- Wysoki Sądzie, tylko wobec mojej osoby ustanowiono tak wysokie poręczenie majątkowe - Tomasz Gąsiorek, jeden z oskarżonych w procesie, który trwa w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy, zwrócił się wczoraj do sędzi Anny Warakomskiej.
- A przecież nie zostałem doprowadzony przez policję, sam stawiłem się po wydanym wyroku. Jest mi po prostu przykro, że firma, która poręczyła za mnie swoim majątkiem, ma w dalszym ciągu zablokowaną hipotekę.
Cena zeznań z wolnej stopy
Tomasz Gąsiorek, biznesmen, były właściciel Autoryzowanej Stacji Obsługi Mercedesa z podbydgoskiej Brzozy, nawiązał w ten sposób do wydarzeń sprzed ponad dwóch lat. To wtedy, po tygodniu od wydania przez sąd wyroku skazującego go (i dwóch innych oskarżonych) na 25 lat więzienia, zgłosił się do policji i trafił do aresztu.
Autobus spadł ze skarpy w Głogówku Królewskim! Jedenaście os...
Następnie jednak sąd zgodził się na uchylenie aresztowania (w tym czasie Sąd Apelacyjny w Gdańsku rozpatrywał odwołanie od wyroku bydgoskiego sądu, jakie złożył obrońca Gąsiorka). Warunkiem było jednak wpłacenie największego w historii Sądu Okręgowego w Bydgoszczy poręczenia majątkowego.
źródło: TVN Meteo Active/x-news
By Tomasz Gąsiorek mógł zeznawać w nowym procesie z wolnej stopy, konieczne było zabezpieczenie w wysokości aż 5 milionów złotych. Z tego 4 miliony poręczyła firma Altom Tour. Było to zajęcie hipoteczne gruntu nieruchomości hotelu w Brzozie.
Wczoraj skład sędziowski w osobach Anny Warakomskiej i Sławomira Ciężkiego zdecydował, że poręczenie zostanie uchylone, ale pod warunkiem wpłaty innego - w wysokości 200 tysięcy złotych.
Długa historia procesowa i różne wyroki
Sprawa, w której trwa proces, dotyczy zabójstwa w 1999 roku Piotra Karpowicza, szefa Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka w PZU w Bydgoszczy. Do dyrektora Karpowicza oddano wtedy dwa strzały z bliskiej odległości. Nie udało się go uratować. W 2006 roku rozpoczął się proces z aktu oskarżenia Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
Oskarżono w nim Gąsiorka o zlecenie Henrykowi L. „Lewatywie” (któremu przypisano później kierowanie grupą przestępczą) zabójstwa Karpowicza. Za spust - zdaniem prokuratury - pociągnął natomiast Adam S. „Smoła”, zaufany człowiek „Lewatywy”. W zacieraniu śladów zbrodni pomagać mieli Krzysztof B. i Tomasz Z.
Motywem zbrodni - w opinii śledczych - była chęć odwetu na ubezpieczycielu, który miał odmawiać oskarżonym wypłat odszkodowań komunikacyjnych. W 2009 roku zapadł w tej sprawie pierwszy, uniewinniający wyrok. Pięć lat później trzech z oskarżonych zostało skazanych na 25 lat więzienia, ale i to orzeczenie zostało uchylone. Trwający proces jest już trzecim w tej sprawie.
Wczoraj składania zeznań odmówił Patryk I., więzień doprowadzony do sądu. - Boję się o moją rodzinę - powiedział i zażądał ochrony. Sąd w tej sprawie zwróci się do Komendy Wojewódzkiej Policji i odroczył sprawę do września.