Po raz pierwszy bydgoszczanie mogli zapoznać się z pracą Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Stacje wojewódzka i powiatowe przeżyły prawdziwe oblężenie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 36230" sub="Asystentka Wioletta Barczyńska pracuje w pracowni badań mikrobiologicznych. Wczoraj opowiadała, między innymi, o groźnych wirusach">„Drzwi otwarte” to najnowszy pomysł głównego inspektora sanitarnego Andrzeja Wojtyły, który wczoraj przyjechał do Bydgoszczy z okazji inauguracji nowatorskiego przedsięwzięcia. - Stacje sanitarno-epidemiologiczne kojarzą się ludziom z mandatami, z kontrolami, tymczasem chodzi nam głównie o profilaktykę chorób zakaźnych i cywilizacyjnych poprzez badania. Stąd akcja - „drzwi otwarte” w całej Polsce - i proponowane bezpłatne badania.
Dla pań i panów
Przy ul. Kujawskiej 4 od samego rana ustawiały się kolejki. - Zainteresowało mnie zbadanie poziomu cukru we krwi - opowiadała pani Leokadia. - Od niedawna mam problemy, zmieniłam nawet przyzwyczajenia żywieniowe, ale jednak cukier mi skacze. Zwykle chodzę na mierzenie do poradni, ale skoro jest okazja tu, przy Kujawskiej, to dlaczego nie skorzystać?
- Były osoby, które przyszły do nas o 10.00, gdy akcja się rozpoczynała, i pozostawały do późnych godzin popołudniowych - mówili pracownicy WSSE, którzy witali gości w holu. - Wiele chciało skorzystać z pełnego pakietu usług.
<!** reklama left>Pięćdziesięciu chętnym, którzy jako pierwsi odwiedzili stację, specjaliści zbadali krew w poszukiwaniu wirusa HIV. - Diagnozowaliśmy także wirusowe zapalenie wątroby - wymienia Stanisław Gazda, rzecznik prasowy WSSE.
Do pań skierowana była szczególna oferta. Fachowcy pouczali jak samodzielnie badać piersi, aby w porę wykryć zmiany o charakterze nowotworowym.
Jak rakieta
Bydgoszczanie postanowili również sprawdzić, co piją. Ze słoiczkami i plastikowymi pojemnikami pełnymi wody ustawili się pod drzwiami pracowni badań wody i gleby. - Za darmo określaliśmy dziesięć dostarczonych do naszego laboratorium próbek - dodaje rzecznik.
Na „drzwi otwarte” wpadli przedszkolacy i młodzież szkolna. Ci pierwsi zostali pouczeni, jak dobrze umyć zęby, aby nie dopuścić do powstawania próchnicy. Uczniowie zaś chętnie skorzystali z porad Pracowni Badań Czynników Fizycznych. Jej kierownik, Wiesław Sznykowski, zaprosił swoich gości do uczestnictwa w eksperymencie. - Zbadamy poziom hałasu. Okazuje się, że głośne słuchanie muzyki przez słuchawki może uszkadzać narząd słuchu. Słyszałem o przypadku 25-latka, któremu po latach słuchania koncertów przez walkmana i discmana lekarze zdiagnozowali 60 procent ubytku słuchu.
Do decybelometra podeszła Marta. Krzyknęła. Na ekranie wyświetliło się aż 121,2 decybeli, a tak głośno może startować, m.in., samolot odrzutowy. Jednak nie był to rekord dnia. Jej koleżanka Kasia wykrzyczała aż 131,6 dB i osiągnęła poziom startującej rakiety kosmicznej. - Tylko kobiety mają jak dotąd tak dobre wyniki - stwierdził kierownik pracowni.