Osowa Góra, ul. Kormoranów. Typowy pawilon z usługami. Od wielu innych różni go to, że praktycznie na poziomie piwnicy mieści się placówka PKO BP.
Kaptur i szal
W czwartek - krótko po godz. 9.00 - do bankowej placówki wchodzi ubrany na czarno mężczyzna. Szalik zasłania twarz, kaptur na głowie. Wyciąga przedmiot przypominający broń, terroryzuje nim obsługę, żąda pieniędzy. Po ich otrzymaniu, znika jak kamfora.
CZYTAJ TEŻ:Zatrzymano podejrzanego o napad na Osowej Górze
Ten scenariusz już przerabialiśmy. 4 listopada w identyczny sposób obrabowano ten sam bank.
Kiedy reporter „Expressu” przyjeżdża na miejsce rabunku, na miejscu są tam już policjanci. Jedni zabezpieczają ślady w placówce, inni kręcą się w pobliżu, szukając ewentualnych świadków napadu. Funkcjonariusze bacznie obserwują też wyjazdy z miasta.
To głupi pomysł
Jak zawsze w takich przypadkach policja nie jest rozmowna.
- Kryminalni ustalają okoliczności zdarzenia oraz zbierają informacje, które pozwolą na zatrzymanie sprawcy - sucho informuje Zespół Prasowy Komendy Wojewódzkiej. - Po listopadowym napadzie nikogo nie zatrzymano.
Nieoficjalnie policjanci mówią, że lokalizacja banku nie jest najszczęśliwsza.
- Kto wpadł na pomysł, by otwierać taką placówkę w piwnicy? - słyszymy. - Po wejściu do środka bandyta praktycznie jest niewidoczny, może działać z dużym spokojem i prawdopodobnie nikt mu nie przeszkodzi. To niepotrzebne narażanie obsługi i klientów.
Co na to bank? - Bezpieczeństwo placówek PKO Banku Polskiego, naszych pracowników i klientów jest dla nas priorytetem. Lokalizacja wszystkich oddziałów poprzedzona jest szczegółową analizą, w której kwestia bezpieczeństwa ma znaczenie fundamentalne. Nasze placówki spełniają w tym zakresie najwyższe normy, posiadają odpowiednie zabezpieczenia techniczne i fizyczne - odpowiada „Expressowi” Roman Grzyb, ekspert PKO BP.