Miejsce uznawane za święte, Sanktuarium Matki Bożej Uzdrowienia Chorych w Topolnie, gościło chorych, cierpiących i osoby starsze.
<!** Image 2 align=right alt="Image 124700" sub="Danuta Chomicz z Konstantowa (z lewej) była zachwycona spotkaniem Fot.Marek Wojciekiewicz">Parafialny Zespół „Caritas” zaprosił wiernych na słodki poczęstunek w ogrodzie przy plebani. najpierw jednak, podczas uroczystej mszy świętej udzielany był sakrament namaszczenia chorych. Do kapłanów spełniających tę posługę ustawiła się bardzo długa kolejka wiernych.
- Wiem, że podobna msza święta dla chorych i cierpiących jest dzisiaj odprawiana w Chełmnie - mówi Paweł Karwasz z Gruczna. - Wolałem jednak przyjechać do Topolna. Mam wrażenie, że od samego pobytu w tym pełnym dzieł sztuki kościele, słuchania pięknego śpiewu siostry Imeldy, zdrowie mi wraca. Ponad 20 lat temu miałem wylew, jednak jakoś się z tego wykaraskałem. Od tego czasu korzystam z każdej takiej okazji, by pomodlić się o zdrowie. Niedawno złamałem nogę, dlatego teraz muszę chodzić o kuli - tłumaczy Paweł Karwasz
<!** reklama>Barokowy kościół w Topolnie wypełniony był po brzegi, chorzy modlili się o zdrowie, a zdrowi dziękowali za ten dar. Po zakończonej liturgii osoby z Parafialnego Zespołu „Caritas” zachęcały wszystkich wychodzących z kościoła do zajęcia miejsca przy stołach rozstawionych w ogrodzie przy plebani. Wolontariusze troskliwie opiekowali się zaproszonymi gośćmi, podawali kawę, herbatę, owoce i słodycze.
<!** Image 3 align=right alt="Image 124700" sub="O zdrowie zgromadzonych gości dopytywał ksiądz Wiesław Kubiak ze Świecia Fot.Marek Wojciekiewicz">- Bardzo się cieszę z możliwości uczestniczenia w tej mszy i również z tego spotkania przy plebani - mówi Danuta Chomicz.
Pani Danuta Chomicz do Konstantowa koło Topolna trafiła w 1946 roku, jako 8-letnia dziewczynka. Doskonale pamięta dzień, w którym z rodziną wyruszyli na wielką wyprawę z Zaścianka Samotyje na Białorusi, do mitycznej Polski, to był rok 1946. - Mam tutaj okazję spotkać i porozmawiać z ludźmi którzy w te strony przybyli podobnie jak ja z rejonu Nowogródczyzny. Mimo, że mieszkamy niedaleko siebie, okazji do takich spotkań jest coraz mniej - zauważa pani Danuta.