Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po 18 latach odwiedziliśmy trojaczki z Wyżyn. Jak im się żyje?

Redakcja
A tak Mateusz, Kinga i Łukasz Bejfusowie wyglądają dzisiaj. Trojaczki wkrótce osiągną pełnoletność.
A tak Mateusz, Kinga i Łukasz Bejfusowie wyglądają dzisiaj. Trojaczki wkrótce osiągną pełnoletność. Tomasz Czachorowski
Perypetie maluchów i ich rodziców, Doroty i Krzysztofa Bejfusów, opisywała lata temu Ewa Adamska-Drgas. Familia, bardzo wprawdzie szczęśliwa, ale... zszokowana potrójnym darem od losu, pilnie potrzebowała pomocy.

Skąd ten szok w epoce badań ultrasonografem? Wydruk obrazu z USG (obok wycinków z gazet i płyt DVD z nagraniami, m.in. programów informacyjnych z rodziną Bejfusów w roli głównej) pani Dorota przechowuje w rodzinnym archiwum. Jest bardzo ważny w tej opowieści.
[break]

- Lekarz wypatrzył na monitorze tylko dwoje dzieci, chociaż...kilka razy, w czasie wizyt kontrolnych, słyszałam od doktora opowieść o pacjentce, która wybrała się rodzić bliźniaki, a ze szpitala wyszła z trojaczkami... - wspomina mama. - My też byliśmy przygotowani na bliźniaki. Tuż przed porodem (przez cesarskie cięcie), położnicy znowu zrobili USG, po czym popatrzyli na siebie znacząco. Nasza córeczka się ujawniła...Jak zareagował na wieść o trzecim dziecku tata? - Gdy zadzwoniła pielęgniarka, nie uwierzyłem jej, że mamy trojaczki, myślałem, że to żart i rzuciłem słuchawką - śmieje się Krzysztof Bejfus. - Po głowie kołatała mi jedna myśl: „Jak my sobie damy radę...”.

Meble pod sufitem

Trudno się ojcowskim obawom dziwić. Małżonkowie mieszkali u rodziców pana Krzysztofa. Jeden pokój zajmował dziadek (po wylewie i operacji tętniaka, wymagający opieki jak dziecko), drugi przypadł babci, a trzeci, długi i wąski, dostali młodzi rodzice. Gdy w tej kiszce ustawiono łóżeczka i rozłożono kanapę, nie było gdzie się ruszyć. - Kombinowałem, jak mogłem, a że jestem stolarzem, meble przerobiłem tak, że dało się je zawiesić pod sufitem. Wspólne spanie nie było jednak przyjemne. Dzieci miały alergię, która z czasem zamieniła się w astmę - wzdycha tata. - Pogotowie przyjeżdżało do nas raz w miesiącu, a o rajdach żony do szpitala, raz z jednym dzieckiem, raz z drugim, lepiej nie mówić. Jak ona to wytrzymała? - zastanawia się pan Krzysztof. Mama trojaczków nie ma wątpliwości, co im dawało siłę. - Przetrwaliśmy dzięki naszym rodzicom, a poza tym trzymała nas wiara, że miasto da oficjalnie obiecane mieszkanie - przypomina pani Dorota. - Trojaczki z Mroczy, które urodziły się dwa tygodnie wcześniej, własne „M” otrzymały...

Trzeba było odkładać...

Państwa Bejfusów miejska komisja zdyskwalifikowała, a interwencje rodziców w ratuszu nie przyniosły nic poza rozczarowaniem. - Ówczesny wiceprezydent miasta wyrzucił mnie z hukiem z gabinetu, a mężowi powiedział, że powinien odkładać na mieszkanie chociaż tysiąc złotych miesięcznie - mówi Dorota Bejfus. - A przecież mąż zarabiał wtedy mniej niż tysiąc złotych... Innym razem, też w urzędzie, usłyszałam, że trzeba było myśleć wcześniej, że mam oddać dzieci do żłobka, iść do pracy...Zostałam w domu na 14 lat, choć nie było to dla mnie łatwe. Oliwy do ognia dolewały media. Ileż było o nas plotek... Podobno dostałam order, a taksówkarz odbierający nas ze szpitala dziwił się, że miasto zaoferowało nam mieszkanie, a my beztrosko odmówiliśmy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!