka „mieszańca” ze Szwederowa. Jak się okazuje się, brak dobrej sąsiadki nie stoi na przeszkodzie spokojnemu wyjazdowi. Od kilku lat w Polsce jak grzyby po deszczu powstają hotele dla zwierząt. Bydgoszczanie najbliżej mają do Trzemiętówka.

W apartamencie

Tutejszy hotel „Pod Budą” dobrze znają nie tylko psy i koty (a te są tu różnych „narodowości”, bowiem na przechowanie swoje czworonogi oddawali tu stacjonujący w Bydgoszczy oficerowie NATO), ale też fretki, świnki morskie czy papugi.

- Zainteresowanie jest ogromne, zaczęło się już w maju, teraz praktycznie do połowy lipca nie ma już wolnych miejsc - mówi Martyna Krelska, właścicielka hotelu dla psów i kotów „Pod Budą”, w którym na lokatorów czeka 16 miejsc dla psów i 5 dla kotów.

<!** reklama>Wszystko znajduje się w murowanym budynku, zwierzaki umieszczane są w kojcach wewnętrznych, zewnętrznych lub „pół na pół”. Działka jest ogrodzona, psy co cztery godziny wyprowadzane są na spacery.

- Na obecność tutaj zwierzęta reagują bardzo różnie. Zdarza się, że są tak agresywne, że nie można do nich podejść. Wtedy umieszczane są w kojcach zewnętrznych. Zwierzęta zazwyczaj w szoku są do pierwszego spaceru. Zdarza się, że potem nie chcą wracać do domu! Bo na stałe mieszkają na przykład w bloku a tu mają teren do biegania. Właściciele obawiają się, że pies, na przykład, nie będzie jadł. Dzieje się przeciwnie, bo nawet jeśli nie ma zwykle apetytu, w nas zjada wszystko, ponieważ dookoła jest konkurencja - opowiada. Co do długości turnusu nie ma reguły. - Zostają na dwa tygodnie lub dziewięć miesięcy. Niestety, bywa że i na dłużej...

Chcą wracać!

- Po sezonie zwierzęta coraz częściej nie są odbierane, a prawo w tej dziedzinie jest martwe. Jeśli zostawia się psa u kogoś, nie jest to porzucenie, o tym mowa dopiero gdy właściciel wywiezie psa do lasu. Oczywiście zapoznajemy klientów z regulaminem, każdy musi go podpisać, ale niektórzy niewiele z niego sobie robią. Zdarzało się, że dzwoniliśmy do właściciela, a w słuchawce słyszeliśmy, że ten już psa nie chce... Wszyscy nasi znajomi są obdarowani zwierzętami. Sami mamy trzy psy i dwa koty - opowiada Martyna Krelska.

Tymczasem, jak twierdzi Izabella Szolginia, dyrektorka bydgoskiego schroniska, to od kilku lat nie odnotowuje w okresie wakacyjnym wzrostu przyjęć, co jak twierdzi, jest skutkiem szerokiej edukacji i sterylizacji dorosłych zwierząt. Niestety, inne dane nie są tak optymistyczne. Zdarzają się historie mrożące krew w żyłach.

- Kiedyś kolega przejeżdżając przez las znalazł psa przywiązanego do drzewa drutem kolczastym... Brak słów na taką głupotę... Niestety, biedak się wykrwawił - opowiada pan Marcin. Jak pokazuje doświadczenie bydgoskich służb takich historii jest dużo więcej.

- Zdarzały się przypadki, choć jeszcze nie w tym sezonie, znalezienia w lesie psa nie zaniedbanego, czyli zostawionego w lesie celowo. Dwa lata temu znaleźliśmy psa, nie dość że przywiązanego do drzewa, to jeszcze okaleczonego. Widocznie komuś nie starczyło odwagi, by pozbawić go życia... - opowiada Tomasz Lewicki z Nadleśnictwa Bydgoszcz.

Andrzej Gołowacz, komendant posterunku straży leśnej tego nadleśnictwa, dodaje: - To problem ukryty. Porzuconych zwierząt obserwujemy więcej, jednak nie jest to związane wyłącznie z wakacjami. Drugą taką pora jest okres po sylwestrze. Zwierzęta porzucane są w okolicach leśniczówek, właściciele mają nadzieję, że mimo wszystko ktoś je znajdzie - opowiada, zaznaczając że błąkające się po lasach psy są ogromnym zagrożeniem dla tamtejszej zwierzyny. - Dla nas porzucone zwierzęta to szkodniki łowieckie, łączą się w watahy i żerują na zwierzętach. Z lasów ubywa drobnej zwierzyny, jak zające, króliki czy niektóre ptaki. Kiedyś było rozwiązanie prawne - myśliwy miał obowiązek strzelać 200 metrów od terenów zabudowanych, teraz przepisy są bardziej rygorystyczne ale odbije się to na nas czkawką. Kiedyś nie zdarzało się przecież by było tak dużo jak obecnie pogryzień - komentuje.

Samemu niebezpiecznie

Jak przestrzegają społecznicy, wychodząc z domu trzeba uruchomić wyobraźnię. Blisko tydzień temu Bydgoski Klub Przyjaciół Zwierząt „Animals” otrzymał wezwanie na ulicę Modrzewiową. Tam, podczas nieobecności właścicieli, kotka zakleszczyła się w uchylonym oknie... Niestety, gdy na miejsce przyjechała wezwana przez „Animalsów” straż pożarna, było za późno...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski