Marcin Rybacki szacuje ostrożnie straty na 10 milionów złotych. Hala była wynajmowana, ale pożar strawił też całe linie produkcyjne i zapasy magazynowe, zerwał łańcuch dostaw, na które czekały współpracujące z bydgoską firmą podmioty na trzech kontynentach. Najpóźniej za 3 tygodnie skończą im się tak potrzebne dla własnej produkcji komponenty, a to wysokospecjalistyczne zbiorniki hydrauliczne, w które wyposażane są wszystkie maszyny budowlane, w tym ogromne koparki.
- Dlatego tak ważne jest jak najszybsze wznowienie produkcji, co doskonale rozumie cała nasza załoga. Do końca kwietnia pracownicy otrzymali postojowe w wysokości 100 procent wynagrodzenia. Pomimo to przychodzą do pracy, aby wspólnie realizować plan odbudowy. Najważniejsze jest jednak to, że w tym feralnym pożarze nikt z załogi nie ucierpiał. Na zmianie było 31 osób – kontynuuje Marcin Rybacki.
Trzy firmy zaprosiły pod swój dach
W tak ekstremalnie trudnym czasie dla firmy „Helgesen” pod swój dach zaprosiły ją trzy współpracujące i zaprzyjaźnione z nią firmy: „Metal - Fan”, „Wielpol” i „BG – Technology”.
- Pozostali nasi dostawcy, partnerzy biznesowi, przyjaciele, także zaoferowali realną pomoc, za co jesteśmy wdzięczni. To prawda, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie - przypomina znane przysłowie Marcin Rybacki. - Również nasi klienci nie pozostają obojętni na sytuację, której doświadczyliśmy. Nasz szef sprzedaży w Europie, Dominic Augustine, pracuje z nimi nad priorytetami.
To też może Cię zainteresować
- Mamy wizję, entuzjazm i determinację. Nie poddamy się. Zespół mi ufa, ja ufam zespołowi i jestem z niego bardzo dumny. To jest właśnie największy kapitał firmy - zespół, który wykazał się odwagą w tej trudnej dla nas chwili, zespół, który jest gotowy na kolejne wyzwania - kontynuuje nasz rozmówca.
Dodaje, że "Helgesen" ma też wsparcie firmy - matki z USA. Amerykanie zadeklarowali chęć oraz swój udział w odbudowie. Właściciele - Nate i Tom Marshall - są osobiście zaangażowani w ten proces.
- Wspólnie pracujemy nad planem umożliwiającym nam, krótkoterminowo, wznowienie dostaw do naszych klientów, a długoterminowo odbudowanie strawionej pożarem firmy - dodaje Rybacki.
Zaczęło się w hali „H&I Tekstile”
Przypomnijmy: pożar na Osowej Górze (to zachodnie, peryferyjne bydgoskie osiedle) wybuchł we wtorek 4 kwietnia w hali firmy produkującej tekstylia „H&I Tekstile”, po czym szybko rozprzestrzenił się na dwa kolejne budynki (w tym halę „Helgesena”) i ostatecznie objął niemal 6 tys. metrów kwadratowych.
W akcji gaśniczej uczestniczyło łącznie 140 strażaków i ich 38 wozów bojowy. Ogólne straty oszacowano wstępnie na 30 mln zł.
- Wstępnie oceniono, że najprawdopodobniej doszło do zwarcia instalacji elektrycznej. Wiążącą będzie opinia sporządzona przez biegłego – poinformowała nas kom. Lidia Kowalska z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
