„Prezydent kobieta? Stop degradacji miasta” - plakaty Elżbiety Krzyżanowskiej z takim napisem pojawiły się w weekend w centrum Bydgoszczy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 27114" >Zastąpiły one zdjęte w zeszłym tygodniu kontrowersyjne reklamy, w których Konstanty Dombrowicz określany jest mianem „nieudacznika”.
- Umowę z firmą AMS, która dysponuje powierzchnią reklamową na bydgoskich przystankach autobusowych, miałam zawartą na dwa tygodnie. Dlatego, w ramach tego samego kontraktu, moje nowe plakaty będą wisieć do końca tego miesiąca - wyjaśnia Elżbieta Krzyżanowska.
Wiceprzewodnicząca bydgoskiej Rady Miasta twierdzi, że funkcja nowych plakatów jest taka sama jak tych zdjętych przed kilkoma dniami i zaprzecza jakoby rozpoczęła już kampanię wyborczą.
Czy kobieta może?
- To kolejna forma sondażu. Chcemy wiedzieć, czy według bydgoszczan, kobieta mogłaby zostać prezydentem miasta. Każdy może się z nami skontaktować. Na plakatach znajduje się adres naszej strony internetowej, adres Stowarzyszenia „Nasza Bydgoszcz” i numer telefonu. Swoją opinię wyraziło już w ten sposób wiele osób. Za wcześnie jednak, by podsumować akcję - mówi Elżbieta Krzyżanowska, która twierdziła, że usunięcie pierwszej wersji plakatów z przystanków autobusowych nakazał urzędujący prezydent.
To nie cenzura
Na jego prośbę dyrektor ZDMiKP Marek Kowalczyk w piśmie skierowanym do firmy AMS miał pisać, że na plakatach „są teksty naruszające dobre obyczaje poprzez używanie w stosunku do adresatów słów powszechnie uznawanych za obraźliwe” i wzywać do usunięcia plakatów.
<!** reklama left>- To nie żadna cenzura - oburzał się wówczas dyrektor Kowalczyk. Zaprzeczył też, aby w rozmowie z Elżbietą Krzyżanowską twierdził, że to z polecenia ratusza wysłał pismo. - Jestem odpowiedzialny za porządek w pasie drogowym i staram się z tego obowiązku wywiązywać. Sam nie chciałbym, żeby mnie tak nazywano. Nie było nacisków ze strony prezydenta.
- Czy słowo „nieudacznik” jest obraźliwe? - zapytaliśmy Ernesta Pieniaka, dyrektora regionalnego firmy AMS.
- Moim prywatnym zdaniem, nie. Jednak dostaliśmy pismo z ZDMiKP i zdjęliśmy plakaty.
Tymczasem Państwowa Komisja Wyborcza zbadać ma dzisiaj, czy pierwsza wersja plakatów była elementem przedwczesnej kampanii wyborczej.
- Niczego się nie obawiam. Dotąd nikt z tej komisji ze mną nie rozmawiał, nie zadano mi żadnych pytań ani nie przedstawiono mi oficjalnego stanowiska - stwierdziła w rozmowie z reporterką „Expressu” Elżbieta Krzyżanowska.