PO metropolii? Rozmowa z Teresą Piotrowską

Z posłanką Teresą Piotrowską (PO) o przyczynach i skutkach przyjętej przez zarząd regionu uchwale, dotyczącej metropolii bydgosko-toruńskiej rozmawia Hanna Walenczykowska.

Zarząd Regionu Kujawsko-Pomorskiego Platformy Obywatelskiej przyjął stanowisko w sprawie przyszłej metropolii, nie uwzględniając wiodącej roli Bydgoszczy. Zanim to się jednak stało, opuściła Pani obrady trzaskając drzwiami...

Nie mam w zwyczaju trzaskać drzwiami.

Ale wyszła Pani.

Tak. Nie uczestniczyłam w dalszej części, ponieważ nie dostrzegłam nawet cienia chęci zażegnania bydgosko-toruńskiego konfliktu. Najpierw mówi się i przyznaje, że Bydgoszcz jest wiodącym miastem i powinna być stolicą przyszłej metropolii, a potem nikt nie chce tego wyartykułować. Zatem, to były tylko puste słowa. Dlatego podczas tego spotkania przypomniałam o tym, że dla Bydgoszczy i bydgoszczan zapisanie tego w uchwale jest bardzo ważne.

Gdyby tak się stało, to...

Skończylibyśmy wreszcie etap kłótni. Mało tego, zrobilibyśmy krok do przodu i moglibyśmy zacząć dyskutować merytorycznie.

W układzie przyszłej metropolii bydgosko-toruńskiej tylko jedno miasto może nadawać ton.

Tak. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że to właśnie Bydgoszcz spełnia kryteria metropolitarne. Bez Bydgoszczy, o czym od dawna się mówi, nie będzie żadnej metropolii. Jeśli ona nie powstanie, to nie mamy żadnej szansy na to, by region mógł skorzystać z dodatkowych pieniędzy. Kilkoro członków zarządu regionu udało mi się przekonać. Gdybyśmy byli wszyscy, wygralibyśmy. Niestety, przewodnicząca sejmiku Dorota Jakuta i Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy, nie mogli uczestniczyć w spotkaniu, które nagle zwołano...

Kogo Pani przekonała?

Przewodniczącego Tomasza Lenza, który był już gotów dodać taki zapis do uchwały zarządu. Wspierał mnie także Robert Malinowski, prezydent Grudziądza, oraz inowrocławski poseł Krzysztof Brejza.

Podobno także wyszedł...

Tego nie wiem. Przewodniczący Tomasz Lenz namawiał mnie, żebym została, ale je nie zmieniłam zdania. Nie chciałam w obecności mediów polemizować z marszałkiem Piotrem Całbeckim. Naprawdę nie rozumiem, jak można tyle czasu stać w rozkroku i nie móc się zdecydować. Koledzy z Torunia mówią o duopolu, a my o siedzibie metropolii w Bydgoszczy.

<!** reklama>

Ponosimy jakieś konsekwencje braku stanowczości?

Tak. Od dawna w Warszawie jesteśmy pośmiewiskiem, że nie potrafimy się dogadać.

Czy to, co się stało, oznacza podział Platformy na dwie wojujące z sobą frakcje?

Ten podział istnieje przecież od dawna, a zaostrzył się po ostatnim zjeździe wojewódzkim. Koledzy z Torunia wygrali i doszli do wniosku, że mają prawo decydować o wszystkim.

Uchwała zarządu o czymś przesądza?

Nie. Jednak dodanie zapisu dotyczącego Bydgoszczy uspokoiłoby emocje. Myślę, że koledzy z Torunia zapominają o historii, o tym, że ludzie nie chcieli wspólnego województwa. Dziś Urząd Marszałkowski się rozwija i dzieli pieniądze, a Urząd Wojewódzki nie jest już tak blisko obywatela jak kiedyś.

Co dalej?

Zarząd i rada powiatu bydgoskiego naszej partii musi zająć stanowisko i nadal przekonywać do wspólnego tworzenia metropolii z zachowaniem wiodącej roli Bydgoszczy. Innej drogi nie ma. Jeśli więc koledzy z Torunia naprawdę chcą utworzenia metropolii, to muszą swoje ambicje zminimalizować. Poseł Tomasz Lenz był gotowy na to przystać, jednak marszałek musi być gotowy na zawarcie takiego kompromisu.