- Podpalenie, nie ma innej możliwości. W nocy? Po deszczu? Tam nawet prądu nie było. Co się miało zapalić? Tylko podpalenie - kwitują pracownicy LPKiW.
<!** Image 2 align=none alt="Image 178627" sub="Kolejka w Leśnym Parku Kultury i Wypoczynku od lat była atrakcją turystyczną. Ostatni raz przewiozła pasażerów w minioną niedzielę
Fot.:Dariusz Bloch ">
Wczoraj od samego rana przy zgliszczach parowozowni pracowali specjaliści z Wydziału Kryminalistycznego. W przeciwdeszczowych kurtkach chodzą, mierzą, oceniają. W powietrzu unosi się swąd spalenizny. Z parowozowni i lokomotywek zostały same szkielety metalowych części. Wkrótce trafią na złom. Po cienkich ściankach parowozowni i krytym papą dachu zostały nadpalone kawałki. Gdyby panowała susza, ogień prawdopodobnie przeniósłby się na pobliski budynek socjalny z szarej płyty. Od dawna nikt w nim nie przebywa, zwłaszcza nocą. Wybite szyby to ślad po wandalach. - Już po kolejce. Nie wróci na tory. Żeby to wszystko przywrócić to potrzeba jakichś 2 mln zł. Komu to przeszkadzało? - dziwi się Krzysztof Karapulka, maszynista. Krąży wokół zgliszczy kolejki, która w minioną niedzielę odbyła swój ostatni kurs.
<!** reklama>W parowozowni nie było doprowadzonego prądu. Kłódka na bramie głównej - nienaruszona. Pożar wybuchł ok. godz. 1.30. Nieoficjalnie mówi się o podłożeniu ognia pod ściankę szopki lub wrzuceniu płonącej butelki przez okno. Po straż zadzwoniła anonimowa osoba. Policja poszukuje świadków pożaru. Dwa miesiące temu ktoś podpalił starą Nysę, stojącą nieopodal wjazdu do ogrodu botanicznego. Służyła jako reklama. Czy te dwie sprawy mają ze sobą związek, okaże się - o ile złapany zostanie podpalacz. - Jesteśmy zasmuceni tą stratą. W parowozowni znajdowały się dwie ciuchcie, jedna była całkowicie odrestaurowana. Nad poprawą stanu drugiej z nich trwały już prace. Oprócz nich spłonął wagon zwykły i restauracyjny, który również był zmodernizowany. Pojazdy były zabytkowe, pochodziły z lat 30. Straty szacujemy na około 200 tys. złotych. Kolejka miała jednak dla nas i mieszkańców miasta olbrzymią wartość sentymentalną - mówi Sandra Federowicz, specjalistka ds. PR w LPKiW „Myślęcinek”.
<!** Image 3 align=none alt="Image 178627" sub="- Jak zły musi być człowiek, który w taki sposób niszczy zabytkowe dobro służące bydgoszczanom? - pyta maszynista Krzysztof Karapulka
Fot.: Dariusz Bloch">
Niestety, kolejka, oprócz OC, nie miała innego ubezpieczenia. Nie ma więc szans na odzyskanie jakichkolwiek pieniędzy. - Kolejka nie przynosiła dochodów, na to ubezpieczenie zwyczajnie nie wystarczyło pieniędzy. Jeden z głównych udziałowców, PKP SA, od pewnego czasu nosiła się z zamiarem likwidacji kolejki. Liczyła jednak, że odkupi ją wykonawca aquaparku, bo pojawiały się takie plany. Gdyby kolejka nie była własnością spółki z ograniczoną odpowiedzialnoscią, lecz stowarzyszenia czy spółki miejskiej, miasto mogłoby dotować jej działalność. Trudno, stało się. Szkoda wizytówki miasta. Może znajdzie się sponsor, może miasto kupi nową kolejkę, nie wiadomo. Udziałowcy podejmą uchwałę na spotkaniu - mówi prezes Myślęcińskiej Kolejki Parkowej sp. z o.o. Krzysztof Paczkowski.
Myślęcińska Kolejka Parkowa kursowała od 1997 roku. Działała na prawach spółki z o.o. i należała do czterech udziałowców - PKP S.A., LPKiW, Kolejowych Zakładów Usługowych i Związku Maszynistów Kolejowych w Bydgoszczy.
Żal po kolejce
- Myślęcińska kolejka była jedną z nielicznych czynnych kolei wąskotorowych w kraju.
- Założono ją w 1996 r. W 2000 r. rozbudowano jej trasę o dodatkowy kilometr - razem ok. 3 km.
- Kurs kolejką trwał ok. 30 min. Pasażerowie jeżdzili od pętli tramwajowej do budynku KPCEE.